Łuk Mużakowa i włóczęga po Borach Dolnośląskich /Kross/
Niedziela, 15 lipca 2018
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 157.58 | gruntow(n)e: | 5.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Po 2 godzinach spania (a potrzebuję 9), od 5 rano aż do 19stej - więcej przygód niż jazdy. ;)) W dodatku starym Krossem, na Dębicach ;p, w upale, sporo w terenie i baaardzo dużo po brukach. xD
No to tak ;p
Na pociąg o 5 nad ranem spóźniłem się dosłownie sekundy - przez chwilę biegłem nawet równo z pociągiem, ale konduktor się nie skapnął. xD
"Pukałem do Ciebie przez szybkę, wołałem do Ciebie przez szkło..." hehe
No i tym sposobem zostałem na lodzie, i to prawie dosłownie, bo było 12*C a ja na krótko i w sandałach. I to nawet bez skarpet. ;)
Nic to - bywało gorzej. Za młodu jechałem tak przy +8 i to akurat tą samą trasą, jaką teraz wybrałem z braku vlaku (czes.: pociągu).
Po drodze zasypiałem żywcem już od rana, nawet w rześkim chłodzie. A w popołudniowym skwarze to już całkiem. ;]
Trochę wypocząłem na mszy "polowej" w Gozdnicy. :) I już godzina do czasu brutto. ;>
Gozdnica to jest fenomen - kilka km od granicy, najbardziej euroentuzjastyczna miejscowość w PL (95% w referendum), a rzeczywistość postpeerelowska. 13 lat od referendum i niemal nic się nie zmieniło, no chyba, że na gorsze. :) Normalni ludzie powyjeżdżali prawie co do nogi, teraz przeważają żule i Sebixy, dziurawe drogi, rudery, pustostany... chociaż jak ostatnio wyremontowali 3 czy 4 uliczki, to już jest ze ćwierć miasta. ;]
Symbolem niereformowalności G. jest naklejka na tablicy miejscowości ("Pozdro dla MRDP" akurat na początku perfidnego bruku :D ) jaką ktoś ;)) rok temu nakleił i zapomniał usunąć. ;))
Za to za miasteczkiem jest bardzo ładny zakątek:
Gozdnica to prawdziwy grajDOŁEK. ;)) Z gliny z tych dziur wymurowano "pół Warszawy" tudzież innych miasteczek...
Parafie Lipna i Jamno, w Borach. Zamiast uciekać z nich czem prędzej, to delektowałem się szutrami na bocznych drogach i odnogach. Też niezłe klimaty: wiejski, piaszczysty gościniec, traktór-ulep z 3 zupełnie różnych traktórów,
a obok, pospołu, Audi R8 za ponad pół bańki. xD Wsi spokojna, wsi wesoła... ;)
Przy kamiennym drogowskazie to postpeerelowskie znaki na betonowych słupach wyglądały wręcz futurystycznie. :)
Aż wylądowałem w przysiółku Bucze, na którego końcu jest barierka, za barierką jest Nysa Łużycka, a za Nysą jest diabeł. :)
Spodobało mi się tamże, że polska elektrownia bierze wodę ze wspólnej rzeki. :)
Dalej parafia Przewóz, z przejściem granicznym. Zaraz za mostkiem stał policjant płci nieokreślonej, za to o bardzo określonych włosach: czerwonych! Funkcjonariusz na służbie?!
Pojechałem na chwilę na ichnią stronę, żeby się do czegoś poprzywalać. :) No i trochę się znalazło. ;p
Chociaż kościółek mi się spodobał:
(pukałem do Ciebie przez szybkę... ;) )
A później postanowiłem przebić się z Przewozu do Łęknicy teoretycznie WOJEWÓDZKĄ drogą nr 350, co w praktyce wygląda tak o:
Niekończące się kilometry usłane brukiem rozmaitem,
poczerniane bazaltem, posrebrzane granitem...
