Zbiorówka z ataków na Przeł. Karkonoską :) /27-28.XII, Hrgn/
Czwartek, 27 grudnia 2018
Kategoria Nielicho
kilosy: | 88.30 | gruntow(n)e: | 2.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Przełęcz Karkonoska jest moją inspiracją, wjeżdżam ją coraz wyżej, lecz do celu pozostała wciąż ta gorsza połowa. ;p
To dopiero trzeba być starym wygą, żeby potraktować zbiorczo królową polskich podjazdów... :D ;) ;p
Ataki były, są i będą - tym razem mocna odwilż narobiła mi nadziei (i bulu).
W czwartek temp. w kotlinie dochodziła do 8*C, co po kilku dniach deszczu dawało nadzieję na przejezdne wyższe partie Karkonoszy...
Tymczasem już w górnej Przesiece w zacienieniach wciąż jeszcze był śnieg, a powyżej szlabanu dominował lód, z cienkimi paskami asfaltu dzięki jadącym samochodom (bodajże 2 na dzień). Z tym, że pasków asfaltów było coraz mniej i były coraz rzadsze...
Technika jazdy mogła być tylko jedna - odcinki bez asfaltu brać rozpędem. Tylko jak się rozpędzić przy nachyleniu 10-15%? :)
Walczyłem jak zwykle do końca, no i ujechałem... tak z 50 m wyżej niż za najlepszym dotąd razem. ;p
Foto: to zdjęcie z podjazdu zrobiłem specjalnie 27.XII - właśnie tego dnia była 11. już rocznica likwidacji przejść granicznych ze Strefą Schengen. A znak w Podgórzynie dalej sobie stoi...
Korzystając ze słońca (zapomniałem już, jak wygląda) oraz jednego z najkrótszych dni w roku (a więc i dni najniższego słońca) oglądałem, jak wiele domów w Przesiece (i w innych parafiach leżących na północnych stokach) znajduje się w cieniu nawet w momencie dobowego szczytowania słońca (12-13). O_O Namiastka nocy polarnej...
Pozdro dla wilgoci, tym bardziej, że obok płynie potok. ;]
No i dotąd sobie dojechałem:
Te drzewo to nie moja sprawka. ;p
A na zjeździe w Przesiece na serpentynach leciałem 35-40 km/h - bez śniegu, ale z wodą i piachem (biedny rower i moja kurtka). No i udało mi się wyprzedzić zamulającego dziadka w samochodzie między jednym a drugim zakrętem. ;]
W piątek kolejny dzień odwilży, ale już nie takiej, i na interesujących mnie wysokościach 700+ temp. minimalnie przekraczała 0*, to i śniegu niewiele ubyło od wczoraj...
Tym razem wjechałem kolejne 50 m dalej niż dotąd xD, orientacyjnie na wysokość 730m.
No i po raz pierwszy pokonałem to w całości, bez przerw na słit focie, które i tak mało kogo tutaj obchodziły. ;pp
Ale-ale - mimo trafienia na dłuższy odcinek lodu, wcale się nie poddałem, bo dalej znów były skrawki asfaltu i to na jednej z lepszych ścianek, gdzie dochodzi do 23-24% (zaraz poniżej skrzyżowania z Drogą Sudecką. Po przeprowadzeniu kilkudziesięciu metrów zaatakowałem ową ściankę i się udało :> mimo że asfalt nie był czysty - mokra ściółka, mokry śnieg i patyki. Koło co chwilę buksowało, ale nie odpuszczałem. Przeciwnie - przeszkody brałem rozpędem (tak ze 7 km/h, zamiast 5 ;] ), aż przechodzący wołali pod nosem "jprdl" ;))
Tak dotarłem na 767 m, gdzie, za skrzyżowaniem, zaczyna się jeszcze lepsza jazda, bo do 26% i to po zniszczonym asfalcie.
Coś tam nawet ujechałem, ale jak zaczęło być powyżej 20% to wystarczyła mokra ściółka, by koło grzęzło w miejscu.
Tymczasem przejechał ktoś tamtędy samochodem (Nissan Patrol po tuningu) - trzeba to jednak niektórym samochodom przyznać, że potrafią naprawdę wiele...
Trafił się jakiś Iceman, który trenował (z)bieganie):
Ledwo wyrobił przed Huraganem. ;]
W sumie ja też byłem podobnie ubrany...
