thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

PrzeMęcz Karkonoska - atak pod kryptonimem K78 ;) /Hrgn/

Sobota, 6 lipca 2019
kilosy:70.00gruntow(n)e:0.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho

No cóż... ;)

Wypełniły się dni i po wielu tygodniach pociskania mi na BSach, jak to zostanę "wciągnięty nosem" - oto nadeszła godzina prawdy. A nawet kilka godzin. ;)
Co ciekawe, zasłużony rewanż budzi powszechne zgorszenie, ba! nawet o suchych faktach w niektórych kręgach strach pisać... o_O

Specjalnie dla K78 w sobotę wstałem "z kurami" o 6 nad ranem... by o 7 dokarmiać miejskie ptactwo ;))
Te kury stale tam "bawią" - i to przy głównej arterii Jeleniej Góry, między Śródmieściem a Cieplicami, czyli niejako w środku miasta. xD
Koszulka z morsem nie tylko ułatwiła ustalenie mojej tożsamości, ale i pasowała do pogody - było coś ok. 14*C, a ja kompletnie na letniaka, nawet sandały bez skarpet ;) a wszystko to pod kątem 24% Karkonoskiej oczywiście. ;p

Na "CPNie" w Podgórzynie założyliśmy obóz pierwszy. :)) Tamże odprawa, narada i ustalenie planu dnia (oczywiście stanęło na "wjedziemy, a później się zobaczy" ;D;D ).
Niektórzy to energetyki zapijali energetykami, a żele zagryzali żelami O_O a ja o suchym chlebie i wodzie (z rozpuszczonymi witaminami i magnezem ;p ). 
No i cyk! wystartowaliśmy w końcu. Jak już zaczęło przygrzewać. ;)
Podgórzyn i Przesieka przeleciały w miarę wartko, oczywiście tak nie za ortodoksyjnie, bo bez przerw na foto się nie obeszło. ;p


Nawet zacząłem się lekko niepokoić, bo jak ktoś czaska powyżej 500 km bez większego halo, to i tutaj pewnie będzie się działo.
No i różnica sprzętu: Huragan miał niższe dopuszczalne ciśnienie (5,5 vs. 4,5) i przede wszystkim - znacznie większy młynek (bodajże 28 vs. 22). Czyli na najgorszych ścianach miałem o 1/3 ciężej (!).

Za Przesieką skończyły się żarty i zaczęło uczciwe podjeżdżanie. ;) 
Tam się dowiedziałem, że na drodze szerokiej na ponad 2 metry nie idzie się wyrobić rowerem na zakręcie. xDDD

A wystarczyło jechać prosto i nie trawersować. :) ;p
I że stąd pierwsza przerwa. Która się przedłużała, bo - jak się dowiedziałem - na takim nachyleniu (ok. 20%) nie da się ruszyć.
To interesujące, bo dawało się swego czasu na monocyklu, dało się bez problemu na Huraganie, mimo że z wyższym przełożeniem i z patologiczną ponoć kierownicą, a na dużo droższym góralu się nie dało. Ech, te dzisiejsze rowery... ;p
Po przejściu paru kroków dowiedziałem się, że to też się nie liczy, bo to przez niemożność ruszenia z miejsca. o_O No proszę, iluż to ja rzeczy jeszcze o tym podjeździe nie wiedziałem! ;pp
Jeden ze słynnych napisów... ;)
Napis
Napis "Nie naśladować" ;)) © Morsowy
Odnośnie pchania się na Karkonoską bez treningu i bez pokory - sama prawda...

Chwilę się zagapi człowiek na jeździe i jedzie sam ;]


Tzw. złoty widok:

idzie...

... i idzie...

... i dalej idzie:

Następne zdjęcie to te tytułowe, gdy idzie nawet po wypłaszczeniu pod szczytem. :>

Niewiasto! Te niby 16 (20!) kroków, o których piszesz, to było na samym tylko drugim filmie!

