Mono wyprzedza kolarkę na kolarce, czyli Tatry i mono, sezon II, odc. 1 - dojazd
Środa, 18 lipca 2012
Kategoria Mono, Nielicho, Tatry i mono
kilosy: | 13.13 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Rano "szybki" dojazd na PKS, oczywiście na kole, później 13 godzin kolebania się NIE-pośpiesznym NIE-autokarem (nawet wygłuszeń w środku nie miał! ale brałem co dawali - właśnie dziś likwidują ten kurs, i nie ma już jakiegokolwiek połączenia z mojej okolicy w którekolwiek góry :/).
W Zakopcu przekombinowałem już na początku, wysiadając za wcześnie, co miało mi skrócić drogę, a wyszło odwrotnie. ;]
Z ul. Kasprowicza przez calłe centrum leciałem po chodnikach - niezły hardcore, dzieci ganiające (nieregularnym!) zygzakiem, i w ogóle 1/3 ludzi nie patrzy absolutnie na nic! Żadne góry, chmury, mury, przechodnie, monocykliści... ;)
Slalom-gigant, dobrze przynajmniej, że ponad 99% chodników w centrum jest w idealnym stanie (raz glebnąłem na króciutkim wyjątku ;] ).
Przed wyjazdem parę zamulaczy/zgredów/hejterów z BS i spoza przygasiło mi trochę entuzjazm, zacząłem stawiać sobie pytania, czy nie przeginam? i co ja wyprawiam?
Gęsty ruch samochodowy i pieszy, to nawet na bicyklu nie za fajnie..
No i niejasna kwestia legalności... a tu jak na zawołanie, z naprzeciwka idzie pieszy patrol policji. :)
Zsiadłem i udaję że prowadzę, a oni mijają mnie i nic. Sam więc ich "zaczepiam" i drążę temat, w odpowiedzi dostałem "yyyy...hm.... ale my z prewencji, to by trzeba było drogówki pytać..."
Później mijałem się z wieloma radiowozami oraz glinami na nogach, i zupełnie nic nie reagowali! :>
W moim mieście reagowali groźnym paczeniem (tzw. "co ja pacze?" w wersji groźnej), a tu pełen luzik i olewka. ;)
Tego dnia były jakieś szczególnie dobre fluidy, ciśnienie, jonizacja itd. bo sporo pozytywnych komciów słyszałem od przechodniów i żadnego "hejtu".
Symbolicznym zgoła motywem było machanie, pozdrawianie i szczelanie radosnego "karpia" przez kierowcę mijanego Lamborghini Diablo... ludzik, który sam na co dzień inkasuje wiele zachwytów...
Przerwa na foto:
Mapa z trudem zdobyta a nazajutrz zgubiona. :D
Błyskotliwy bidon z taśmy klejącej: nic nie waży i w dodatku wystająca część butelki robi za stelaż do plecaka - zupełnie odciążając plecy! :>
Po wyjeździe z centrum, chodniki się kończą, na swoją Toporową Cyrhlę wbijam się normalnie, asfaltem, wśród licznych puszek i (szaj)busów...
Spokojna serpentyna, pełny plecak, a okazuje się, że przełożenie i obciążenie optymalne - prędkość taka sama jak na płaskim (AVS 9,0km/h).
Pod górkę mono ma nawet sens, zwłaszcza w okolicach 8-10%.
Aż tu nagle, podczas podjazdu, wyprzedza mnie kolarka na kolarce. :)
Z wielkim plecakiem (pierwsze w życiu widzę kolarkę-turystkę na kolarce) i ... z krótkimi, fioletowymi włosami. :>
Wyprzedzając mnie, zawołała:
- nomanie... miszczostfo świata!
:))
I co miałem odp.? Zaprzeczyć? Potwierdzić?
Coś tam na poczekaniu zacząłem dukać, z rzutkością Yarka K. ;))
Jednakże różnica prędkości była niewielka, a po wyprzedzeniu kobitka trochę odpuściła, więc cała naprzód, i udało się!
Mono wyprzedziło kolarkę. :))
Zawsze chciałem wnieść jakiś nowy wkład do dziedzictwa ludzkości, a przynajmniej do roweryzmu...
"Tego nawet na youtube nie grali", jak to się kiedyś mawiało. ;)
Szkoda, że nie miał kto tego sfilmować. :/
Coś tam zagadnąłem, (znów bajer a`la Yaro ;D ), ale musieliśmy się rozjechać, nawet nie zdążyłem jej zaprosić na BS. :)
Niedoceniana dzielnica, a przecież 200m powyżej centrum Zakopca (950-1040m), leży przy drodze nad Morskie Oko (ruchliwa, ale bez korków), prawie bez komerchy, prawie bez ludzi, najbliżej do Tatr Wysokich... idealna baza wypadowa, szczególnie dla monocyklistów...
