thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Stezka v oblacích (pod vrcholem Slamníku v masivu Králický Sněžník) czyli weekend w czeskich Sudetach Wschodnich, cz. 1 /Hrgn/

Sobota, 26 października 2019
kilosy:23.00gruntow(n)e:12.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Odkrywczo


Mocno nietypowy wyjazd - tym razem opiszę genezę, bo zacna. ;]
- wyjazd po 20 minutach (!) spania - w sobotę rano, po nocce o_O
- wycieczka z lokalsami spod stóp polskich gór do "obcych" gór - nietypowo;
- cały 'łikęd', z noclegiem i przejazdem 165km x2 wyniósł mnie równe 0,00 zł. :)))
- wyjazd ogólnie w duchu cebulowym. :))

Nocleg za darmo, bo w kamperze J. i G. ;) A za paliwo zapłaciłem, ale nie pieniędzmi, a punktami. :))
J i G chcieli nawiedzić przereklamowane schodki na górce w Czechach ale wjazd gondolą na górę plus wstęp na schody to łącznie 470 Kc od łebka, więc jak przyszło co do czego, to coś w nich pękło. Prawdopodobnie łuski cebuli. ;)
Oczywiście bardzo mi to pasowało, bo zamiast gondoli pojechaliśmy rowerami... tzn. kto jechał, to jechał... ;ppp
Start w Dolni Morava (705m)

... a schodki zaczynają się na 1116m, więc nic wielkiego - początek asfaltem, później szutrami, dalej wycinką pod nową trasę zjazdową (i tu Huragan dał radę - po błocie i glinie! ;p ) i koniec znów normalnymi szutrami.



/na Huraganie - wjechane bez problemu. Pozdro dla nizinnych hejterów Huragana, którzy takich podjazdów nie robią nawet po asfalcie.../

J. - choć wysportowany (nierowerowo, fakt) ledwo dojechał do początku szutrów - całą resztę wprowadzał. ;ppp
A G., też trochę wysportowana, jechała na elektryku ;p i na szutrach grzała, aż się kurzyło, ale wystarczało parę większych kamieni i zaliczała gleby. ;p Odtąd też większość wprowadzała. ;p
Tymczasem Huragan wjechał to z palcem w szprychach ;p ;) acz z przerwami (czekanie na 'ogon'). ;pp

Te przerwy nawet mnie cieszyły, bo było za gorąco - pod koniec października, na wysokościach rzędu 1000 m! O_O

I nawet na szczycie (1116) było gorąco - pełne słońce, a wiatr ucichł. Co ciekawe, na dole było zimniej i wietrzniej. :O



/traktór na 1100m :) /

Na górze połowa turystów to Polacy, głównie entuzjaści płacenia Czechom...;p Skolegowaliśmy się nawet z parą na elektrycznych fullach na 29" - istne potwory, do wjeżdżania na... pośledni pagórek po śladach Huragana. ;pp
Razem z moimi J i G pogadali, jak ciężkie jest życie rowerzysty w górach. xD J jako przykład podał Jagniątków (dzielnica Jeleniej Góry, ok. 250 m w pionie względem centrum miasta) xDD a nasi "koledzy po fachu", choć również mieszkańcy podgórskiej miejscowości, odradzali nam wjazd na pobliską górę graniczną (Trójmorski Wierch), z uwagi na strasznie stromą drogę dojazdową (uprzedzając wydarzenia dnia następnego: gładki asfalt rzędu 10-15%, ledwo co go poczułem). o_O Niektórzy to się nieźle minęli z powołaniem...

Później jeszcze spacer stokiem narciarskim na najbliższy szczyt (1167m), z którego elegancko widać było cały, rozległy Masyw Śnieżnika, łącznie ze Śnieżnikiem (1425) właściwym, z którego przez lornetkę widać było ludzi, oraz Pradziada (1492) z jego spektakularną wieżą telewizyjną na szczycie. Poniżej widoczek głównie na niziny. ;p


Następnie 14-kilometrowy zjazd, głównie szutrami... przy czym pierwsze 2 czy 3 km zjazdu były pod górę xD
Pozdro dla naiwnych, wypożyczających na szczycie hulajnogi zjazdowe. ;))

Zjazd konkretny, na górze miażdżyły widoki:
Masyw Śnieżnika - zjazd kolarką z ponad 1100m
Masyw Śnieżnika - zjazd kolarką z ponad 1100m © Morsowy







/w tle Śnieżnik - jedyny w regionie szczyt bez drzew ;) a w poprzek zbocza na pierwszym planie widoczna niniejsza droga/


