Przełęcz Karkonoska w 20-ste urodziny Krossa, na 22-letnich Dębicach! :))
Środa, 18 września 2019
Kategoria Nielicho
kilosy: | 33.86 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
No i cyk! Komplecik!
Moja patologiczna ferajna w komplecie :)) © Morsowy
Z treści SMSów wynikało, że mam urodziny ;) ale nierówne, więc wolałem świętować okrągłe 20 lat Krossa. :)) To ponad połowa mojego życia... a jedyną większą przerwą w eksploatacji, była zima 2018/19 - dla dobra roweru.
Rower śmiga praktycznie jak nowy, mnóstwo kilkuletnich rowerów jeździ i wygląda gorzej, zwłaszcza ich chromy. ;)) Jestem z tego stanu bardzo dumny. A także dumą napawa mnie fakt, że większość pojazdów w obiegu jest od niego młodsza.
Prezent dla roweru mógł być tylko jeden..
Jeszcze rok temu, z okazji 19-stki, wielkim przeżyciem było dla mnie dojechanie tym rowerem z lubuskiego do Jeleniej i z powrotem, oraz mała przejażdżka po mieście. ;] A teraz - wpadła Przełęcz Karkonoska. :))
P.K. na 100 sposobów jest moją inspiracją, a to był piąty pełny wjazd:
1) na mono - nad-przejazd, mimo że z przerwami;
2) na Huraganie, z halnym w twarz;
3) na Huraganie, w nocy;
4) na Huraganie, po nocce;
5) na Krossie, ciężkim i 20-letnim. :)
20 lat to 7305 dni. I z każdym dniem jestem coraz bardziej zadowolony z tegoż roweru. ;]
Oczywiście podjazd to był dramat. :)
Tak bardzo chciałem przejechać od samego domu do samego Odrodzenia bezpośrednio, że nawet nie zatrzymywałem się na czerwonych światłach na mieście. ;] Na początku Podgórzyna (i podjazdu) miły akcent - aż 6 podgórskich traktorów, a każden to Ursus. :))
Oraz symboliczna godzina - 15:15, czyli praktycznie co do minuty 20 lat od zakupu roweru. :))
Później było już tylko gorzej, wszak rower jest o wiele cięższy niż Huragan (przy którym i tak było ciężko), w dodatku wjazd był na zajechanych, 22-letnich Dębicach, dla których maks. ciśnienie to raptem 3,5 atm.
Jedyny plus, że tym razem (po raz pierwszy!) wiatr nie przeszkadzał, a nawet coś tam czasem pomagał.
No i rześkość - na górze zaledwie +6, dzięki czemu mocno się nie przegrzałem - w sumie tylko na rękawach. :)
Także na samej górze łaziłem cały porozpinany, choć inni byli strzaskani jak Szpila i Pumbuś minionej zimy pod Śnieżką. xD
Być może dlatego...
https://wiadomosci.radiozet.pl/Pogoda/Pogoda.-Na-S...
Tak więc odczuwalna na Przeł. Kark. mogła wynosić jakieś -20 :D a ja się czułem na +20 :D
Tym bardziej, że szaro, wilgotno, a chwilami nawet deszczowo było tylko na podjeździe, zaś szczytowałem w blaskuchwały słońca. ;p
Dodaję zdjęcie drugie... i ostatnie z tej historycznej wycieczki - czemu tylko 2? Otóż zaraz po nim padł mi telefon - bynajmniej nie przez baterię, która przed wyjazdem miała 55% a po powrocie... 68% o_O
Czyżby z zimna?? :>
Zdjęcie zatytułowałem: Ciemne strony schroniska "Odrodzenie" ;)
Jak zawsze wjeżdżałem z wielką pokorą i niepewnością (pozdro dla pewnych zbyt pewnych siebie ceprów... ;) ), dodatkowo straszenie deszczem dobiło moje "morale", ale nie mogłem zepsuć swojemu rowerowi takiego prezentu - zasłużył na niego!
Zasłużył także na bezhamulcowe sprowadzanie :) I to był dramat jeszcze większy niż sam podjazd, bo ciężki rower dużo bardziej ciągnie w dół, a z racji późnej pory nie schodziłem, a zbiegałem! Z małymi tylko przerwami na zbieranie śmieci...
Na skrzyżowaniu z Drogą Sudecką, jeszcze powyżej Przesieki, miałem już naprawdę dość sprowadzania, za to nie miałem dość czasu na kontynuację. ;] No i postanowiłem, że upuszczę powietrza i może przeżyję zjazd opcją łagodniejszą, czyli przez Borowice..
Upuściłem tak "sprytnie", że zrobiłem zupełnego kapcia - i to na obu kołach! O_O
Czyli jednak kontynuacja zbiegania, w dodatku przez Przesiekę i Podgórzyn...