Po zdjęciach widać ich dziesiątki. I to na najfajniejszych odcinkach. ;)
Skądinąd widać i słychać przy okazji, że trafiliśmy na niezły wiaterek - oczywiście w twarz, a jakże. :)

Od tych wszystkich przerw wypocząłem za wszystkie czasy i końcówkę wjechałem ponad 10km/h - mimo halnego w twarz. Taka sytuacja... ;p
Później, już na BSach, się okazało, że moje zdęcia i filmy też były przeszkodą. :O No i wąska droga. I że się nie da ruszyć - bo jakby było na tym podjeździe płasko, to by się ruszyło. :)
A treningi to nie wiem, pewnie są dla słabych. ;))
Z pozytywów, to trzeba odnotować, że K78 zawsze się cieszyła. ZAWSZE. Nawet wtedy, gdy miała już mroczki z wysiłku. O_O
To miłe zaskoczenie, bo większość ludzi na problemy reaguje klasyczną koorvicą...

Na Przełęczy ja rozpocząłem procedurę sprowadzania roweru ;] a K78 - małe zwiedzanko (Odrodzenie, CZ i te sprawy).
Podczas sprowadzania czasu nie marnowałem - sprzątałem badyle z drogi (pozdro dla drwali...). Oraz liczyłem bikewalkerów: na 9 mijanych rowerzystów aż 4 wprowadzało (sami faceci - przynajmniej na oko ;)) ). Licząc K78, to wprowadzało 5 z 10 osób. o_O
Niewykluczone, że pozostali wprowadzali również, tylko nie akurat wtedy, gdy ich mijałem. ;]

Po dłuższej rozłące zjechaliśmy się ponownie w bazie I ("CPN" na samym dole). Tamże dużo gadania i dużo odpoczywania (K. z wysiłku a ja od gorąca). W końcu zacząłem sypać propozycjami nowych górek, bo chciałem dojechać K. do końca. :) ;p
Na co ona rzekła, że gór na dziś ma już dość. ;p
Ostatecznie przetoczyliśmy się tylko przez Piechowice do Szklarskiej Poręby, zaliczyć gminę i pogapić się na ten epicki podjazd po betonowych płytach - chwilami trudniejszy od Karkonoskiej (powyżej 25%), ino dużo krótszy, oczywiście. 
Rześki zjazd do Kotliny i do Jeleniej i na PKP, bo ja nie widziałem tam nic ciekawego ;) a K miała na ten dzień dość. :O Duże zaskoczenie, bo wychodzi, że Karkonoska wyniszcza bardziej niż 500tka na Maratonie Podróżnika... :>

:D

Ja jednak wolę "swoją" Karkonoską i na żadne ultramaratony bez treningu się nie piszę. ;p

Przebieg zaokrąglony bo zgubiłem licznik (już znalazłem), a dystans zmałpowany od K78. Dla dociekliwych: wiem, pamiętam, że połowę  sprowadzałem na piechotę, ale za to od Drogi Sudeckiej jechałem naokoło, przez Borowice. ;p

Komentarze
Przynajmniej będę miał co zbierać (amelinium) sesese ;)
mors
- 13:06 niedziela, 14 lipca 2019 | linkuj
Namówiłeś mnie - wezmę stado :-P
Lapec
- 06:17 niedziela, 14 lipca 2019 | linkuj
Sam jesteś... stado Żubrów. ;)) Stromo jest, to i szybko (nomen omen) schodzi. ;)
Co innego w drugą stronę... ;p
mors
- 05:00 niedziela, 14 lipca 2019 | linkuj
Aha, Lapec - zejście asfaltem (bo o takim klikamy) z Karkonoskiej jest tak beznadziejne, że raczej musiałbyś wziąć stado Żubrów :)
Trollking
- 22:24 sobota, 13 lipca 2019 | linkuj
Nowych klocków nie trzeba mieć, wystarczy mieć jakiekolwiek sprawne :)
Trollking
- 22:20 sobota, 13 lipca 2019 | linkuj
No co Ty, to tylko T-king tak dramatyzuje. ;)
Królowa Karkonoskiej (Alouette) machnęła Przeł. Kark. 11,5 razy z rzędu i mówiła, że zużycie miała niewielkie. Inna sprawa, że ona waży ok. 47 kg. ;]
mors
- 16:59 sobota, 13 lipca 2019 | linkuj
Wychodzi, że na zjazd trzeba mieć komplet nowych klocków?
barklu
- 15:53 sobota, 13 lipca 2019 | linkuj
Październik dobry termin, tak nie za ciepło... ;)
Namów K78 niech weźmie rower, to pościgacie się także pod górę. ;p ;)
mors
- 09:43 sobota, 13 lipca 2019 | linkuj
Ja mogę się pościgać piechotą z Karkonoskiej. Ja, ja!! Będę myślę na przełomie września i października :D Mors bierz Huragana, Troll Krope, ja wezmę Żubra ... żebym miał ciężej :p
Lapec
- 08:55 sobota, 13 lipca 2019 | linkuj
Bo ostatnio była gruba akcja sprzątania Perły Zachodu ;p a Ty przyszedłeś na wysprzątane. ;ppp Skądinąd akcja ta jest co roku. Kiedyś ponoć prawie udało się z tych śmieci poskładać Malucha...
mors
- 05:32 sobota, 13 lipca 2019 | linkuj
Pies się nie musiał niczego uczyć, u niej to naturalne, że jest patyk, jest impreza :)

