Tour de Góry Izerskie :) /Hrgn/
Poniedziałek, 27 lipca 2020
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 88.79 | gruntow(n)e: | 1.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tym razem zaszalałem, i pojechałem z rowerem pociągiem - i to jeszcze zagraMAnicę! :O Po raz pierwszy w życiu. ;>
Oczywiście na jednym, polskim bilecie. ;p
Na "dobry" początek na stacji koło własnego domu pomyliłem pociągi i wsiadłem do tego jadącego do Wro, brrr! W ostatniej chwili się skapłem, gdy ten właściwy już nadjeżdżał. :>
Zacna to linia, bo:
- najwyższa w PL (maks. 886m),
- przebiegajaca przez kilka górskich tuneli,
- obezwładniajace widoki ze Szklar. Por. na całe pasmo Karkonoszy,
- ekstremalne (jak na kolej) nachylenia - do 58 promili (rekord Czech!).
Jak na co dzień obserwuję pociągi do Szklar. Por. - tak wiecznie widzę je pustawe, a tym razem oczywiście pełny ;] z czego połowa to polska młodzież, a druga połowa - niewiele cichsi niemieccy emeryci. xDD
"Nasi" wysiedli w Szklar. Por. Górnej i w Jakuszycach, a niemaszki dalej wgłąb Czech ;] Za jakie grzechy?? ;p
Był też "Janusz z Grażyną na wakacjach" - jadąc do Harrachova zapytał mnie, czy dobrze jedzie do Harrachova, choć na wyświetlaczach non-stop info ze stacjami pośrednimi. A gdy zatrzymaliśmy się w H. i na widoku miał naćkane tablic z nazwą stacji prawie jak w Kato-Piotro ;)) to ten se siedzi i czeka na zaproszenie. xDD
Ani tablic na dworcu nie czyta, ani wyświetlaczy w pociągu - najlepiej truć komuś doopę. ;>
A jego Grażyna to już wgl się niczym nie przejmowała - tak bardzo ufała swojemu mężowi. xDD
Jak oni tyle lat przeżyli...
Wysiadłem w parafii Tanvald, gdzie trudno nie władować się w godne podjazdy:
Ja się władowałem w osiedle 10-piętrowych bloków (w 6-tysięcznym miasteczku! :O ), mieszczące się na tak jakby przełęczy (pacz tu), zjeżdżając je wszerz i wzdłuż, w dodatku w pełnym słońcu, przez co się umęczyłem nie wyjechawszy nawet z tej malej mieściny. xDD
Zaskoczyły mnie podjazdy tamże - były wszędzie, jak okiem sięgnąć.
Oto miarodajny przykład, jak tam się żyje, na przykładzie lokalnej maminki:
Aż się jej z butów dymiło ;D;D
Po 50 minutach błąkania się i kilkukrotnym zagotowaniu się... trafiłem do punktu wyjścia ;D;D tak słabo to jeszcze się nigdy nie nawigowałem. ;]
No ale oczywiście nawi w telefonie jest dla słabych ;) (a już na pewno dla mających internet :> ), a papierową mapę to miałem, ale kolejową i na pół Czech xDD
Poza tym oznakowania tam mają fatalne ;p pewnie wychodzą z założenia, że tak mały kraj to się zna na pamięć ;D ;p
Po trafieniu na "własne ślady" zmieniłem plany na Tour de Izery. :)
W parafii Desna - praktycznie niespotykany w PL przypadek wersji sportowej jednego z najbardziej przymulonych samochodów :D
Normalnie absurd na resorach ;D:D
Do tego pełno ichnich ciężarówek marki Praga, konstrukcyjnie z lat 50-tych...
Zacofanie jak na jakiejś Ukrainie normalnie. ;pp
W pełnym słońcu wspinam się na 700+ i dla ochłody robię przerwę pod wioskową tablicą ogłoszeń, licząc, że ponabijam się z napisów. :) Wyszło nieco inaczej...
