thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

1000+ bez hamowania :) tudzież rekord styczniowego dystansu

Wtorek, 31 stycznia 2017
kilosy:32.86gruntow(n)e:0.50
czasokres:śr. km/h:
Kategoria Nielicho, Standardowo
Udało się! :) Prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu, a już na pewno odkąd te hamowania zliczam:
50.000-50.500: 1 hamowanie
50.500-51.000: 1 hamowanie
51.000-52.000: O zahamowań ;)
Oczywiście dane dotyczą starego górala Krossa, bo na Huraganie hamuję trochę częściej (bo to na nim forsuję centra miast i co większe pagórki).
Ciekawe, jaki jest rekord świata... ? :>

Zarazem poprawiłem swój własny rekord styczniowego dystansu (1036), ale to tak tylko symbolicznie (+6), żeby było co poprawiać w przyszłości. ;p

Moją inspiracją jest 1OO.OOO km na oryginalnych klockach hamulcowych (tudzież linkach, pancerzach i obręczach) i powoli staje się to realne. :) Natomiast z innymi podzespołami to ciut gorzej, zwłaszcza jak się jeździ sporo w słonej brei. Dziś znów załamywałem płetwy...

Komentarze
@barklu: moja wieś była przykładem na małą powierzchnię (i przewyżesznia większe niż w wielkiej Wa-wie). A moje pobliskie miasto ma bodajże też 50m przewyższeń i tam naprawdę są różne skrzyżowania, przejścia dla pieszych, czerwone światła a nawet korki. ;pp

@Wilk: w którychś innych zawodach miał lepsze czasy. Co nie mniej - da się objechać ludzi, co zresztą nawet mnie się zdarzało (oczywiście nie zawodników na wyścigach ;) ).
Jak miał mono z hamulcem, to średnia pociecha, bo wciąż miał ostre koło...
Z tym mordowaniem się nie wiadomo po co to mnie rozbrajasz - to po co się mordujesz na MRDP czy innych takich? Nie łatwiej samochodem albo motórem? ;))
mors
- 00:29 wtorek, 7 lutego 2017 | linkuj
@mors: ale pod względem używania hamulców suma przewyższeń na wsi nie ma aż takiego znaczenia, jak w mieście. Konieczność ustąpienia pierwszeństwa czy sygnalizacja świetlna na dole zjazdu, i już bez hamowania nie da się jechać. Nie mówiąc o manewrowaniu w korku.
barklu
- 17:09 poniedziałek, 6 lutego 2017 | linkuj
Trzymaj się rzeczywistości Morsie. Łukasz Ch. na mono - to po pierwsze jest ewenement na skalę Polski, jedyny w swoim rodzaju. A po drugie - objeżdża to ledwie parę najsłabszych osób, na 1668 co ukończyli TdP Amatorów był 1611 więc trzymajmy się rzeczywistości, a nie piszesz bajki, że objeżdża połowę rowerzystów. Czas na tym wyścigu na ledwie 31km to miał niemal 1h dłuższy niż ja (a ja jechałem 1h11min), na takim dystansie to jest przepaść, z takimi czasami to dojeżdżają totalni amatorzy, ludzie wpychający prawie każdy podjazd. Moi koledzy jeżdżący bardzo rzadko na rowerze mieli sporo lepsze czasy, nawet najsłabsza babka spośród znajomych, pod 50 lat, jadąca na byle-jakim góralu lepszy czas miała. I on mimo, że jest człowiekiem dobrze wysportowanym - takie ma ograniczenia ze względu na sprzęt, ze zamiast jakby wynikało z jego potencjału sportowego być na podobnym miejscu co ja - przyjeżdża z samymi ogonami. Jedzie tylko dla frajdy na takim sprzęcie, bo o jakimkolwiek wyniku nie ma mowy. I oczywiście używa mono z hamulcem, a nie morduje się nie wiadomo po co na zjazdach.
wilk
- 13:16 poniedziałek, 6 lutego 2017 | linkuj
Morsie jest widocznie za mało tego tłuszczu w twoim opisie :)))
Ja tam nic nie zauważyłam o najdłuższej eksploatacja Krossa :P
Katana1978
- 03:50 poniedziałek, 6 lutego 2017 | linkuj
@barklu:
z różnicą między stylami jazdy chyba się Wilkowi niczego nie przetłumaczy, on już tak musi pisać. Jakbym napisał, że zajechałem klocki na 100km trasie to by mi wyjechał, że eco-drajwerzy to po 100 tysi robią. Klasyka tego niecnika.