Ale tu właśnie chodzi o połączenie: Karkonoska (lub nawet mniejsza górka) + Kropa + rower + patyczek + rzucasz + gonisz. Efektu jestem ciekaw :)

Często zbieram jakiś szajs z drogi (ostatnio podczas alternatywnego powrotu z Perły Zachodu opakowanie od chipsów, dwie puszki oraz kilka kapsli, a tak mało tylko dlatego, że nikt tamtędy nie chodzi - a polecam).

Tymczasem dobranoc.
Trollking
- 22:07 piątek, 12 lipca 2019 | linkuj
W zbieraniu patyczków z drogi też jestem wytrenowany :) vide: chociażby niniejszy wpis. ;]
Naucz psa zbierać patyki samodzielnie, a Ty się skup na szkiełkach i innych śmieciach, zawsze to czas szybciej płynie. Przy zejściach powyżej 1 godz. cieszy każdy śmieć. ;]
mors
- 21:59 piątek, 12 lipca 2019 | linkuj
Nie, nie, nie, podziękuję. Na takie ekstrema nie jestem gotowy :)

Ewentualnie mogę zaproponować level wyżej - sprowadzanie roweru z jednoczesnym rzucaniem Kropie patyczka i gonieniem jej :) Ja nagrywam!
Trollking
- 21:54 piątek, 12 lipca 2019 | linkuj
Następnym razem proponuję Ci sprowadzanie na piechotę :D jestem w tym już całkiem niezły, możemy się nawet tak pościgać ;D;D
mors
- 21:39 piątek, 12 lipca 2019 | linkuj
To jeszcze raz wytłumaczę to, co mówiłem Ci na dole :)

Z całej Przełęczy bałem się tylko zjazdu i to się potwierdziło. Moje hamulce pozwalały mi tylko zwolnić przed największymi dziurami, które starałem się zapamiętać podczas wjazdu - jakoś się udało. Klamki miałem tak przytulone do kiery, że 50 Twarzy Greya by się zawstydziło.

Były też momenty, gdy nie mogłem nic zrobić i leeeeeeeciałem. Tu się przydał refleks.

Ale 100+? Nieee, bez przesady :)
Trollking
- 21:34 piątek, 12 lipca 2019 | linkuj
Gdyby Twoje hamulce nie działały, to na dole miałbyś pewnie 160 km/h ;p
A na zakrętach 100, czyli ciut za dużo na przeżycie. ;)

Ty się martwisz czym i jak dokręcać na Borowicach (rozumiem, że tylko powyżej B., gdzie zakręty łagodniejsze...) a ja oczywiście kombinuję "w drugą stronę" no i wczoraj się udało: zjechałem od skrzyżowania z Drogą Sudecką do samej Kotliny Jeleniog. (ponad 300 m w pionie) bez hamowania (za wyjątkiem barierki na drodze koło cmentarza górskiego, grrr). :)

Najlepiej się zjeżdżało w Sylwka - myślałem, że zablokowane koło i wystawiona noga da wystarczający opór w głębokim śniegu, ale na odcinkach powyżej 20% i tak się rozpędzałem. Do tego w zupełnej ciemności xD
mors
- 21:14 piątek, 12 lipca 2019 | linkuj
Nie chodziło mi o to, że nie hamowałem, ale że próbowałem, tylko nie miałem czym - resztki klocków wydawały taki dźwięk na obręczy, że aż mnie bolało. Poza tym efektem innego nie było.

