Profesjonalna renowacja chromowanej kierownicy Krossa (14-15.VI.2018)
Piątek, 15 czerwca 2018
Kategoria Nielicho
kilosy: | 79.79 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Już chyba żadną "wiochą" Was nie zaskoczę, więc tym razem postanowiłem zaskoczyć Was profesjonalizmem.
Oto minęły kolejne 2 miesiące bez Krossa i nikt się nawet nie zająknął a wcześniej był tylko 80-kilometrowy epizod i aż 6 miesięcy przerwy (i to samo ).
Otóż mój stary Kross osiągnął ubiegłej jesieni już wiek "youngtimera" (18 lat) i dlatego nie jeździł w wilgotną, mroźną i słoną pogodę, natomiast od wiosny br. przechodził profesjonalne spa...
18 lat (i zim!) codziennych jazd poczyniło wiele spustoszenia - rdzy jest sporo: śrubki, nakrętki, kierownica, a miejscami nawet rama (krawędzie).
Kierownicy dostało się mocno, bo w swym długim życiu woziła sporo różnych rzeczy (nawet złom...), zaliczyła wiele gleb (tak z mojej jak i cudzej winy) tudzież potrąciła parę osób i jeden samochód...
Gdy w 2016, z okazji 50kkm roweru, zabrałem się za renowację, efekty były takie:
Renowacja polegała na polerowaniu chromu mleczkiem polerskim do chromów. Większość z miliona rys zniknęła, ale rdza tylko chwilowo się zatuszowała - po 2 latach sytuacja niemal powróciła do stanu wyjściowego...
Tym razem, korzystając z życiowej okazji, oddałem kierę do prawdziwego, profesjonalnego chromowania z uprzednim ściąganiem starej powłoki do "gołej kości" - w dodatku za darmochę.
Efekty są porażające -zwłaszcza w mocnym świetle porażają. Zdjęcia robiłem w słabym świetle, bo inaczej widać tylko sam błysk.
Te ślady niedoskonałości to tylko wazelina (konserwacja).
Uprzedzając ewentualne pytania - nikomu takiej usługi nie załatwię nawet za pieniądze, bo się nie da - no chyba, że macie ilości przemysłowe. Dla mnie z pewnych względów zrobiono wyjątek i to za friko.
Pozostało jeszcze ostateczne rozwiązanie kwestii mocowania licznika tak, ażeby jego stelaż nie niszczył chromu na kierownicy.
Z braku miejsca na kierze, licznik (bynajmniej nie bezprzewodowy!) trzymam w saszetce. Podczas jazdy go nie widzę, chyba że mnie przypili chęć zobaczenia wskazań, to wtedy wyciągam go za kabelek, niczym angielscy dżentelmeni wyciągali na łańcuszku zegarki z kieszeni spodni.
W piątek 22 km testowe - po tak znacznym demontażu roweru miałem pewne obawy, ale - o dziwo - wszystko chodzi jak złoto (srebro?). Oczywiście jest wolniej niż na Huraganie, ale to jedyna wada. Z zalet, oprócz oczywistości (wygodniejsza pozycja, swobodna jazda w terenie) są i takie, jak dobrze działające wszystkie 21 przerzutek (zamiast kalekich 12 w Hrgn), zapinająca się sakwa, z której nic nie wypada podczas jazdy tudzież nowy, niestrzelający napęd. No i doznania sentymentalne - kiera, nad którą spędziłem pół życia, odmłodniała o 18 lat - to trochę coś jakby samemu przenieść się w czasie. Jechałem cały czas wpatrzony w kierownicę wilgotnymi oczami...
A w sobotę zwiedzałem okolice Małomic i Szprotawy. Tamże dowiedziałem się, że hot-dogi i "cafe" (!) to tradycyjne, polskie dania...
Witki opadają...
Ogólnie fajna trasa, szlakiem betonowych znaków i Społemów. Niestety, zamknęli w Szpro jeden Społem, który był, rzec by można, Społemem wśród Społemów - że wczesny Gierek wewnątrz i na zewn. to drobiazg - tam część towaru trzymano bezpośrednio na ziemi (takiej betonowej, nie glebowej)!