No żesz ty! xDD
/coś jakby dedykacja ;p /
Koniec cywilizacji na 700+ nawet sielski:
/każde wzgórze zabudowane - bezhamulcowo bym tam nie przeżył.../
I kawałek dalej fajny zbiornik śródgórski:
Niestety - w całości niedostępny do rekreacji - ujęcie wody pitnej. :/
Odtąd, nietypowo, jadziem przez dobrych kilka kilometrów praktycznie po płaskim, mimo wysokości oscylujących wokół 800m - chyba jedyna taka trasa w całych Sudetach! :O
Do tego jest równo, szeroko, a jednak bardzo pusto. Co ciekawe, trasa jest zamknięta przez prawie pół roku rocznie...
Niesamowite, że na 700+ były jeszcze relikty rolnictwa, a kawałek dalej, na 800+, miejscami są karłowate, rachityczne badyle :O
To akurat zapewne bardziej zasługa torfowiska niż wysokości, aczkolwiek jest na tej wysokości i kosodrzewina, w dodatku w ciekawej mutacji "drzewiejącej":
Za to szanuję Izery - za letnie przymrozki i za karłowate badyle, mimo takiej skromnej wysokości. :)
W dodatku są niemal bezludne, a niebo tutaj należy do najciemniejszych w środkowej Europie. ;>
Po dłuższym "płaskim podjeździe" nastąpił zjazd... 13 km bez przerwy. ;]
Jako że nie znałem trasy, to nie szalałem: na prostych do 50 km/h, a na najciaśniejszych serpentynach schodziłem nawet poniżej 30 - stary się robię. ;]
Niesamowite, że po paru minutach "teleportujemy" się w zwykły, ciemny las, a po kolejnych paru - jedziemy wśród pól i ogrodów. :OO
Zjazd kończy się w parafii Hejnice:
Tamże znów zgubienie drogi (malutkie drogowskazy na szybkich zjazdach, pff!) a po odnalezieniu się - znów podjazdy, a jakże:
To zatytułowałem "beCZka" ;)
Dodam jeszcze, że opodal leży parafia Peklo. ;> Nawet była figurka diabła przy drodze, co potwierdza starą prawdę, że za granicą jest diabeł ;p. ;pp
Później znów zjazd i znów gubienie trasy - te Pepiki stawiają tabliczkę z przekreśloną nazwą miejscowości jak się opuszcza poszczególne (odosobnione) dzielnice, co strasznie zmyla. ;]
Jakimś cudem jednak doturlałem się do macierzy. ;]
A łatwo nie było, bo poza problemami z nawigacją, słońcem i podjazdami, byłem jeszcze mocno objuczony jadłem i napitkiem - targałem zapasy z Polski, bo przecież w CZ niczego nie kupię. ;ppp
Dalej przez zapyziałe dzielnice Świeradowa (czyli tak jak lubię! :) i powrót nie w kierunku Szklarskiej, a Pogórzem na północ od Grzbietu Kamienickiego.
W większości było raczej płasko i raczej bez widoków, ale podobało mi się, bo było bardzo pusto i cicho, oraz jara mnie fakt, że to lokalny skraj cywilizacji po drugiej stronie tego Grzbietu nie ma już nic, a dalej już tylko Izery, czyli też nic ;) (kolejny przypadek, że osadnicy preferowali północne zbocza, ciekawe...).
Zaskoczył mnie jeno podjazd koło Rębiszowa i sporo samochodów zaparkowanych "bez powodu" pod lasem. Coś mnie tknęło by to sprawdzić i niespodzianka - kolejny tego dnia śródgórski zbiornik:
Tym razem pokopalniany. Wstęp wzbroniony, ale tylko teoretycznie. ;)
Powrót do Jeleniej jeszcze w słońcu, z 1202 m podjazdów na budziku.
To tak w największym skrócie. ;)
Oczywiście na jednym, polskim bilecie. ;p
Na "dobry" początek na stacji koło własnego domu pomyliłem pociągi i wsiadłem do tego jadącego do Wro, brrr! W ostatniej chwili się skapłem, gdy ten właściwy już nadjeżdżał. :>
Zacna to linia, bo:
- najwyższa w PL (maks. 886m),
- przebiegajaca przez kilka górskich tuneli,
- obezwładniajace widoki ze Szklar. Por. na całe pasmo Karkonoszy,
- ekstremalne (jak na kolej) nachylenia - do 58 promili (rekord Czech!).