:) ;p
Żeby było ciekawiej, to tym razem zjeżdżałem w bok, tzn. na wschód, legendarną Drogą Sudecką (niemce zaczęli robić konkretną trasę trawersującą Karkonosze w połowie wysokości, dociągnęli do podjazdu na Karkonoską, a dalej już nie było komu kontynuować dzieła...). Droga ta jest dłuższa, ale mniej stroma, dzięki czemu zjechałem nią ZUPEŁNIE BEZ HAMOWANIA :) dopóki był śnieg, a był prawie do samych Borowic.
Specjalnie omijałem wyjeżdżone ślady i wjeżdżałem w najgłębszą breję/śnieg/lód, tak do 15 cm. :)
No i raz trafiłem pod śniegiem na rynnę lodową i sru! Poleciałem telemarkiem po mokrym śniegu. :)
Tu wyjaśnienie dla panikar i panikarzy: upadek na śnieg przy 15 km/h naprawdę nie zabija. W gipsie też nie skończyłem, ani nawet nie mam żadnego siniaka ani zadrapania, takoż rower. Chociaż jak znam życie, to niektórych i tak nie przekonam. ;p
Krzywdy żadnej nie doznałem, natomiast nieźle się zmoczyłem - śnieg i woda w butach, szmaciane rękawiczki całe mokre, a czego nie zmoczyła gleba, to dopełnił deszcz, który jak na zawołanie właśnie lunął (do tej pory tylko uporczywie mżyło). Prawdziwe z deszczu pod rynnę.;]
No i taki cały mokry i w ulewie kontynuowałem zjazd, średnio 35-40 km/h (prawie bez hamowania, tylko trochę na najostrzejszych zakrętach). :) Najciekawsze, że WCALE nie było mi zimno, nawet w dłonie, które są moją piętą. ;)) Po prostu tak duży miałem zapas ciepła z przegrzania się podczas podjazdu - i to mimo, że podjeżdżałem cały porozpinany, nogawki podwinięte, skarpetki piętówki...
Zimno dopiero zacząłem czuć... na dole, jadąc po płaskim te 20-24 km/h - cały czas w deszczu. ;]
Przeczołgało mnie niewąsko, ale wieczorem jeszcze trochę pojeździłem.. i złapałem kapcia ;p pierwszego w tym rejonie. Szczęście w nieszczęściu, że koło domu. ;p
To dopiero trzeba być starym wygą, żeby potraktować zbiorczo królową polskich podjazdów... :D ;) ;p
Ataki były, są i będą - tym razem mocna odwilż narobiła mi nadziei (i bulu).
W czwartek temp. w kotlinie dochodziła do 8*C, co po kilku dniach deszczu dawało nadzieję na przejezdne wyższe partie Karkonoszy...
Tymczasem już w górnej Przesiece w zacienieniach wciąż jeszcze był śnieg, a powyżej szlabanu dominował lód, z cienkimi paskami asfaltu dzięki jadącym samochodom (bodajże 2 na dzień). Z tym, że pasków asfaltów było coraz mniej i były coraz rzadsze...
Technika jazdy mogła być tylko jedna - odcinki bez asfaltu brać rozpędem. Tylko jak się rozpędzić przy nachyleniu 10-15%? :)
Walczyłem jak zwykle do końca, no i ujechałem... tak z 50 m wyżej niż za najlepszym dotąd razem. ;p
Foto: to zdjęcie z podjazdu zrobiłem specjalnie 27.XII - właśnie tego dnia była 11. już rocznica likwidacji przejść granicznych ze Strefą Schengen. A znak w Podgórzynie dalej sobie stoi...
Korzystając ze słońca (zapomniałem już, jak wygląda) oraz jednego z najkrótszych dni w roku (a więc i dni najniższego słońca) oglądałem, jak wiele domów w Przesiece (i w innych parafiach leżących na północnych stokach) znajduje się w cieniu nawet w momencie dobowego szczytowania słońca (12-13). O_O Namiastka nocy polarnej...
Pozdro dla wilgoci, tym bardziej, że obok płynie potok. ;]
No i dotąd sobie dojechałem:
Te drzewo to nie moja sprawka. ;p
A na zjeździe w Przesiece na serpentynach leciałem 35-40 km/h - bez śniegu, ale z wodą i piachem (biedny rower i moja kurtka). No i udało mi się wyprzedzić zamulającego dziadka w samochodzie między jednym a drugim zakrętem. ;]
W piątek kolejny dzień odwilży, ale już nie takiej, i na interesujących mnie wysokościach 700+ temp. minimalnie przekraczała 0*, to i śniegu niewiele ubyło od wczoraj...