A, i jeszcze widziałem w Szpro aż 3 Maluchy, najwięcej od wielu lat. W jednym jechał dziadek na szczecińskich (!) tablicach, a że to była trasa północ-południe, więc pewnie przejeżdżał tranzytem. A gdzie? Parafrazując wieszcza:
to gdzieś dalej,
pewnie Praga
hehe
Oto minęły kolejne 2 miesiące bez Krossa i nikt się nawet nie zająknął a wcześniej był tylko 80-kilometrowy epizod i aż 6 miesięcy przerwy (i to samo ).
Otóż mój stary Kross osiągnął ubiegłej jesieni już wiek "youngtimera" (18 lat) i dlatego nie jeździł w wilgotną, mroźną i słoną pogodę, natomiast od wiosny br. przechodził profesjonalne spa...
18 lat (i zim!) codziennych jazd poczyniło wiele spustoszenia - rdzy jest sporo: śrubki, nakrętki, kierownica, a miejscami nawet rama (krawędzie).
Kierownicy dostało się mocno, bo w swym długim życiu woziła sporo różnych rzeczy (nawet złom...), zaliczyła wiele gleb (tak z mojej jak i cudzej winy) tudzież potrąciła parę osób i jeden samochód...
Gdy w 2016, z okazji 50kkm roweru, zabrałem się za renowację, efekty były takie:
Renowacja polegała na polerowaniu chromu mleczkiem polerskim do chromów. Większość z miliona rys zniknęła, ale rdza tylko chwilowo się zatuszowała - po 2 latach sytuacja niemal powróciła do stanu wyjściowego...
Tym razem, korzystając z życiowej okazji, oddałem kierę do prawdziwego, profesjonalnego chromowania z uprzednim ściąganiem starej powłoki do "gołej kości" - w dodatku za darmochę.
Efekty są porażające -zwłaszcza w mocnym świetle porażają. Zdjęcia robiłem w słabym świetle, bo inaczej widać tylko sam błysk.
Te ślady niedoskonałości to tylko wazelina (konserwacja).
Uprzedzając ewentualne pytania - nikomu takiej usługi nie załatwię nawet za pieniądze, bo się nie da - no chyba, że macie ilości przemysłowe. Dla mnie z pewnych względów zrobiono wyjątek i to za friko.
Pozostało jeszcze ostateczne rozwiązanie kwestii mocowania licznika tak, ażeby jego stelaż nie niszczył chromu na kierownicy.
Z braku miejsca na kierze, licznik (bynajmniej nie bezprzewodowy!) trzymam w saszetce. Podczas jazdy go nie widzę, chyba że mnie przypili chęć zobaczenia wskazań, to wtedy wyciągam go za kabelek, niczym angielscy dżentelmeni wyciągali na łańcuszku zegarki z kieszeni spodni.
W piątek 22 km testowe - po tak znacznym demontażu roweru miałem pewne obawy, ale - o dziwo - wszystko chodzi jak złoto (srebro?). Oczywiście jest wolniej niż na Huraganie, ale to jedyna wada. Z zalet, oprócz oczywistości (wygodniejsza pozycja, swobodna jazda w terenie) są i takie, jak dobrze działające wszystkie 21 przerzutek (zamiast kalekich 12 w Hrgn), zapinająca się sakwa, z której nic nie wypada podczas jazdy tudzież nowy, niestrzelający napęd. No i doznania sentymentalne - kiera, nad którą spędziłem pół życia, odmłodniała o 18 lat - to trochę coś jakby samemu przenieść się w czasie. Jechałem cały czas wpatrzony w kierownicę wilgotnymi oczami...
A w sobotę zwiedzałem okolice Małomic i Szprotawy. Tamże dowiedziałem się, że hot-dogi i "cafe" (!) to tradycyjne, polskie dania...
Witki opadają...
Ogólnie fajna trasa, szlakiem betonowych znaków i Społemów. Niestety, zamknęli w Szpro jeden Społem, który był, rzec by można, Społemem wśród Społemów - że wczesny Gierek wewnątrz i na zewn. to drobiazg - tam część towaru trzymano bezpośrednio na ziemi (takiej betonowej, nie glebowej)!