Jak na co dzień obserwuję pociągi do Szklar. Por. - tak wiecznie widzę je pustawe, a tym razem oczywiście pełny ;] z czego połowa to polska młodzież, a druga połowa - niewiele cichsi niemieccy emeryci. xDD
"Nasi" wysiedli w Szklar. Por. Górnej i w Jakuszycach, a niemaszki dalej wgłąb Czech ;] Za jakie grzechy?? ;p
Był też "Janusz z Grażyną na wakacjach" - jadąc do Harrachova zapytał mnie, czy dobrze jedzie do Harrachova, choć na wyświetlaczach non-stop info ze stacjami pośrednimi. A gdy zatrzymaliśmy się w H. i na widoku miał naćkane tablic z nazwą stacji prawie jak w Kato-Piotro ;)) to ten se siedzi i czeka na zaproszenie. xDD
Ani tablic na dworcu nie czyta, ani wyświetlaczy w pociągu - najlepiej truć komuś doopę. ;>
A jego Grażyna to już wgl się niczym nie przejmowała - tak bardzo ufała swojemu mężowi. xDD
Jak oni tyle lat przeżyli...
Wysiadłem w parafii Tanvald, gdzie trudno nie władować się w godne podjazdy:
Ja się władowałem w osiedle 10-piętrowych bloków (w 6-tysięcznym miasteczku! :O ), mieszczące się na tak jakby przełęczy (pacz tu), zjeżdżając je wszerz i wzdłuż, w dodatku w pełnym słońcu, przez co się umęczyłem nie wyjechawszy nawet z tej malej mieściny. xDD
Zaskoczyły mnie podjazdy tamże - były wszędzie, jak okiem sięgnąć.
Oto miarodajny przykład, jak tam się żyje, na przykładzie lokalnej maminki:
Aż się jej z butów dymiło ;D;D
Po 50 minutach błąkania się i kilkukrotnym zagotowaniu się... trafiłem do punktu wyjścia ;D;D tak słabo to jeszcze się nigdy nie nawigowałem. ;]
No ale oczywiście nawi w telefonie jest dla słabych ;) (a już na pewno dla mających internet :> ), a papierową mapę to miałem, ale kolejową i na pół Czech xDD
Poza tym oznakowania tam mają fatalne ;p pewnie wychodzą z założenia, że tak mały kraj to się zna na pamięć ;D ;p
Po trafieniu na "własne ślady" zmieniłem plany na Tour de Izery. :)
W parafii Desna - praktycznie niespotykany w PL przypadek wersji sportowej jednego z najbardziej przymulonych samochodów :D
Normalnie absurd na resorach ;D:D
Do tego pełno ichnich ciężarówek marki Praga, konstrukcyjnie z lat 50-tych...
Zacofanie jak na jakiejś Ukrainie normalnie. ;pp
W pełnym słońcu wspinam się na 700+ i dla ochłody robię przerwę pod wioskową tablicą ogłoszeń, licząc, że ponabijam się z napisów. :) Wyszło nieco inaczej...
No żesz ty! xDD
/coś jakby dedykacja ;p /
Koniec cywilizacji na 700+ nawet sielski:
/każde wzgórze zabudowane - bezhamulcowo bym tam nie przeżył.../
I kawałek dalej fajny zbiornik śródgórski:
Niestety - w całości niedostępny do rekreacji - ujęcie wody pitnej. :/
Odtąd, nietypowo, jadziem przez dobrych kilka kilometrów praktycznie po płaskim, mimo wysokości oscylujących wokół 800m - chyba jedyna taka trasa w całych Sudetach! :O
Do tego jest równo, szeroko, a jednak bardzo pusto. Co ciekawe, trasa jest zamknięta przez prawie pół roku rocznie...