Subiektywnie - jechałem ten odcin przez cały dzień. Z prędkościami poniżej dychacza :) niszcząc sprzęt, nadgarstki, nerwy oraz marnując czas. Przynajmniej spać się odechciewało. W sumie to wszystkiego się odechciewało. ;]
Jak pięść do nosa pasuje tamże przysiółek Potok, składający się z jednostki wojskowej (przy samej granicy?? przecież to strefa zdemilitaryzowana?! Zapomnieli o nich? :> ) a w części cywilnej kilka domków i... duży, czteropiętrowy blok - pośrodku niczego, a kilkaset metrów od NRD. Najlepszą miarą atrakcyjności tej osady jest fakt, że jedno z mieszkań w tym bloku jest wystawione na sprzedaż za... 26k pln! o_O Jak darmo...
Odbiłem w bok, by poznać kolejne bruki...
(dojazd do jednostki)
po czym wróciłem, by, dla odmiany, kontynuować kolejne bruki. xD
Wieczność później dopełzłem na skraj Łuku Mużakowa, największej moreny czołowej na świecie O_O
Tamże pokopalniane, kolorowe zbiorniki. Tu: "Afryka" - o kształcie Afryki i brunatnej wodzie (akurat wtedy naszły jedyne chmury i nie widać dobrze kolorów):
Wieża widokowa jest nawet sama w sobie widokowa :)
No i Łęknica, miasto seksu i biznesu... bardzo często jednocześnie... ;)
Ki diabeł mnie podkusił, zjeżdżać do samego mostu granicznego? Na dole szybkiego zjazdu jest bazarek gdzie ciżba a raczej RZESZA nieprzebrana przebiera w towarach. No i ja w tę ciżbę/rzeszę... i jeszcze jakiś Helmut zakorkował drogę na cacy, bo mu się nie chciało nosić nabytków na parking, więc zaparkował na drodze.Tym razem nie dało się już nic wykombinować i musiałem hamować - pierwszy raz na Krossie w tym roku. :D Przez Niemców! #-#
Co ciekawe, rower nawet zahamował - na 19-letnich klockach. :)
Troszku pojeździłem też po ,użakowskich pagórkach, ale tak, by nie musieć hamować - nie lada to wyzwanie. :)
Zaskoczyła mnie spora liczba turystów na blachach z całego kraju. ;>
Droga powrotna niby krajową 12stką, ale żeby nie było za łatwo, to co chwilę odbijałem na zapyziałe przysiółki, gdzie czekały mnie kolejne porcje bruków, szutrów i asfaltów w rozmaitych stadiach rozpadu. Nawet poznałem kilka nowych. :)
Po drodze nie brakowało leśnych "autostopowiczek" i nawet jakiś "dobroduszny" Niemiec jedną zabrał. ;)
A "Pani", o wyrazie z lekka upośledzonej umysłowo (poważnie o_O ) zapomniała zabrać butelki z piciem, a akurat jechałem na sucho... pytanie tylko, czy to na pewno było picie...? ;))
Penetracja przysiółków jest moją inspiracją...
Nie dość, że miejscowość ma więcej liter w nazwie niż domostw (!), to jeszcze cały trud na marne, bo ona... wcale nie leży nad Nysą Łużycką. ;D Do NŁ są jeszcze 2 km, gdzie jest kolejny przysiółek, ale już bez NŁ w nazwie. ;]
Później jeszcze nieraz się z-bruk-ałem. A w Lipinkach Łużyckich chciałem odnaleźć legendarną Łączną 43 (#styrta się pali) ale się nie udało. Za to dopadł mnie taki śpioch, że walnąłem się na trawie w rowie za przystankiem. :D Po dosłownie 2-3 minutach czułem się już całkiem nieźle :O i nawet w końcówce trasy zrobiłem Vmax wycieczki (40+) co dowodzi, że nawet najsłabsi mają czasem lepszy dzień. ;))
Taki dystans w takich warunkach to jak przynajmniej 250 km na Hrgn albo 350 na szybkim rowerze... ale szybkim rowerem w terenie nie pojeździsz. ;p
No to tak ;p
Na pociąg o 5 nad ranem spóźniłem się dosłownie sekundy - przez chwilę biegłem nawet równo z pociągiem, ale konduktor się nie skapnął. xD
"Pukałem do Ciebie przez szybkę, wołałem do Ciebie przez szkło..." hehe
No i tym sposobem zostałem na lodzie, i to prawie dosłownie, bo było 12*C a ja na krótko i w sandałach. I to nawet bez skarpet. ;)
Nic to - bywało gorzej. Za młodu jechałem tak przy +8 i to akurat tą samą trasą, jaką teraz wybrałem z braku vlaku (czes.: pociągu).