A, i jeszcze widziałem w Szpro aż 3 Maluchy, najwięcej od wielu lat. W jednym jechał dziadek na szczecińskich (!) tablicach, a że to była trasa północ-południe, więc pewnie przejeżdżał tranzytem. A gdzie? Parafrazując wieszcza:
to gdzieś dalej,
pewnie Praga
hehe
Komentarze
Dobrze się orientujesz - tylko że ja bym mógł, a nie chcę, natomiast Ty jak widzę chyba pozostajesz na etapie artykułów i teorii :)
Co do świętych to w Polsce chyba akurat znają się na nich bardziej agnostycy i ateiści niż spora część formalnie wierzących :) Trollking - 20:38 niedziela, 17 czerwca 2018 | linkuj
Co do świętych to w Polsce chyba akurat znają się na nich bardziej agnostycy i ateiści niż spora część formalnie wierzących :) Trollking - 20:38 niedziela, 17 czerwca 2018 | linkuj
A idź ..z tym swoim minimalizmem....sama nie wiem gdzie :P
Katana1978 - 12:47 niedziela, 17 czerwca 2018 | linkuj
może gumka z apteki/biedry/kiosku/innego dowolnego marketu będzie lepsza :P
W Społemie może też są :D Katana1978 - 09:00 niedziela, 17 czerwca 2018 | linkuj
W Społemie może też są :D Katana1978 - 09:00 niedziela, 17 czerwca 2018 | linkuj
Co ty masz za kokpit skoro nie ma miejsca na licznik ?
Katana1978 - 08:58 niedziela, 17 czerwca 2018 | linkuj
Może dziadek jechał maluchem, jak za dawnych lat, nad Morze Czarne, np. do Złotych Piasków?
malarz - 04:39 niedziela, 17 czerwca 2018 | linkuj
A mnie Twoja w temacie rozmnażania, jeśli uważasz, że artykuł "Dziecko przed urodzeniem" tyczy się konserwacji metali :)
Nie wiem czy wiesz, ale bociany i kapusta też nie do końca są wiarygodne. Ze Świętym Mikołajem nie startuję, bo tu możesz przeżyć jeszcze większy szok :) Trollking - 22:49 sobota, 16 czerwca 2018 | linkuj
Nie wiem czy wiesz, ale bociany i kapusta też nie do końca są wiarygodne. Ze Świętym Mikołajem nie startuję, bo tu możesz przeżyć jeszcze większy szok :) Trollking - 22:49 sobota, 16 czerwca 2018 | linkuj
Też rzucił mi się w oczy głównie artykuł :) Czyżby...? :)
Choć podpis: "Te ślady niedoskonałości to tylko wazelina" jest lekko niepokojący :)
PS. Zauważ Morsie, iż nasze, polskie smaki reklamuje dobrozmianowy Orlen :) Trollking - 21:57 sobota, 16 czerwca 2018 | linkuj
Choć podpis: "Te ślady niedoskonałości to tylko wazelina" jest lekko niepokojący :)
PS. Zauważ Morsie, iż nasze, polskie smaki reklamuje dobrozmianowy Orlen :) Trollking - 21:57 sobota, 16 czerwca 2018 | linkuj
U mnie podstawka pod licznik jest zamocowana na kawałku gumy z dętki.
Ciekawe artykuły czytasz, to odnośnie tych gazety na której leży kierownica... :p
Odnowiona jest tylko kierownica? Pokaż cały rowerek jak to się prezentuje...
Też mam oczy pełne łez.... Też się z lekka wzruszyłam :D Katana1978 - 21:25 sobota, 16 czerwca 2018 | linkuj
Ciekawe artykuły czytasz, to odnośnie tych gazety na której leży kierownica... :p
Odnowiona jest tylko kierownica? Pokaż cały rowerek jak to się prezentuje...
Też mam oczy pełne łez.... Też się z lekka wzruszyłam :D Katana1978 - 21:25 sobota, 16 czerwca 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!