Tym razem wjechałem kolejne 50 m dalej niż dotąd xD, orientacyjnie na wysokość 730m.
No i po raz pierwszy pokonałem to w całości, bez przerw na słit focie, które i tak mało kogo tutaj obchodziły. ;pp
Ale-ale - mimo trafienia na dłuższy odcinek lodu, wcale się nie poddałem, bo dalej znów były skrawki asfaltu i to na jednej z lepszych ścianek, gdzie dochodzi do 23-24% (zaraz poniżej skrzyżowania z Drogą Sudecką. Po przeprowadzeniu kilkudziesięciu metrów zaatakowałem ową ściankę i się udało :> mimo że asfalt nie był czysty - mokra ściółka, mokry śnieg i patyki. Koło co chwilę buksowało, ale nie odpuszczałem. Przeciwnie - przeszkody brałem rozpędem (tak ze 7 km/h, zamiast 5 ;] ), aż przechodzący wołali pod nosem "jprdl" ;))
Tak dotarłem na 767 m, gdzie, za skrzyżowaniem, zaczyna się jeszcze lepsza jazda, bo do 26% i to po zniszczonym asfalcie.
Coś tam nawet ujechałem, ale jak zaczęło być powyżej 20% to wystarczyła mokra ściółka, by koło grzęzło w miejscu.
Tymczasem przejechał ktoś tamtędy samochodem (Nissan Patrol po tuningu) - trzeba to jednak niektórym samochodom przyznać, że potrafią naprawdę wiele...
Trafił się jakiś Iceman, który trenował (z)bieganie):
Ledwo wyrobił przed Huraganem. ;]
W sumie ja też byłem podobnie ubrany...
:) ;p
Żeby było ciekawiej, to tym razem zjeżdżałem w bok, tzn. na wschód, legendarną Drogą Sudecką (niemce zaczęli robić konkretną trasę trawersującą Karkonosze w połowie wysokości, dociągnęli do podjazdu na Karkonoską, a dalej już nie było komu kontynuować dzieła...). Droga ta jest dłuższa, ale mniej stroma, dzięki czemu zjechałem nią ZUPEŁNIE BEZ HAMOWANIA :) dopóki był śnieg, a był prawie do samych Borowic.
Specjalnie omijałem wyjeżdżone ślady i wjeżdżałem w najgłębszą breję/śnieg/lód, tak do 15 cm. :)
No i raz trafiłem pod śniegiem na rynnę lodową i sru! Poleciałem telemarkiem po mokrym śniegu. :)
Tu wyjaśnienie dla panikar i panikarzy: upadek na śnieg przy 15 km/h naprawdę nie zabija. W gipsie też nie skończyłem, ani nawet nie mam żadnego siniaka ani zadrapania, takoż rower. Chociaż jak znam życie, to niektórych i tak nie przekonam. ;p
Krzywdy żadnej nie doznałem, natomiast nieźle się zmoczyłem - śnieg i woda w butach, szmaciane rękawiczki całe mokre, a czego nie zmoczyła gleba, to dopełnił deszcz, który jak na zawołanie właśnie lunął (do tej pory tylko uporczywie mżyło). Prawdziwe z deszczu pod rynnę.;]
No i taki cały mokry i w ulewie kontynuowałem zjazd, średnio 35-40 km/h (prawie bez hamowania, tylko trochę na najostrzejszych zakrętach). :) Najciekawsze, że WCALE nie było mi zimno, nawet w dłonie, które są moją piętą. ;)) Po prostu tak duży miałem zapas ciepła z przegrzania się podczas podjazdu - i to mimo, że podjeżdżałem cały porozpinany, nogawki podwinięte, skarpetki piętówki...
Zimno dopiero zacząłem czuć... na dole, jadąc po płaskim te 20-24 km/h - cały czas w deszczu. ;]
Przeczołgało mnie niewąsko, ale wieczorem jeszcze trochę pojeździłem.. i złapałem kapcia ;p pierwszego w tym rejonie. Szczęście w nieszczęściu, że koło domu. ;p
Komentarze
Próbuj. Po swojemu. Niektórzy ( nie mogąc zrobić czegoś za pierwszym razem ) zwyczajnie odpuszczają.