Po drodze zasypiałem żywcem już od rana, nawet w rześkim chłodzie. A w popołudniowym skwarze to już całkiem. ;]
Trochę wypocząłem na mszy "polowej" w Gozdnicy. :) I już godzina do czasu brutto. ;>
Gozdnica to jest fenomen - kilka km od granicy, najbardziej euroentuzjastyczna miejscowość w PL (95% w referendum), a rzeczywistość postpeerelowska. 13 lat od referendum i niemal nic się nie zmieniło, no chyba, że na gorsze. :) Normalni ludzie powyjeżdżali prawie co do nogi, teraz przeważają żule i Sebixy, dziurawe drogi, rudery, pustostany... chociaż jak ostatnio wyremontowali 3 czy 4 uliczki, to już jest ze ćwierć miasta. ;]
Symbolem niereformowalności G. jest naklejka na tablicy miejscowości ("Pozdro dla MRDP" akurat na początku perfidnego bruku :D ) jaką ktoś ;)) rok temu nakleił i zapomniał usunąć. ;))
Za to za miasteczkiem jest bardzo ładny zakątek:
Gozdnica to prawdziwy grajDOŁEK. ;)) Z gliny z tych dziur wymurowano "pół Warszawy" tudzież innych miasteczek...
Parafie Lipna i Jamno, w Borach. Zamiast uciekać z nich czem prędzej, to delektowałem się szutrami na bocznych drogach i odnogach. Też niezłe klimaty: wiejski, piaszczysty gościniec, traktór-ulep z 3 zupełnie różnych traktórów,
a obok, pospołu, Audi R8 za ponad pół bańki. xD Wsi spokojna, wsi wesoła... ;)
Przy kamiennym drogowskazie to postpeerelowskie znaki na betonowych słupach wyglądały wręcz futurystycznie. :)
Aż wylądowałem w przysiółku Bucze, na którego końcu jest barierka, za barierką jest Nysa Łużycka, a za Nysą jest diabeł. :)
Spodobało mi się tamże, że polska elektrownia bierze wodę ze wspólnej rzeki. :)
Dalej parafia Przewóz, z przejściem granicznym. Zaraz za mostkiem stał policjant płci nieokreślonej, za to o bardzo określonych włosach: czerwonych! Funkcjonariusz na służbie?!
Pojechałem na chwilę na ichnią stronę, żeby się do czegoś poprzywalać. :) No i trochę się znalazło. ;p
Chociaż kościółek mi się spodobał:
(pukałem do Ciebie przez szybkę... ;) )
A później postanowiłem przebić się z Przewozu do Łęknicy teoretycznie WOJEWÓDZKĄ drogą nr 350, co w praktyce wygląda tak o:
Niekończące się kilometry usłane brukiem rozmaitem,
poczerniane bazaltem, posrebrzane granitem...
Subiektywnie - jechałem ten odcin przez cały dzień. Z prędkościami poniżej dychacza :) niszcząc sprzęt, nadgarstki, nerwy oraz marnując czas. Przynajmniej spać się odechciewało. W sumie to wszystkiego się odechciewało. ;]
Jak pięść do nosa pasuje tamże przysiółek Potok, składający się z jednostki wojskowej (przy samej granicy?? przecież to strefa zdemilitaryzowana?! Zapomnieli o nich? :> ) a w części cywilnej kilka domków i... duży, czteropiętrowy blok - pośrodku niczego, a kilkaset metrów od NRD. Najlepszą miarą atrakcyjności tej osady jest fakt, że jedno z mieszkań w tym bloku jest wystawione na sprzedaż za... 26k pln! o_O Jak darmo...
Odbiłem w bok, by poznać kolejne bruki...