Tam, gdzie chciałem jechać wolno (czyli odcinki najbardziej dziurawe), pędziłem na złamanie karku, a tam, gdzie chciałem się rozpędzić (Borowice), zabrakło mi przełożenia :)

80 tam bym nie osiągnął, chyba że szosą. Za to zdarzyło mi się to kiedyś na stalowym Authorze Dallas, przy zjeździe z Jeżowa, z wiatrem w plecy.
Trollking
- 20:58 piątek, 12 lipca 2019 | linkuj
A, ciągle zapominam dopisać najlepszego: pojechaliśmy na Wodospad Szklarki (przy tej suszy to raczej kroplospad) i wszystkie cepry, w tym K78, musieli odpalać 8 zł za wjazd, a ja miałem stosowne kwity i wjazd za darmo. :)))) Piękne uczucie. ;p
mors
- 14:56 piątek, 12 lipca 2019 | linkuj
Wszystkie wycieczki ze mną są śmiechowe. :) Tylko w internetach później pojawiają się osoby trzecie (a czasem nawet trzydzieste) i jątrzą. ;pp

Opis obu relacji to tylko wierzchołek góry lodowej - cały kontekst obejmuje kilkutygodniowe grillowanie mnie przez K78. ;pp


Z tym zjeżdżaniem bez hamulców z P.K. to odleciałeś, jak nigdy jeszcze. :OOOOOOOOO
Absolutnie nie mogę w to uwierzyć. Non possumus! ;p
Samo to, ze miałeś Vmax 50 z groszami, co można spokojnie uzyskać na 3x łagodniejszych zjazdach. A dwa: niektórzy śmiałkowie donosili, że tam chwila bez hamowania = 80 km/h, więc teges...
mors
- 01:27 piątek, 12 lipca 2019 | linkuj
No i jest uśmiech? Jest. I o to chodzi w rowerowaniu :)

Mam nadzieję, że z dwóch relacji każdy wykoncypuje swoje własne zdanie o tej wyprawie. Jak na moje wielkie brawa za to, że w ogóle doszła do skutku :) I niech na tym zakończy się gównoburza.

Muszę stwierdzić, że co prawda nie wprowadzałem, ale też raz się nie zmieściłem w tej drodze. Tak się kończy patrzenie za siebie :) Aha, no i da się tam zjeżdżać praktycznie bez hamulców, choć wymaga to sporej dozy kreatywności przy wymyślaniu nowych przekleństw oraz refleksu. Z tym pierwszym szło łatwiej :)
Trollking
- 21:21 czwartek, 11 lipca 2019 | linkuj
To zależy, do którego tematu (Karkonoskiej, czy rewanżu). ;))
mors
- 19:15 czwartek, 11 lipca 2019 | linkuj
Widać, że Kasia na wesoło i bez spiny podeszła (nomen omen) do tematu. Bardzo zdrowo i słusznie.
yurek55
- 13:35 czwartek, 11 lipca 2019 | linkuj
Barklu: Klocki nie wiem, czy są chińskie, ale na pewno są zużyte, no i przede wszystkim: są tylko z tyłu. ;] Na górnej połowie podjazdu - bez szans na przeżycie. ;]

Lapec: mój aparat robi filmy w formacie HDKK ;D;D
mors
- 13:17 czwartek, 11 lipca 2019 | linkuj
Nawet Huragana z chińskimi klockami sprowadzałeś?
barklu
- 11:00 czwartek, 11 lipca 2019 | linkuj
No i mam nadzieję że ten rewanż, to ostatni z nich ;)

Czekam więc na filmiki w Ha:De ^_^
Lapec
- 09:02 czwartek, 11 lipca 2019 | linkuj
To nie wypominki, to (tylko) rewanż. ;p

Mam aparat, ale go nie zabrałem, żeby się nie dociążać. ;p
mors
- 07:58 czwartek, 11 lipca 2019 | linkuj
Podpinam się pod koment Evity ;)

PS: kup se nowy telefon/aparat - zdjęcia są jeszcze spoko, ale filmy robi tragiczne :p
Lapec
- 07:25 czwartek, 11 lipca 2019 | linkuj
Miło, że się spotkaliście, miło, że pokręciliście razem. I jednak miło by było, gdybyś na tych akcentach, Morsie, opowieści zakończył ;)
Wypominki zostaw panom w sutannach ;)
Evita
- 06:58 czwartek, 11 lipca 2019 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!