32.020,55 km i pierwsza awaria Krossa. No nareszcie! ;)
Środa, 6 lutego 2013
Kategoria Nielicho, Standardowo
kilosy: | 7.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Ponad 13 lat na to czekałem!
Przez 32 kkm wszystkie problemy techniczne mogę policzyć na palcach jednej płetwy, ale mi się nie chce. ;)
Tym razem pierwsza awaria, definiowana jako niemożność jazdy.
Już w drodze do pracy kierownica zaczęła mi dygotać, ale zignorowałem i na szczęście dojechałem.
Zaraz po wyjeździe z pracy..
No nareszcie coś się stało! ;)
I to jak przyjaźnie - w dzień, na mieście, na spokojnie (po pracy).
Kierownica dość nagle zaczęła latać luźno, a imbusu (ani jakichkolwiek innych rzeczy) przy sobie jak zawsze nie miałem.
Upokarzający spacer (1km) do rowerowego, gdzie nie było mechaników, ale sam kierownik się pofatygował z kluczem, i nawet kasy nie chciał.
Myślę, że na ten wiek i przebieg to wstydu nie ma.
Chętnie poznałbym Wasze przebiegi do pierwszej awarii - da ktoś więcej? ;>
PS. wciąż nigdy nie złapałem kapcia na Krossie, a z tył wciąż hula niepokalana, oryginalna Dębicowa dętka z 1999 (i 32kkm w życiorysie).
Przez 32 kkm wszystkie problemy techniczne mogę policzyć na palcach jednej płetwy, ale mi się nie chce. ;)
Tym razem pierwsza awaria, definiowana jako niemożność jazdy.
Już w drodze do pracy kierownica zaczęła mi dygotać, ale zignorowałem i na szczęście dojechałem.
Zaraz po wyjeździe z pracy..
Pierwsza awaria Krossa po ponad 32kkm (od nowości)© mors
Przyszła kryska na (Krosska) matyska ;)© mors
No nareszcie coś się stało! ;)
I to jak przyjaźnie - w dzień, na mieście, na spokojnie (po pracy).
Kierownica dość nagle zaczęła latać luźno, a imbusu (ani jakichkolwiek innych rzeczy) przy sobie jak zawsze nie miałem.
Upokarzający spacer (1km) do rowerowego, gdzie nie było mechaników, ale sam kierownik się pofatygował z kluczem, i nawet kasy nie chciał.
Myślę, że na ten wiek i przebieg to wstydu nie ma.
Chętnie poznałbym Wasze przebiegi do pierwszej awarii - da ktoś więcej? ;>
PS. wciąż nigdy nie złapałem kapcia na Krossie, a z tył wciąż hula niepokalana, oryginalna Dębicowa dętka z 1999 (i 32kkm w życiorysie).
Komentarze
Mnie kilometrowy spacer z tego powodu by nie groził. Podstawowe klucze zawsze mam przy sobie :-)
A co do awarii, to najkonkretniej wyszło w październiku 2010, gdy rozwaliła się mi rama w Ralegh''ie. oelka - 02:20 niedziela, 17 lutego 2013 | linkuj
A co do awarii, to najkonkretniej wyszło w październiku 2010, gdy rozwaliła się mi rama w Ralegh''ie. oelka - 02:20 niedziela, 17 lutego 2013 | linkuj
A mi właśnie dzisiaj ostatecznie padł bębenek w piaście, co poskutkowało niemożnością jazdy. 30 tys. km wytrzymało to ustrojstwo. Rower aktualnie w serwisie.
lukasz78 - 12:57 wtorek, 12 lutego 2013 | linkuj
W moim Arkus Trendzie po około 1200 km rozleciał się pedał:)
wzap - 10:28 wtorek, 12 lutego 2013 | linkuj
wzap - 10:28 wtorek, 12 lutego 2013 | linkuj
Hmm... mi dziesięć lat zajęło zdewastowanie starego roweru. Zresztą pisałem o tym, jak go dodałem po remoncie. Nie mam pojęcia jaki miał wtedy przebieg, ale myślę, że nie większy niż 50% przebiegu krossa.
Muszę zajrzeć do kierownicy orkana. Ucieka mi w prawo trochę w trakcie jazdy od niedawna. Ale to przy generalnym przeglądzie. romulus83 - 22:35 poniedziałek, 11 lutego 2013 | linkuj
Muszę zajrzeć do kierownicy orkana. Ucieka mi w prawo trochę w trakcie jazdy od niedawna. Ale to przy generalnym przeglądzie. romulus83 - 22:35 poniedziałek, 11 lutego 2013 | linkuj
Nie licząc gum, to nigdy nie miałem samoistnych awarii skutkujących niemożnością jazdy - zawsze moglem jechać, choć czasem mniej komfortowo (np. po ok. 25 tys. km padł wkład suportu i korby kolebały się na boki, ale jechać się dało).
Fakt jest faktem, że tylne koło musiałem wymienić po 10 tys. km - jeszcze się toczyło, ale wkrótce obręcz by padła, bo już się sypała. Więc można zaliczyć jako awarię, choć nie było jeszcze niemożności jazdy.
Ostatnio miałem niemożnośc jazdy, jak mi samochód przylutował w przednie koło i je skrzywił, ale to wina samochodu a nie roweru :) lukasz78 - 22:14 poniedziałek, 11 lutego 2013 | linkuj
Fakt jest faktem, że tylne koło musiałem wymienić po 10 tys. km - jeszcze się toczyło, ale wkrótce obręcz by padła, bo już się sypała. Więc można zaliczyć jako awarię, choć nie było jeszcze niemożności jazdy.
Ostatnio miałem niemożnośc jazdy, jak mi samochód przylutował w przednie koło i je skrzywił, ale to wina samochodu a nie roweru :) lukasz78 - 22:14 poniedziałek, 11 lutego 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!