(dojazd do jednostki)
po czym wróciłem, by, dla odmiany, kontynuować kolejne bruki. xD
Wieczność później dopełzłem na skraj Łuku Mużakowa, największej moreny czołowej na świecie O_O
Tamże pokopalniane, kolorowe zbiorniki. Tu: "Afryka" - o kształcie Afryki i brunatnej wodzie (akurat wtedy naszły jedyne chmury i nie widać dobrze kolorów):
Wieża widokowa jest nawet sama w sobie widokowa :)
No i Łęknica, miasto seksu i biznesu... bardzo często jednocześnie... ;)
Ki diabeł mnie podkusił, zjeżdżać do samego mostu granicznego? Na dole szybkiego zjazdu jest bazarek gdzie ciżba a raczej RZESZA nieprzebrana przebiera w towarach. No i ja w tę ciżbę/rzeszę... i jeszcze jakiś Helmut zakorkował drogę na cacy, bo mu się nie chciało nosić nabytków na parking, więc zaparkował na drodze.Tym razem nie dało się już nic wykombinować i musiałem hamować - pierwszy raz na Krossie w tym roku. :D Przez Niemców! #-#
Co ciekawe, rower nawet zahamował - na 19-letnich klockach. :)
Troszku pojeździłem też po ,użakowskich pagórkach, ale tak, by nie musieć hamować - nie lada to wyzwanie. :)
Zaskoczyła mnie spora liczba turystów na blachach z całego kraju. ;>
Droga powrotna niby krajową 12stką, ale żeby nie było za łatwo, to co chwilę odbijałem na zapyziałe przysiółki, gdzie czekały mnie kolejne porcje bruków, szutrów i asfaltów w rozmaitych stadiach rozpadu. Nawet poznałem kilka nowych. :)
Po drodze nie brakowało leśnych "autostopowiczek" i nawet jakiś "dobroduszny" Niemiec jedną zabrał. ;)
A "Pani", o wyrazie z lekka upośledzonej umysłowo (poważnie o_O ) zapomniała zabrać butelki z piciem, a akurat jechałem na sucho... pytanie tylko, czy to na pewno było picie...? ;))
Penetracja przysiółków jest moją inspiracją...
Nie dość, że miejscowość ma więcej liter w nazwie niż domostw (!), to jeszcze cały trud na marne, bo ona... wcale nie leży nad Nysą Łużycką. ;D Do NŁ są jeszcze 2 km, gdzie jest kolejny przysiółek, ale już bez NŁ w nazwie. ;]
Później jeszcze nieraz się z-bruk-ałem. A w Lipinkach Łużyckich chciałem odnaleźć legendarną Łączną 43 (#styrta się pali) ale się nie udało. Za to dopadł mnie taki śpioch, że walnąłem się na trawie w rowie za przystankiem. :D Po dosłownie 2-3 minutach czułem się już całkiem nieźle :O i nawet w końcówce trasy zrobiłem Vmax wycieczki (40+) co dowodzi, że nawet najsłabsi mają czasem lepszy dzień. ;))
Taki dystans w takich warunkach to jak przynajmniej 250 km na Hrgn albo 350 na szybkim rowerze... ale szybkim rowerem w terenie nie pojeździsz. ;p
Komentarze
Jaka wycieczka, a te zdjęcia. Bruki przypomniały mi wyprawę po Drawieńskim PN. Tam też traciłem nerwy w taki sam sposób :P
andale - 20:58 czwartek, 19 lipca 2018 | linkuj
Jurek, mówisz o tej, gdzie na początku stoi znak „droga przejezdna tylko dla pojazdów terenowych”? :)
michuss - 17:32 czwartek, 19 lipca 2018 | linkuj
Hipek
Co do "ścian" to jedna i druga są ważne ale prawdziwą "ŚCIANĄ" dla kolarza to droga 133
w puszczy noteckiej.
Tam każdy musi zejść z roweru. Każdy !!! L-) Jurek57 - 17:05 czwartek, 19 lipca 2018 | linkuj
Co do "ścian" to jedna i druga są ważne ale prawdziwą "ŚCIANĄ" dla kolarza to droga 133
w puszczy noteckiej.
Tam każdy musi zejść z roweru. Każdy !!! L-) Jurek57 - 17:05 czwartek, 19 lipca 2018 | linkuj
Oj tak, MRDP to takie Paris-Roubaix w wersji dłuższej. Najpierw ściana wschodnia, potem zachodnia...
