POCZWÓRNY rekord
Niedziela, 21 sierpnia 2011
Kategoria Nielicho
kilosy: | 99.22 | gruntow(n)e: | 0.02 |
czasokres: | 04:25 | śr. km/h: | 22.46 |
No więc wymyśliłem se czaśnięcie stówki bez zaCZymania się. Mój dotychczasowy rekord sprzed 100 lat wynosił 82 kilosy.
Początkowo planowałem przetaczać się spokojnie, aby tylko przetrwać.
Ale coś po 8 km słońce się zachmurzyło, toteż wymyśliłem że przycisnę.
A że nawyższy bieg wszedł mi z dużymi problemami, to wymyślilem jeszcze, że nie będę z niego schodził. :D
Wsie pod Szprotawą mają sympatyczne, dobre asfalty, i minimalny, lokalny ruch. Nie brakuje też elementów humorystycznych:
Później zaś Wzgórza Dalkowskie. Wzgórza jak wzgórza, ale nadal na najwyższej przerzutce.;] Dało popalić parę razy, zwłaszcza gdy na odcinku nie nawiedzanym od 10 lat "wyrósł" zapomniany podjazd (atak bez rozpędu).
Dojechałem nawet do Konina...
Przez całą trasę obaliłem tylko 0,9 l picia i 4 suche kromy ;D - to i tak sporo jak na mnie. ;D
Pod koniec było naprawdę ciężko utrzymać średnią, a trzeba pamiętać, że to 12 letni czołg, opony ok. 800g, rury ramy jak od Gazociagu Połnocnego, i prawie nic nie ruszane od nowości.
Przednią oponę jakoś mi w tym roku wrednie wyząbkowało, co na każdy obrot oznacza jakieś 3 podskoki roweru, z udźwiękowieniem nawet. Co przy 100km daje jakieś 150 000 podskoków. ;D:D
No nie mam serca zmienić tej gumy, stałem sie zakładnikiem własnych sentymentów...
Tak więc rekordy: km bez zatrzymania, AVS na długiej trasie, zużytych kalorii (fakt, że po raz pierwszy zmierzyłem ;D ) no i rekord... głupoty. :) Za nieprzygotowanie sprzętu i cateringu i orkę na najwyższym biegu. ;)
PS. kolejny raz nie dobiłem do równej 100. Uznałem że te popularne skądinąd "dobijanie do równych" jest zbyt kiczowate. ;)) ;]
Początkowo planowałem przetaczać się spokojnie, aby tylko przetrwać.
Ale coś po 8 km słońce się zachmurzyło, toteż wymyśliłem że przycisnę.
A że nawyższy bieg wszedł mi z dużymi problemami, to wymyślilem jeszcze, że nie będę z niego schodził. :D
Wsie pod Szprotawą mają sympatyczne, dobre asfalty, i minimalny, lokalny ruch. Nie brakuje też elementów humorystycznych:
Chichy - wieś pod Szprotawą. żeby było śmieszniej, po kolejnej wsi znów wjeżdża się do Chich - tych samych© mors
Później zaś Wzgórza Dalkowskie. Wzgórza jak wzgórza, ale nadal na najwyższej przerzutce.;] Dało popalić parę razy, zwłaszcza gdy na odcinku nie nawiedzanym od 10 lat "wyrósł" zapomniany podjazd (atak bez rozpędu).
Dojechałem nawet do Konina...
Konin, tyle że wieś. Wzgórza Dalkowskie, powiat nowosolski© mors
Przez całą trasę obaliłem tylko 0,9 l picia i 4 suche kromy ;D - to i tak sporo jak na mnie. ;D
Pod koniec było naprawdę ciężko utrzymać średnią, a trzeba pamiętać, że to 12 letni czołg, opony ok. 800g, rury ramy jak od Gazociagu Połnocnego, i prawie nic nie ruszane od nowości.
Przednią oponę jakoś mi w tym roku wrednie wyząbkowało, co na każdy obrot oznacza jakieś 3 podskoki roweru, z udźwiękowieniem nawet. Co przy 100km daje jakieś 150 000 podskoków. ;D:D
No nie mam serca zmienić tej gumy, stałem sie zakładnikiem własnych sentymentów...
Tak więc rekordy: km bez zatrzymania, AVS na długiej trasie, zużytych kalorii (fakt, że po raz pierwszy zmierzyłem ;D ) no i rekord... głupoty. :) Za nieprzygotowanie sprzętu i cateringu i orkę na najwyższym biegu. ;)
PS. kolejny raz nie dobiłem do równej 100. Uznałem że te popularne skądinąd "dobijanie do równych" jest zbyt kiczowate. ;)) ;]
Komentarze
Dwie panienki i dwóch facetów, czy sami faceci?
:) Niewe - 22:00 niedziela, 21 sierpnia 2011 | linkuj
:) Niewe - 22:00 niedziela, 21 sierpnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!