Evita - 08:06 poniedziałek, 31 grudnia 2018 | linkuj
Morsie, fajnie, że bawi Cię to, co sam wymyślasz, dokładając swoje złośliwości wyssane z palca, ale może zajmij się czymś równie konstruktywnym? :) Nie wiem, narysuj coś, napisz opowiadanie, albo może poczytaj książkę? Lub nawet wyjdź na miasto (przecież po coś w nim zamieszkałeś), porozmawiaj z kimś - polecam, wtedy zejdziesz na ziemię :)
Trollking - 21:47 niedziela, 30 grudnia 2018 | linkuj
... przed ślepym powinno być >> niż .
Mors - raczej Prokur ... entem57 :-) Jurek57 - 14:00 niedziela, 30 grudnia 2018 | linkuj
Mors - raczej Prokur ... entem57 :-) Jurek57 - 14:00 niedziela, 30 grudnia 2018 | linkuj
Kasiu ! :-)
Cieszę się że mnie w ten sposób zauważasz. :-)
Ale poważnie :-)
Nikt nie powiedział że z każdego żartu (nawet mojego) mamy się śmiać. Nie każde nasze działanie jest mądre i przemyślane. Korzystając w ramach dyskusji z możliwości do innego punktu widzenia , róbmy to.
Z dwojga złego wolę być kontrowersyjny nią "ślepy" ! :-) Jurek57 - 13:55 niedziela, 30 grudnia 2018 | linkuj
Cieszę się że mnie w ten sposób zauważasz. :-)
Ale poważnie :-)
Nikt nie powiedział że z każdego żartu (nawet mojego) mamy się śmiać. Nie każde nasze działanie jest mądre i przemyślane. Korzystając w ramach dyskusji z możliwości do innego punktu widzenia , róbmy to.
Z dwojga złego wolę być kontrowersyjny nią "ślepy" ! :-) Jurek57 - 13:55 niedziela, 30 grudnia 2018 | linkuj
Mieszkasz w mieście, to i kapcie częściej się będą zdarzać :P
barklu - 13:47 niedziela, 30 grudnia 2018 | linkuj
Inteligencko?
O szkoła eleackiej uczyłem się w pierwszej klasie liceum (o profilu ogólnym) a później jeszcze raz mając historię filozofii na pierwszym roku studiów. W sumie każdy się z tym zetknął podczas szkolnej edukacji.
A swoją drogą jak udowodnisz w praktyce prawdziwość paradoksu strzały to masz szansę na nagrodę Abela - matematyczny odpowiednik nagrody Nobla i... zasłużona sławę ze względu na niemal 2400 lat od czasu publikacji paradoksów Zenona :)
Na razie jesteś na dobrej drodze do... kolejnych połówek trasy. oelka - 13:40 niedziela, 30 grudnia 2018 | linkuj
O szkoła eleackiej uczyłem się w pierwszej klasie liceum (o profilu ogólnym) a później jeszcze raz mając historię filozofii na pierwszym roku studiów. W sumie każdy się z tym zetknął podczas szkolnej edukacji.
A swoją drogą jak udowodnisz w praktyce prawdziwość paradoksu strzały to masz szansę na nagrodę Abela - matematyczny odpowiednik nagrody Nobla i... zasłużona sławę ze względu na niemal 2400 lat od czasu publikacji paradoksów Zenona :)
Na razie jesteś na dobrej drodze do... kolejnych połówek trasy. oelka - 13:40 niedziela, 30 grudnia 2018 | linkuj
Jurek a mnie razi twoje "poczucie humoru" a żyć z tym muszę :> Jak Ty żartujesz to jest wszystko ok - ba co ja piszę !! - MUSI być wszystko ok, no bo TY na żartach przecież się znasz ...pfff
Katana1978 - 10:45 niedziela, 30 grudnia 2018 | linkuj
"Nie zakłada się sandałów do garnituru"
Mnie razi jedno i drugie. Jurek57 - 22:10 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Mnie razi jedno i drugie. Jurek57 - 22:10 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Dokładnie, nie oznacza, a wręcz przeciwnie - zaznaczone zostało przecież, iż wstawki są bez żartów z tragedii...
Trollking - 22:02 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Mam nadzieję że nie mieliście zamiaru ?
Ale tak jakoś wyszło ... niezręcznie. Niestety.
Opiszę to obrazowo.
Siedzę w knajpie z kumplami. Piję piwo. Jest ok.
Nagle ktoś "żartując" porównuje nieudaną wycieczkę do Morskiego Oka do eskapady Mackiewicza i jej finału !
Niby "logiczne". Bo i tu i tu mowa jest o górach. I tu porażka i tam smutny koniec.