Hipek - 07:20 czwartek, 19 lipca 2018 | linkuj
Patrząc na te drogi, aż dziw że nikt nie organizuje tam polskiego odpowiednika wyścigu Paryż - Roubaix. Droga wojewódzka wymiata!
barklu - 18:47 środa, 18 lipca 2018 | linkuj
Jak się tylko kwiatki wcina to się ma wszystko wątłe - od nadgarstków aż po piasty :P
Katana1978 - 10:24 środa, 18 lipca 2018 | linkuj
Od razu zaczęło mnie boleć na widok tych bruków... Wspomnienia: ponad dwa tysiące w nogach i rękach, a tu jeszcze...
Hipek - 06:20 środa, 18 lipca 2018 | linkuj
Przygody były różnego kalibru ;)
Od pociągu, który był punktualny, aż po butelki z tajemniczą zawartością. malarz - 04:22 środa, 18 lipca 2018 | linkuj
Od pociągu, który był punktualny, aż po butelki z tajemniczą zawartością. malarz - 04:22 środa, 18 lipca 2018 | linkuj
Przyjdzie czas to z krzesła spadniesz jak zobaczysz dystans na cienkooponiastym :D
Jakbyś miał schwalbe jak ja mam na Krossie - to taki bruk wspominałbyś z uśmiechem od ucha do ucha :P.
Dębice to się nadają ...- sama nie wiem do czego ...:P Katana1978 - 03:45 środa, 18 lipca 2018 | linkuj
Jakbyś miał schwalbe jak ja mam na Krossie - to taki bruk wspominałbyś z uśmiechem od ucha do ucha :P.
Dębice to się nadają ...- sama nie wiem do czego ...:P Katana1978 - 03:45 środa, 18 lipca 2018 | linkuj
Tak z ciekawości sobie wymapogóglałem tę trasę z Przewozu do Łęknicy i widziałem bruk, ale nie w całości. Sporo jak widzę przykryli asfaltem, więc chyba tak źle nie jest, choć akurat dla mnie nawet kilometr bruku to koszmar.
Poza tym mogłeś się kopsnąć przez "NRD", tak byś nie cierpiał :)
A przed moreną można czoło pochylić, bo ładna :) Trollking - 20:05 wtorek, 17 lipca 2018 | linkuj
Poza tym mogłeś się kopsnąć przez "NRD", tak byś nie cierpiał :)
A przed moreną można czoło pochylić, bo ładna :) Trollking - 20:05 wtorek, 17 lipca 2018 | linkuj
Przypomniały mi się tamte bruki, jechałem po nich, ponoć tędy biegła bikestatsowa Wyprawa dookoła Polski (2009 r) :)
JPbike - 19:50 wtorek, 17 lipca 2018 | linkuj
Bo Ty Yurku nie masz przygód, a Mors jakieś przygody miał ;D
Coś tajemnicze te przygody :D - pewnie jeszcze nie doszedłeś do siebie, po tych przeżyciach co Morsie co :P - Opowiadaaaj ...opoowiadaj :DD
Dębice wymęczyły naszego Morsa .... Katana1978 - 14:58 poniedziałek, 16 lipca 2018 | linkuj
Coś tajemnicze te przygody :D - pewnie jeszcze nie doszedłeś do siebie, po tych przeżyciach co Morsie co :P - Opowiadaaaj ...opoowiadaj :DD
Dębice wymęczyły naszego Morsa .... Katana1978 - 14:58 poniedziałek, 16 lipca 2018 | linkuj
Dystansu gratuluję, ale mam nadzieję, że wpis rozwiniesz. No chyba że nie jesteś w stanie po tym bruku :)
Trollking - 20:36 niedziela, 15 lipca 2018 | linkuj
Łuk Mużakowa ,Bory Dolnośląskie moje ulubione tereny ,tylko gdzie fotki ??? ;))))
Dudysia - 19:13 niedziela, 15 lipca 2018 | linkuj
Ładny dystans! :)
Mam nadzieję, że przygody były miłe. malarz - 19:07 niedziela, 15 lipca 2018 | linkuj
Mam nadzieję, że przygody były miłe. malarz - 19:07 niedziela, 15 lipca 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!