Niesamowite, że na 700+ były jeszcze relikty rolnictwa, a kawałek dalej, na 800+, miejscami są karłowate, rachityczne badyle :O
To akurat zapewne bardziej zasługa torfowiska niż wysokości, aczkolwiek jest na tej wysokości i kosodrzewina, w dodatku w ciekawej mutacji "drzewiejącej":
Za to szanuję Izery - za letnie przymrozki i za karłowate badyle, mimo takiej skromnej wysokości. :)
W dodatku są niemal bezludne, a niebo tutaj należy do najciemniejszych w środkowej Europie. ;>
Po dłuższym "płaskim podjeździe" nastąpił zjazd... 13 km bez przerwy. ;]
Jako że nie znałem trasy, to nie szalałem: na prostych do 50 km/h, a na najciaśniejszych serpentynach schodziłem nawet poniżej 30 - stary się robię. ;]
Niesamowite, że po paru minutach "teleportujemy" się w zwykły, ciemny las, a po kolejnych paru - jedziemy wśród pól i ogrodów. :OO
Zjazd kończy się w parafii Hejnice:
Tamże znów zgubienie drogi (malutkie drogowskazy na szybkich zjazdach, pff!) a po odnalezieniu się - znów podjazdy, a jakże:
To zatytułowałem "beCZka" ;)
Dodam jeszcze, że opodal leży parafia Peklo. ;> Nawet była figurka diabła przy drodze, co potwierdza starą prawdę, że za granicą jest diabeł ;p. ;pp
Później znów zjazd i znów gubienie trasy - te Pepiki stawiają tabliczkę z przekreśloną nazwą miejscowości jak się opuszcza poszczególne (odosobnione) dzielnice, co strasznie zmyla. ;]
Jakimś cudem jednak doturlałem się do macierzy. ;]
A łatwo nie było, bo poza problemami z nawigacją, słońcem i podjazdami, byłem jeszcze mocno objuczony jadłem i napitkiem - targałem zapasy z Polski, bo przecież w CZ niczego nie kupię. ;ppp
Dalej przez zapyziałe dzielnice Świeradowa (czyli tak jak lubię! :) i powrót nie w kierunku Szklarskiej, a Pogórzem na północ od Grzbietu Kamienickiego.
W większości było raczej płasko i raczej bez widoków, ale podobało mi się, bo było bardzo pusto i cicho, oraz jara mnie fakt, że to lokalny skraj cywilizacji po drugiej stronie tego Grzbietu nie ma już nic, a dalej już tylko Izery, czyli też nic ;) (kolejny przypadek, że osadnicy preferowali północne zbocza, ciekawe...).
Zaskoczył mnie jeno podjazd koło Rębiszowa i sporo samochodów zaparkowanych "bez powodu" pod lasem. Coś mnie tknęło by to sprawdzić i niespodzianka - kolejny tego dnia śródgórski zbiornik:
Tym razem pokopalniany. Wstęp wzbroniony, ale tylko teoretycznie. ;)
Powrót do Jeleniej jeszcze w słońcu, z 1202 m podjazdów na budziku.
To tak w największym skrócie. ;)
Komentarze
Czyli tym razem na opak => wjazd był ciemną, a zjazd jasną stroną Izerów :D
Lapec - 09:02 wtorek, 11 sierpnia 2020 | linkuj
Przepraszam, faktycznie, zlały mi się komcie w jeden :) Ale wiadomo o co kaman :)
Trollking - 18:54 czwartek, 6 sierpnia 2020 | linkuj
Chyba mnie przechrzczono, ale co tam, grunt że wiemy o co chodzi ;). Te " więcej na blogu" se mogli faktycznie darować.
