TrójMORSki Wierch (1145m) /Hrgn/
Niedziela, 27 października 2019
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 18.00 | gruntow(n)e: | 5.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Dzień drugi darmowego weekendu w Czechach, choć tym razem ocieraliśmy się o granicę PL/CZ.
Nocleg i start w Dolni Morava i na rozgrzewkę atakujemy Horni Moravę - sympatyczny podjazd, na oko 10 do 15% po serpentynach. Sam przysiółek liczy zaledwie 7 Pepików mimo 29 chałup - dziwne, nie chcą trenować podjazdów? ;)
J i G też nie chcieli ;) i prawie całość trasy wprowadzali rowery. ;pp Huragan poległ dopiero na "telewizorach" na szlaku granicznym pod samym szczytem. ;p
J znów wprowadza, więc pytam:
- co się stało?
- nic się nie stało!
- nogi, serce, czy płuca?
- nic mi nie jest!
/i wprowadza rower dalej/ xDD
Powyżej osady koniec asfaltów i odtąd szutry...
Takie tam na kolarce ;) (podjazd na Trójmorski Wierch, 1145m) © Morsowy
/w tle widoczna "wczorajsza" góra ze schodkami/
/widoczna wczorajsza droga na przeciwległych zboczach/
... a od 1100m wprowadzanie szlakiem granicznym po kamolach.
Na całej trasie sporo turystów, a jak na koniec października to wręcz mnóstwo, ale sami Czesi - zero Polaków. Na szlaku (i ogólnie na grzbiecie) granicznym! A na sąsiednim grzbiecie, w głębi Czech - co drugi to Polak. xDD
No ale na Trójmorskim Wierchu nie ma gdzie wydawać koron - ani piwa się nie kupi, ani za wstęp nie trzeba płacić - nawet na "międzynarodową" wieżę widokową na szczycie. :O Widocznie czechofile wolą płacić, a Januszami są tylko w PL. ;pp
Widoczki z/spod TrójMORSkiego:
/w niektórych czeskich dolinach mgły zalegały aż do 11stej, pomimo słońca i wiatru :O/
/widok na Kotlinę Kłodzką/
Takie niezwykłe miejsce (jest jednym z sześciu miejsc w Europie i jedynym w Polsce, gdzie zbiegają się zlewiska trzech mórz), a zupełnie niepopularne w Polsce. :/ Huragan oczywiście wybrał stronę "bałtycką" ;)
/widoki na wczorajsze zdobycze/
/widok na Śnieżnik (1425m)/
Darmowa wieża, której nie lubią Polacy. ;p
Wokół mało badyli - same karłowate plus pierwsza kosodrzewina. Fajnie, ale za to jak wiało! ;p Ponoć było tylko 13*C a ja kompletnie na letniaka, jak niemal nikt. Większość była raczej na zimowo... chociaż jedna czeska "Dżesika" zasuwała w samym sportowym "topie" xDDD
O ile pod wieżą było rześko, to na jej szczycie wiatr był ze 3x silniejszy :OOO duże zdziwko i zaskoczka, bo odczuwalna zrobiła się ze 5* jak nie niżej, a to już lekka przesada jak na letniaka. ;p
Odtajałem, zanim skończyłem schodzić w wieżyczki, pff. ;p
W dół analogicznie jak w górę: prowadzenie szlakiem granicznym po telewizorach, potem szybkie szutry no i szybkie asfalty, gdzie J i G okazali się sprytniejsi i znaleźli skrót do Dolni Moravy i kampera, a ja oczywiście pędziłem bezhamulcowo w dół ze 5 paczek i żadnych skrzyżowań po drodze nie widziałem. xD
Zdążyłem tylko przyuważyć wrak jednego Malucha w Czechach :O ), ale to jak już się wypłaszczało. ;p
No i zonk - co robić? Może pojechali skrótem, może zamulają zjeżdżając na hamulcach, a może mieli wypadek?
A ja bez telefonu xD waluty i języka na obczyźnie.. xD No dobra, do Polski było coś około 3 km. :)
Pojechałem sporym objazdem i do kampera dojechałem... 20 sekund po J i G. ;] ;p
Jeszcze co do widocznej doliny (Dolina Moravy) to są to pierwsze kilometry największej rzeki Czech, odwadnia 26% kraju. Koło naszego kampera był to mały potoczek, w którym, czym mnie zaskoczyli, J i G poszli w moje płetwonogie ślady. ;] Skądinąd dobrze to korelowało z tytułowym szczytem. ;)) ;p
Pogoda fenomenalna, chociaż gdy dojeżdżaliśmy do Jeleniej, to już wszędzie były czarne chmury i zaczynało lać. xD Na szczęście wysadzono mnie pod samym igloo i te wyjątkowo późne pożegnanie lata uszło mi na sucho. ;) ;p
Nocleg i start w Dolni Morava i na rozgrzewkę atakujemy Horni Moravę - sympatyczny podjazd, na oko 10 do 15% po serpentynach. Sam przysiółek liczy zaledwie 7 Pepików mimo 29 chałup - dziwne, nie chcą trenować podjazdów? ;)
J i G też nie chcieli ;) i prawie całość trasy wprowadzali rowery. ;pp Huragan poległ dopiero na "telewizorach" na szlaku granicznym pod samym szczytem. ;p
J znów wprowadza, więc pytam:
- co się stało?
- nic się nie stało!
- nogi, serce, czy płuca?
- nic mi nie jest!
