Tatry na mono: sezon II, odc. 4 - podsumowanie i powrót
Sobota, 21 lipca 2012
Kategoria Mono, Nielicho, Tatry i mono
kilosy: | 7.22 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Łączny dystans przez 4 dni: ponad 95 km (!)
Max wysokosć: 1120 m(Gubałówka przez Ząb) - poniżej planów,
W autobusach: 1120 km (sic!) - powyżej uszu ;)
Gminy: Zakopane, Poronin, Bukowina Tatrz. oraz Słowacja :)
Przewyższenia nieznane, ale oczywiście znaczne, no i razy 2 - hamowanie ostrym kołem!
Wiwatujących kierowców Lamborghini Diablo: 1 :)
Wyprzedzonych szosowców: 1 :)
Pożegnalna fotka:

z okolicy, w której mieszkałem - jedna z najwyższych dzielnic Zakopca, ten przybytek jest na 1005m n.p.m., a moja baza na 1012m.
A później proza: 13 godzin kolebania się PKSem NIE-pośpiesznym - po wszystkich wioskach i przysiółkach.
Przejeżdżałem m.in. przez Amigowo ;) Maratonkowo ;) i Kosm(i)a100 ;) ale ww. tam nie było - pewnie coś kręcą. Kilometry na przykład. ;)
Na Śląsku uderzyła mnie powszechność używania przez dziołchy butów sportowych na płaskiej, niskiej podeszwie. :) U mnie to chodzą wyłącznie w szpilach. ;)
W Dąbrowie Górn. zszokowały mnie postokomunistyczne Ikarusy, w malowaniu z epoki - bez reklam nawet! Skansen! ;p
A we Wrocku jest zapyziały dworzec PKS. ;p
Po wyjściu z autobusu czekało mnie jeszcze 5km drogą krajową - w ciemnościach. :)
Jak coś jechało, to schodziłem na pobocze. A jechali co pół minuty. :}
I jeszcze na koniec ostatni kilometr polną drogą - po ciemku i z dżzym plecakiem (raz glebnąłem). :]
Max wysokosć: 1120 m(Gubałówka przez Ząb) - poniżej planów,
W autobusach: 1120 km (sic!) - powyżej uszu ;)
Gminy: Zakopane, Poronin, Bukowina Tatrz. oraz Słowacja :)
Przewyższenia nieznane, ale oczywiście znaczne, no i razy 2 - hamowanie ostrym kołem!
Wiwatujących kierowców Lamborghini Diablo: 1 :)
Wyprzedzonych szosowców: 1 :)
Pożegnalna fotka:

Słynna restauracja "7 kotów" w Toporowej Cyrhli"© mors
z okolicy, w której mieszkałem - jedna z najwyższych dzielnic Zakopca, ten przybytek jest na 1005m n.p.m., a moja baza na 1012m.
A później proza: 13 godzin kolebania się PKSem NIE-pośpiesznym - po wszystkich wioskach i przysiółkach.
Przejeżdżałem m.in. przez Amigowo ;) Maratonkowo ;) i Kosm(i)a100 ;) ale ww. tam nie było - pewnie coś kręcą. Kilometry na przykład. ;)
Na Śląsku uderzyła mnie powszechność używania przez dziołchy butów sportowych na płaskiej, niskiej podeszwie. :) U mnie to chodzą wyłącznie w szpilach. ;)
W Dąbrowie Górn. zszokowały mnie postokomunistyczne Ikarusy, w malowaniu z epoki - bez reklam nawet! Skansen! ;p
A we Wrocku jest zapyziały dworzec PKS. ;p
Po wyjściu z autobusu czekało mnie jeszcze 5km drogą krajową - w ciemnościach. :)
Jak coś jechało, to schodziłem na pobocze. A jechali co pół minuty. :}
I jeszcze na koniec ostatni kilometr polną drogą - po ciemku i z dżzym plecakiem (raz glebnąłem). :]
Komentarze
Przedwojenne właścicielki owej stylowej restauracji z zapałem hodowały koty i stąd nazwa.
Skowronek - 21:15 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Byłeś w Dąbrowie i nie dałeś znaku dymnego??
FOCH ;p kosma100 - 21:06 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
FOCH ;p kosma100 - 21:06 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Ty mieszkasz w jakimś małym miasteczku?
Dziwne, ale zauważyłam taką prawidłowość, że w miastach dziewczyny mają inne podejście do obcasów i pindrzenia się. Owszem są na to chwile odpowiednie, ale poza nimi grunt to wygoda :) MAMBA - 07:48 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Dziwne, ale zauważyłam taką prawidłowość, że w miastach dziewczyny mają inne podejście do obcasów i pindrzenia się. Owszem są na to chwile odpowiednie, ale poza nimi grunt to wygoda :) MAMBA - 07:48 poniedziałek, 23 lipca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!