Raz poleciałem stromym skrótem międzyserpentynowym i tamże przeciążone kolana siekły mnie takimi potężnymi szpilami (gwoździami?), że kontynuować mogłem tylko idąc bokiem lub do tyłu. xD Dramat i tragedia grecka w jednym - wszak mogłem wsiąść na rower i zjechać na kapciach...
Kawałek nawet tak zjechałem, ale niszczenie opon bolało mnie jeszcze bardziej. ;]
Na szczęście chociaż kompresor w Podgórzynie działał i wróciłem normalnie, acz z poprzestawianymi wentylami. o_O
Dość powiedzieć, że zakwasy, których nie miewam, odkąd tu mieszkam, mam już 4 dni.. xDD
Jubileusz kończę z wynikiem 61 335,95 km nalotu.
PS. moje legendarne, oryginalne klocki hamulcowe, powinny wystarczyć jeszcze na jakieś... 30 lat. :D:D
Moja patologiczna ferajna w komplecie :)) © Morsowy
Z treści SMSów wynikało, że mam urodziny ;) ale nierówne, więc wolałem świętować okrągłe 20 lat Krossa. :)) To ponad połowa mojego życia... a jedyną większą przerwą w eksploatacji, była zima 2018/19 - dla dobra roweru.
Rower śmiga praktycznie jak nowy, mnóstwo kilkuletnich rowerów jeździ i wygląda gorzej, zwłaszcza ich chromy. ;)) Jestem z tego stanu bardzo dumny. A także dumą napawa mnie fakt, że większość pojazdów w obiegu jest od niego młodsza.
Prezent dla roweru mógł być tylko jeden..
Jeszcze rok temu, z okazji 19-stki, wielkim przeżyciem było dla mnie dojechanie tym rowerem z lubuskiego do Jeleniej i z powrotem, oraz mała przejażdżka po mieście. ;] A teraz - wpadła Przełęcz Karkonoska. :))
P.K. na 10
1) na mono - nad-przejazd, mimo że z przerwami;
2) na Huraganie, z halnym w twarz;
3) na Huraganie, w nocy;
4) na Huraganie, po nocce;
5) na Krossie, ciężkim i 20-letnim. :)
20 lat to 7305 dni. I z każdym dniem jestem coraz bardziej zadowolony z tegoż roweru. ;]
Oczywiście podjazd to był dramat. :)
Tak bardzo chciałem przejechać od samego domu do samego Odrodzenia bezpośrednio, że nawet nie zatrzymywałem się na czerwonych światłach na mieście. ;] Na początku Podgórzyna (i podjazdu) miły akcent - aż 6 podgórskich traktorów, a każden to Ursus. :))
Oraz symboliczna godzina - 15:15, czyli praktycznie co do minuty 20 lat od zakupu roweru. :))
Później było już tylko gorzej, wszak rower jest o wiele cięższy niż Huragan (przy którym i tak było ciężko), w dodatku wjazd był na zajechanych, 22-letnich Dębicach, dla których maks. ciśnienie to raptem 3,5 atm.
Jedyny plus, że tym razem (po raz pierwszy!) wiatr nie przeszkadzał, a nawet coś tam czasem pomagał.
No i rześkość - na górze zaledwie +6, dzięki czemu mocno się nie przegrzałem - w sumie tylko na rękawach. :)
Także na samej górze łaziłem cały porozpinany, choć inni byli strzaskani jak Szpila i Pumbuś minionej zimy pod Śnieżką. xD
Być może dlatego...
https://wiadomosci.radiozet.pl/Pogoda/Pogoda.-Na-S...
Tak więc odczuwalna na Przeł. Kark. mogła wynosić jakieś -20 :D a ja się czułem na +20 :D
Tym bardziej, że szaro, wilgotno, a chwilami nawet deszczowo było tylko na podjeździe, zaś szczytowałem w blasku
Dodaję zdjęcie drugie... i ostatnie z tej historycznej wycieczki - czemu tylko 2? Otóż zaraz po nim padł mi telefon - bynajmniej nie przez baterię, która przed wyjazdem miała 55% a po powrocie... 68% o_O
Czyżby z zimna?? :>
Zdjęcie zatytułowałem: Ciemne strony schroniska "Odrodzenie" ;)
Jak zawsze wjeżdżałem z wielką pokorą i niepewnością (pozdro dla pewnych zbyt pewnych siebie ceprów... ;) ), dodatkowo straszenie deszczem dobiło moje "morale", ale nie mogłem zepsuć swojemu rowerowi takiego prezentu - zasłużył na niego!