/i wprowadza rower dalej/ xDD
Powyżej osady koniec asfaltów i odtąd szutry...
Takie tam na kolarce ;) (podjazd na Trójmorski Wierch, 1145m) © Morsowy
/w tle widoczna "wczorajsza" góra ze schodkami/
/widoczna wczorajsza droga na przeciwległych zboczach/
... a od 1100m wprowadzanie szlakiem granicznym po kamolach.
Na całej trasie sporo turystów, a jak na koniec października to wręcz mnóstwo, ale sami Czesi - zero Polaków. Na szlaku (i ogólnie na grzbiecie) granicznym! A na sąsiednim grzbiecie, w głębi Czech - co drugi to Polak. xDD
No ale na Trójmorskim Wierchu nie ma gdzie wydawać koron - ani piwa się nie kupi, ani za wstęp nie trzeba płacić - nawet na "międzynarodową" wieżę widokową na szczycie. :O Widocznie czechofile wolą płacić, a Januszami są tylko w PL. ;pp
Widoczki z/spod TrójMORSkiego:
/w niektórych czeskich dolinach mgły zalegały aż do 11stej, pomimo słońca i wiatru :O/
/widok na Kotlinę Kłodzką/
Takie niezwykłe miejsce (jest jednym z sześciu miejsc w Europie i jedynym w Polsce, gdzie zbiegają się zlewiska trzech mórz), a zupełnie niepopularne w Polsce. :/ Huragan oczywiście wybrał stronę "bałtycką" ;)
/widoki na wczorajsze zdobycze/
/widok na Śnieżnik (1425m)/
Darmowa wieża, której nie lubią Polacy. ;p
Wokół mało badyli - same karłowate plus pierwsza kosodrzewina. Fajnie, ale za to jak wiało! ;p Ponoć było tylko 13*C a ja kompletnie na letniaka, jak niemal nikt. Większość była raczej na zimowo... chociaż jedna czeska "Dżesika" zasuwała w samym sportowym "topie" xDDD
O ile pod wieżą było rześko, to na jej szczycie wiatr był ze 3x silniejszy :OOO duże zdziwko i zaskoczka, bo odczuwalna zrobiła się ze 5* jak nie niżej, a to już lekka przesada jak na letniaka. ;p
Odtajałem, zanim skończyłem schodzić w wieżyczki, pff. ;p
W dół analogicznie jak w górę: prowadzenie szlakiem granicznym po telewizorach, potem szybkie szutry no i szybkie asfalty, gdzie J i G okazali się sprytniejsi i znaleźli skrót do Dolni Moravy i kampera, a ja oczywiście pędziłem bezhamulcowo w dół ze 5 paczek i żadnych skrzyżowań po drodze nie widziałem. xD
Zdążyłem tylko przyuważyć wrak jednego Malucha w Czechach :O ), ale to jak już się wypłaszczało. ;p
No i zonk - co robić? Może pojechali skrótem, może zamulają zjeżdżając na hamulcach, a może mieli wypadek?
A ja bez telefonu xD waluty i języka na obczyźnie.. xD No dobra, do Polski było coś około 3 km. :)
Pojechałem sporym objazdem i do kampera dojechałem... 20 sekund po J i G. ;] ;p
Jeszcze co do widocznej doliny (Dolina Moravy) to są to pierwsze kilometry największej rzeki Czech, odwadnia 26% kraju. Koło naszego kampera był to mały potoczek, w którym, czym mnie zaskoczyli, J i G poszli w moje płetwonogie ślady. ;] Skądinąd dobrze to korelowało z tytułowym szczytem. ;)) ;p
Pogoda fenomenalna, chociaż gdy dojeżdżaliśmy do Jeleniej, to już wszędzie były czarne chmury i zaczynało lać. xD Na szczęście wysadzono mnie pod samym igloo i te wyjątkowo późne pożegnanie lata uszło mi na sucho. ;) ;p
Komentarze
Plus że jest polska - czeska bankowo by była płatna tak samo jak okoronili Czantorię w Beskidzie Śląskim i Biskupią Kopę w Górach Opawskich.
Lapec - 07:48 wtorek, 12 listopada 2019 | linkuj
Pewnie masz rację z tą esencją tylko większość rowerzystów kolarstwa nie uprawia a jeszcze większa większość podjazdów unika, przynajmniej tych ekstrema...;)))
nahtah - 22:29 poniedziałek, 11 listopada 2019 | linkuj
Ja tam w pełni rozumiem Twoich znajomych - też bym pewno wprowadzał heh. Nogi, serce, płuca (chyba?) OK, ale leniwy jestem :p
Widoki super, fajnie że żelazko podmieniłeś :)
I na koniec: wieża z dzisiejszego wpisu o wiele fajniejsza niż ta z wczoraj - pewno dlatego że za darmola i mniej komercyjna :] Lapec - 09:05 poniedziałek, 11 listopada 2019 | linkuj
Widoki super, fajnie że żelazko podmieniłeś :)
I na koniec: wieża z dzisiejszego wpisu o wiele fajniejsza niż ta z wczoraj - pewno dlatego że za darmola i mniej komercyjna :] Lapec - 09:05 poniedziałek, 11 listopada 2019 | linkuj
Łał! Widoki wymiatają, lubię takie. Pogodę trafiliście idealną i szacun za te wjazdy, bo mnie po górach rzadko ciąga a rowerem unikam.;)))
nahtah - 06:37 poniedziałek, 11 listopada 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!