/droga bez barierek :) a na nizinach walą słupki przy skarpach na 120 cm xDD /

później szybkie szutry miażdżyły moje hamulce, a w dolnej połowie bardzo szybkie asfalty, co z ledwością przeżyli walący całą szerokością (wąskością?) tuptusie. ;]

Druga połowa zjazdu była już po zachodzie słońca i temperatura spadła momentalnie - nawet nieźle mnie strzaskało. ;]
Oczywiście ja zjeżdżałem na letniaka, a J i G w kufajkach i długich spodniach i też się strzaskali. ;]

W kamperze dowiedziałem się, że J też wydobywał czeską walutę ze źródełka Łaby w Karkonoszach :) i nawet skonstruował w tym celu stosowne urządzenie, bo mu ręka odmarzała od tej wody. ;]
No i ostateczna cebula na dziś: w "naszym" kamperze co prawda jest WC, ale się go nie używa (koszty!). "Jedynkę" załatwia się w krzakach, a "dwójkę" - "na mieście". ;]
Tak więc wyszliśmy na obchód pobliskich barów i restauracji. Najpierw posiedzieliśmy w darmowym cieple (wokół sami Czesi - czułem się dziwnie, by nie rzec: jak w poczesku potrzasku ;) ) a na zapleczu odkryliśmy darmowe WC...

Komentarze
No dobrze, a co z resztą kraju? :)
mors
- 21:41 niedziela, 17 listopada 2019 | linkuj
Rzadko? Całe Beskidy przeorane takimi szutrowymi drogami zwózkowymi, bo wycinają habsburskie świerki żeby przywrócić rodzimy las bukowy.
barklu
- 04:36 piątek, 15 listopada 2019 | linkuj
No nie ma, ale bardzo rzadko masz drogi tak bezpośrednio przy "przepaści" jak te powyżej.
Zwracam także uwagę, że Czesi nie mają skrupułów by poświęcić parę badyli dla odsłonięcia epickich widoczków. A u nas? Nawet tzw. "Złote Widoki" pozarastane... :/
mors
- 15:09 czwartek, 14 listopada 2019 | linkuj
W sumie u nas w górach też nie ma barierek. Na szczęście nikt nie wpadł na to, by tego typu drogi przerabiać na oficjalne drogi rowerowe z tysiącem zbędnych wynalazków.
barklu
- 19:11 środa, 13 listopada 2019 | linkuj
Tylko że góralem (z inną pozycją ale na identycznych przełożeniach) i monocyklami (bez przełożeń i bez kierownicy) podjeżdża mi się równie fajnie. :) Nawet z rowerami o niższych przełożeniach Huragan nieraz wygrywał, więc teges.. ;p

PS. myślałem, że się skupisz na braku barierek nad "przepaściami". ;)
mors
- 19:56 wtorek, 12 listopada 2019 | linkuj
Pozycję na Huraganie chyba masz typowo podjazdową, nic dziwnego że lepiej Ci się jechało niż innym.
barklu
- 19:38 wtorek, 12 listopada 2019 | linkuj
Czyli dokłądnie tak samo jak tu => http://lapec.bikestats.pl/1795693,Szyndzienia-coby-sie-ogrzac-D.html pod zdjęciem ze słonecznikiem xDDDDDDDDDD
Lapec
- 08:54 piątek, 8 listopada 2019 | linkuj
Y55: ale że co? Nie wierzysz, że Huragan wjeżdża na stok narciarski? ;)

Evita: Sama jesteś ratowana przez foty. ;)))

Lapec: zauważ, że sąsiedni szczyt (zdjęcie pod traktorem) jest wyżej położony niż szczyt schodków i zapewnia dużo lepsze widoki - w dodatku za darmo. xD Ale tam nie było niemal nikogo - bo tego szczytu nie ma w folderach reklamowych i nie sprzedają na nim piwa... o_O
mors
- 00:04 piątek, 8 listopada 2019 | linkuj
Czytając opis, sam nie wiem - Ty tak na poważnie, czy dla jaj?
yurek55
- 17:14 czwartek, 7 listopada 2019 | linkuj
O mamuńciu.. ;] Foty ratują niektóre fragmenty Twojego opisu ;)
I już o tych "Waszych" Czechach też nie wspomnę ;)
Evita
- 08:31 czwartek, 7 listopada 2019 | linkuj
Fajne fotki (jak zwykle), tak samo jak tereny :). Trzy razy byłem w tamtej okolicy i trzy razy było super, a najlepiej ... (olaboga) zimą :D

Schody z kolejką? hmmm sam bym się uśmiał jakby mi "bekli" 80zł za takie coś :D. Widoki pewno spod nich mega podobne, o ile nie takie same :D

A co do rowerowania to chętnie bym zjechał ... i tyle :p
Lapec
- 07:29 czwartek, 7 listopada 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!