BTW: za reklamę linii Mors powinieneś jakiś bonus od kolei mieć ;) Lapec - 22:21 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
BTW: za reklamę linii Mors powinieneś jakiś bonus od kolei mieć ;) Lapec - 22:21 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
Byłem w grupie testerów i wierz mi, że mogło być jeszcze gorzej :) Część zmian została storpedowana w zarodku, część anulowana, niestety nie wszystko dało się wywalczyć. Ja się powoli przyzwyczajam, widzę pewne zalety, ale wciąż i wady. To co mogłem, zrobiłem. Ale poległem na etapie dyskusji o tym, która linijka kodu wpływa na przyszłość wszechświata. Ja prosty humanista jestem! :)
Trollking - 21:47 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
Nowy BS w ogóle jest niestety do bani. Bardzo nieintuicyjny. Po co to dodatkowe kliknięcie „więcej na blogu”? Pytania można mnożyć ;)
michuss - 21:39 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
Za dedykację dziękuję, choć te animackie trolle bardziej psują dobre imię marki niż o nią dbają :) Ale doceniam, że zechciałeś sfocić/zmorsić :)
Linia kolejowa do Liberca (nie wiem czy aktualnie aż tam da się dojechać, bo była spora przerwa) jest genialna. A zagranica - jak widzisz - nie taka zła!
Tak jak napisał Michuss - nowy BS ma spory feler: nie widać dodawanych na świeżo zaległych wpisów, jeśli kogoś ma się w obserwowanych. Jeśli zależy Ci na komciach, masz motywację do regularności :) Trollking - 21:24 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
Linia kolejowa do Liberca (nie wiem czy aktualnie aż tam da się dojechać, bo była spora przerwa) jest genialna. A zagranica - jak widzisz - nie taka zła!
Tak jak napisał Michuss - nowy BS ma spory feler: nie widać dodawanych na świeżo zaległych wpisów, jeśli kogoś ma się w obserwowanych. Jeśli zależy Ci na komciach, masz motywację do regularności :) Trollking - 21:24 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
Świetny wpis. Wręcz zachęca, by tam pojechać ;)
Moja koleżanka kiedyś tak mi zaufała, że wysiadła z pociągu równo o 19.26, bo powiedziałem jej, że na Wschodnim w Warszawie będzie właśnie o tej godzinie. Dodam, że był to osobowy, stawał co chwile, a tego dnia o 19.26 był w Warszawie Praga ;) Ona oczywiście na przesiadkę ;))) michuss - 13:34 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
Moja koleżanka kiedyś tak mi zaufała, że wysiadła z pociągu równo o 19.26, bo powiedziałem jej, że na Wschodnim w Warszawie będzie właśnie o tej godzinie. Dodam, że był to osobowy, stawał co chwile, a tego dnia o 19.26 był w Warszawie Praga ;) Ona oczywiście na przesiadkę ;))) michuss - 13:34 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
Musisz jakoś informować że uzupełniłeś :p, choć po przeczytaniu tego, mój pierwszy komentarz, w sumie tu pasuje heh.
Z pociągiem to nigdy nie zapomnę jak pewna poznanianka (cały czas gadała przez kom), przed Wrockiem, w pociągu do Kato się zapytała za ile będziemy ... w Gdańsku :D
BTW: Kato-Piotro poleca się do Kato-Piotro. Jak będą je (tabliczki) kiedyś wymieniać, to przetarg będzie trzeba rozpisać :p.
Ta beczka to trochę jak ta z Czarnobyla (xD), a mamusi nie zazdroszczę ... zjazdów :D. Jak puści, to raczej może się za robienie kolejnego zabierać xDDD.
Aż miło się czytało - oby więcej takich wpisów. I więcej słonka i ciepełka oczywiście :p. Ja zjeżdżam na śniegu, a Ty się smażysz - świat się kończy :D. Lapec - 12:52 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
Z pociągiem to nigdy nie zapomnę jak pewna poznanianka (cały czas gadała przez kom), przed Wrockiem, w pociągu do Kato się zapytała za ile będziemy ... w Gdańsku :D
BTW: Kato-Piotro poleca się do Kato-Piotro. Jak będą je (tabliczki) kiedyś wymieniać, to przetarg będzie trzeba rozpisać :p.
Ta beczka to trochę jak ta z Czarnobyla (xD), a mamusi nie zazdroszczę ... zjazdów :D. Jak puści, to raczej może się za robienie kolejnego zabierać xDDD.
Aż miło się czytało - oby więcej takich wpisów. I więcej słonka i ciepełka oczywiście :p. Ja zjeżdżam na śniegu, a Ty się smażysz - świat się kończy :D. Lapec - 12:52 środa, 5 sierpnia 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!