Zasłużył także na bezhamulcowe sprowadzanie :) I to był dramat jeszcze większy niż sam podjazd, bo ciężki rower dużo bardziej ciągnie w dół, a z racji późnej pory nie schodziłem, a zbiegałem! Z małymi tylko przerwami na zbieranie śmieci...
Na skrzyżowaniu z Drogą Sudecką, jeszcze powyżej Przesieki, miałem już naprawdę dość sprowadzania, za to nie miałem dość czasu na kontynuację. ;] No i postanowiłem, że upuszczę powietrza i może przeżyję zjazd opcją łagodniejszą, czyli przez Borowice..
Upuściłem tak "sprytnie", że zrobiłem zupełnego kapcia - i to na obu kołach! O_O
Czyli jednak kontynuacja zbiegania, w dodatku przez Przesiekę i Podgórzyn...
Raz poleciałem stromym skrótem międzyserpentynowym i tamże przeciążone kolana siekły mnie takimi potężnymi szpilami (gwoździami?), że kontynuować mogłem tylko idąc bokiem lub do tyłu. xD Dramat i tragedia grecka w jednym - wszak mogłem wsiąść na rower i zjechać na kapciach...
Kawałek nawet tak zjechałem, ale niszczenie opon bolało mnie jeszcze bardziej. ;]
Na szczęście chociaż kompresor w Podgórzynie działał i wróciłem normalnie, acz z poprzestawianymi wentylami. o_O
Dość powiedzieć, że zakwasy, których nie miewam, odkąd tu mieszkam, mam już 4 dni.. xDD
Jubileusz kończę z wynikiem 61 335,95 km nalotu.
PS. moje legendarne, oryginalne klocki hamulcowe, powinny wystarczyć jeszcze na jakieś... 30 lat. :D:D
Komentarze
Niemrawie, zabieram się do nadrabia heh.
No to dobry argument => wpadaj do Kato, dostajesz nocleg i bombona :-P Lapec - 20:25 poniedziałek, 7 października 2019 | linkuj
No to dobry argument => wpadaj do Kato, dostajesz nocleg i bombona :-P Lapec - 20:25 poniedziałek, 7 października 2019 | linkuj
Bez przesady, w dawnych czasach na TdF, gdy jeszcze nie było wolno używać przerzutek, kolarze mieli piasty z dwiema różnymi zębatkami z obu stron i odwracali sobie koło. Więc w sumie hamulce normalne i ekstremalnozjazdowe można by usprawiedliwić ;)
barklu - 14:55 niedziela, 29 września 2019 | linkuj
A gdyby tak na tak długi zjazd zakładać po prostu inne klocki? ;)
barklu - 18:07 czwartek, 26 września 2019 | linkuj
Wszystkiego najlepszego dla Was :-)
Dla ciekawości widział ostatni ranking schronisk górskich? Odrodzenie awansowało o trzydzieści pozycji i jest już w pierwszej dziesiątce :-). Muszę odwiedzić i ocenić. Pompki (do butów) też brać nie muszę :p Lapec - 05:22 czwartek, 26 września 2019 | linkuj
Dla ciekawości widział ostatni ranking schronisk górskich? Odrodzenie awansowało o trzydzieści pozycji i jest już w pierwszej dziesiątce :-). Muszę odwiedzić i ocenić. Pompki (do butów) też brać nie muszę :p Lapec - 05:22 czwartek, 26 września 2019 | linkuj
Spróbuj hamowania spadochronem. Jak myśliwce, albo promy kosmiczne.
yurek55 - 22:08 poniedziałek, 23 września 2019 | linkuj
Następnych 20 lat !!! :-)
Bo 100 to jak życzenie nieszczęścia ! Jurek57 - 17:38 poniedziałek, 23 września 2019 | linkuj
Bo 100 to jak życzenie nieszczęścia ! Jurek57 - 17:38 poniedziałek, 23 września 2019 | linkuj
Dalszej wytrwałości, wielu km i nieustającej dobrej współpracy między Tobą a Krossem ;)
Evita - 06:59 poniedziałek, 23 września 2019 | linkuj
W takim razie spóźnione sto lat. Hamulcom też. I pompki życzę :)
No i remontu asfaltu na Przełęczy. To tak dla wszystkich.
W sumie chyba i wiatr wciąż w twarz bym mógł dodać do winszowań, żeby hamowanie było ograniczone do minimum, ale obawiam się, że chyba byś nie chciał :) Trollking - 21:24 niedziela, 22 września 2019 | linkuj
No i remontu asfaltu na Przełęczy. To tak dla wszystkich.
W sumie chyba i wiatr wciąż w twarz bym mógł dodać do winszowań, żeby hamowanie było ograniczone do minimum, ale obawiam się, że chyba byś nie chciał :) Trollking - 21:24 niedziela, 22 września 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!