W Zakopcu przekombinowałem już na początku, wysiadając za wcześnie, co miało mi skrócić drogę, a wyszło odwrotnie. ;]
Z ul. Kasprowicza przez calłe centrum leciałem po chodnikach - niezły hardcore, dzieci ganiające (nieregularnym!) zygzakiem, i w ogóle 1/3 ludzi nie patrzy absolutnie na nic! Żadne góry, chmury, mury, przechodnie, monocykliści... ;)
Slalom-gigant, dobrze przynajmniej, że ponad 99% chodników w centrum jest w idealnym stanie (raz glebnąłem na króciutkim wyjątku ;] ).
Przed wyjazdem parę zamulaczy/zgredów/hejterów z BS i spoza przygasiło mi trochę entuzjazm, zacząłem stawiać sobie pytania, czy nie przeginam? i co ja wyprawiam?
Gęsty ruch samochodowy i pieszy, to nawet na bicyklu nie za fajnie..
No i niejasna kwestia legalności... a tu jak na zawołanie, z naprzeciwka idzie pieszy patrol policji. :)
Zsiadłem i udaję że prowadzę, a oni mijają mnie i nic. Sam więc ich "zaczepiam" i drążę temat, w odpowiedzi dostałem "yyyy...hm.... ale my z prewencji, to by trzeba było drogówki pytać..."
Później mijałem się z wieloma radiowozami oraz glinami na nogach, i zupełnie nic nie reagowali! :>
W moim mieście reagowali groźnym paczeniem (tzw. "co ja pacze?" w wersji groźnej), a tu pełen luzik i olewka. ;)
Tego dnia były jakieś szczególnie dobre fluidy, ciśnienie, jonizacja itd. bo sporo pozytywnych komciów słyszałem od przechodniów i żadnego "hejtu".
Symbolicznym zgoła motywem było machanie, pozdrawianie i szczelanie radosnego "karpia" przez kierowcę mijanego Lamborghini Diablo... ludzik, który sam na co dzień inkasuje wiele zachwytów...
Przerwa na foto:
Nakręcam się ;)© mors
Mapa z trudem zdobyta a nazajutrz zgubiona. :D
Błyskotliwy bidon z taśmy klejącej: nic nie waży i w dodatku wystająca część butelki robi za stelaż do plecaka - zupełnie odciążając plecy! :>
Po wyjeździe z centrum, chodniki się kończą, na swoją Toporową Cyrhlę wbijam się normalnie, asfaltem, wśród licznych puszek i (szaj)busów...
Spokojna serpentyna, pełny plecak, a okazuje się, że przełożenie i obciążenie optymalne - prędkość taka sama jak na płaskim (AVS 9,0km/h).
Pod górkę mono ma nawet sens, zwłaszcza w okolicach 8-10%.
Aż tu nagle, podczas podjazdu, wyprzedza mnie kolarka na kolarce. :)
Z wielkim plecakiem (pierwsze w życiu widzę kolarkę-turystkę na kolarce) i ... z krótkimi, fioletowymi włosami. :>
Wyprzedzając mnie, zawołała:
- nomanie... miszczostfo świata!
:))
I co miałem odp.? Zaprzeczyć? Potwierdzić?
Coś tam na poczekaniu zacząłem dukać, z rzutkością Yarka K. ;))
Jednakże różnica prędkości była niewielka, a po wyprzedzeniu kobitka trochę odpuściła, więc cała naprzód, i udało się!
Mono wyprzedziło kolarkę. :))
Zawsze chciałem wnieść jakiś nowy wkład do dziedzictwa ludzkości, a przynajmniej do roweryzmu...
"Tego nawet na youtube nie grali", jak to się kiedyś mawiało. ;)
Szkoda, że nie miał kto tego sfilmować. :/
Coś tam zagadnąłem, (znów bajer a`la Yaro ;D ), ale musieliśmy się rozjechać, nawet nie zdążyłem jej zaprosić na BS. :)
Cyrhla zdobyta© mors
Niedoceniana dzielnica, a przecież 200m powyżej centrum Zakopca (950-1040m), leży przy drodze nad Morskie Oko (ruchliwa, ale bez korków), prawie bez komerchy, prawie bez ludzi, najbliżej do Tatr Wysokich... idealna baza wypadowa, szczególnie dla monocyklistów...
Komentarze
Biorac pod uwage, ze ona rozentuzjazmowana i zdyszana, a Ty... jedziesz na mono. Taaaaak.
Ogierze Ty jeden. Hipek - 21:28 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj
Ogierze Ty jeden. Hipek - 21:28 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj
A co to, zabawa w "Tato, ja nie mam problemow z polskim, bo popatrz, ten to dopiero..."?
Hipek - 21:11 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj
Nie działa. Nadal widzę nieśmiałe próby kaleczenia języka polskiego.
Hipek - 20:01 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj
Nie tłumacz się, tylko pisz po polsku, a się czepiał nie będzie Ciebie rzeszowski cwaniaczek. Bo "warszawski" to sobie wypraszam.
Hipek - 19:51 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj
I tak z błędem ortograficznym Ci ta dziewczyna zakrzyknęła o tym mistrzostwie? To dopiero mistrzostwo - mówić z błędami ortograficznymi ;P
Hipek - 07:31 wtorek, 24 lipca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!