Mnie stać na to by zwrócić uwagę że to niestosowne.
Wszystko.
Administratorem czy guru nie jestem.
Mam swoje zdanie ! :-) Jurek57 - 21:56 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Ale tak jakoś wyszło ... niezręcznie. Niestety.
Opiszę to obrazowo.
Siedzę w knajpie z kumplami. Piję piwo. Jest ok.
Nagle ktoś "żartując" porównuje nieudaną wycieczkę do Morskiego Oka do eskapady Mackiewicza i jej finału !
Niby "logiczne". Bo i tu i tu mowa jest o górach. I tu porażka i tam smutny koniec.
Mnie stać na to by zwrócić uwagę że to niestosowne.
Wszystko.
Administratorem czy guru nie jestem.
Mam swoje zdanie ! :-) Jurek57 - 21:56 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
No i Jurku czy Ty jesteś tu jakimś adminem, wielkim guru, czy co - że oceniasz co dopuszczalne, a co nie ??
Katana1978 - 21:24 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Jeszcze nim Morsa nie ma, to sprostuję - Tymczasem :P
Jurek - nie mieliśmy zamiaru nabijać się z Mackiewicza .
Oboje jesteśmy dalecy od tego....to że o nim wspomniałam, to nie oznacza od razu, że jego tragedii robimy sobie kpiny. Katana1978 - 21:21 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Jurek - nie mieliśmy zamiaru nabijać się z Mackiewicza .
Oboje jesteśmy dalecy od tego....to że o nim wspomniałam, to nie oznacza od razu, że jego tragedii robimy sobie kpiny. Katana1978 - 21:21 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Żartowanie , docinki z Morsa za jego sposób jazdy czy "filozofii" jeżdżenia ma sens i jest dopuszczalne.
Ale wtrącanie tu tragedii Mackiewiecza jest niesmaczne ! :-( Jurek57 - 20:52 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Ale wtrącanie tu tragedii Mackiewiecza jest niesmaczne ! :-( Jurek57 - 20:52 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
A tym czasem pewnie zaraz będzie nowy odcinek o zdobywaniu Karkonoskiej :D
Katana1978 - 20:21 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Dla mnie jesteś debeściak. Niech sobie gadają co chcą.
yurek55 - 20:06 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Masz rację :) No i w sumie ratownicy z GOPR-u to tez mogą do niego bez problemu dolecieć...
Ok ...Morsie weź namiocik i zanocuj gdzieś przy skałce ;D - może w ciągu miesiąca dojedziesz na szczyt :D :D
Tylko termosu nie bierz ;PPP Katana1978 - 19:35 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Ok ...Morsie weź namiocik i zanocuj gdzieś przy skałce ;D - może w ciągu miesiąca dojedziesz na szczyt :D :D
Tylko termosu nie bierz ;PPP Katana1978 - 19:35 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Nie skończy - przecież obok Tomasza Mackiewicza (oczywiście nie żartując sobie z całej tragedii) była kobieta innej narodowości niż polska. Mors by sobie na pewno na to nie pozwolił :)
Trollking - 19:24 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Trollu pomysł niby przedni, ale jak on skończy jak Tomasz Mackiewicz - to co wtedy ?
Katana1978 - 19:19 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Zmień sobie nick na Syzyf :)
Czego jak czego, ale poczucia misji nie da się Ci odmówić :) A nie lepiej by było sobie skonstruować igloo na trasie i atakować po centymetrze dziennie, jak niektórzy K2? :) Trollking - 18:38 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Czego jak czego, ale poczucia misji nie da się Ci odmówić :) A nie lepiej by było sobie skonstruować igloo na trasie i atakować po centymetrze dziennie, jak niektórzy K2? :) Trollking - 18:38 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Cackasz się niemiłosiernie z tą Karkonoską .... :P
I nie cwaniakuj tak, bo u mnie babka przy prędkości 0 km/h spadła z krzesła i złamała rękę :P Katana1978 - 14:30 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
I nie cwaniakuj tak, bo u mnie babka przy prędkości 0 km/h spadła z krzesła i złamała rękę :P Katana1978 - 14:30 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Te wjeżdżanie na przełęcz przypomina paradoks Zenona z Elei o strzale lecącej do celu ;-)
oelka - 11:17 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Rynna, która nie była z krawędzi dachu, gleba, której uprawiać nie warto, a nawet kapeć, który nie jest obuwiem...
malarz - 05:29 sobota, 29 grudnia 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!