Ale z tą obroną górzystości Wa-wy i Łodzi to mogłeś sobie darować... czytałeś wgl moje wcześniejsze komenty? Bo co drugiej osobie od nowa tłumaczę: moja wieś (800 mieszk.): 50 m przewyższeń. Wawa (1,75 mln mieszk.): 42 metry...
I też na co dzień operuję w pradolinie (Bobru) i po wzgórzach do 100m wysokości względnej się czasami jeździ, a co chwilę ktoś mi wmawia, że mam płasko jak stół...
A co do hamowania na zjazdach, to raz ktoś pisze o hamowaniu na ostrym raz na mono, raz na duo, już nie wiadomo, na co komu odpowiadać. xD
mors
- 00:03 poniedziałek, 6 lutego 2017 | linkuj
@Wilk: dobrze, żeś się w końcu ogarnął, bo za te poprzednio pisane brednie i kalumnie to już szykowałem adekwatny rewanż ;)
Na Księżyc się nie wybieram, ale to tylko dlatego, że potrzebowałbym 150 lat, a to za dużo. ;)
Choć nie powiem, wyzwanie byłoby ciekawe: dojazd na Księżyc bez kapcia, zapasowych dętek, łatek i innych narzędzi no i na oryginalnych klockach hamulcowych - zdobyłbym międzygalaktyczną sławę. ;)PS. chyba mało znasz blogów na BS, są ludzie, co codziennie opisują, o której wstali, o której zjedli owsiankę, jakimi jechali ulicami.. a jak mają coś ciekawego do powiedzenia, to wtedy milczą O_O

@K78: no własnie nie każdy ma "bzika" czy jakiekolwiek własne pomysły na siebie. Śmiem twierdzić, że większość ludzi to nudziarze, których jedyną misją życiową jest nadążanie za mainstreamem...
A co do moich zasad i celów eksploatacji rowerów, to przecież od lat są one wyłuszczone w rubryce "o mnie". ;p

@M-ss: no właśnie, jest sens, co Wilk najpierw wyśmiał, a później stwierdził. ;D
W niewymienianiu klocków też są sensy. ;)

@Wilk wcześniejszy:
"1 hamowanie na 1000 kilometrów" - skup się trochę czasami, przecież jak byk piszę, że ZERO, nawet w tytule to masz...

Nawet jak piszesz od siebie, to jakbym Rycha Petru słuchał:
"To jest zabawka dla zapaleńców akrobatyki, ale do dłuższych tras się nadaje." - chociaż tutaj wyjątkowo się z Tb zgadzam. ;))

Mono nie nadaje się do jazdy po górach? Tak się składa, że wyprzedziłem dziesiątki osób, a mnie wyprzedzono 2 czy 3 razy...
Poza tym, dlaczego się wypowiadasz o mono, jak nie masz o nim pojęcia??
Ja mam pojęcie i porównanie do zwykłych rowerów i wyobraź sobie, że porównanie ich jest sensowne i ciekawe - czego najlepszym dowodem jest Łukasz Ch. o którym kiedyś klikaliśmy, co na maratonach objeżdża na mono połowę zwykłych cyklistów.

I nie pisz takich głupot o społeczności BS - chyba mało czytasz, bo są tu dziesiątki jak nie setki osób, które jeżdżą wyłącznie po Mazowszu czy Wlkp. i niczego więcej im do szczęścia nie brakuje, a bynajmniej nie gór..

@K78 poprzednia:
"jeżdżąc wokół chatki" to żeś błysnęła, na poziomie samego Wilka.
Dobrze wiesz(wiecie), boście komentowali, że na tym starym góralu rok temu czaskałem życiową trasę: 368 km do Bydgoszczy, przemielając łańcuchem na tym dystansie ze dwie wywrotki piachu. Zjeździłem też sporo nieznanych mi miejsc, w tym całkiem dużą B-szcz i tak, ani razu nie zahamowałem. :D Poza tym było sporo tras 200+ na tym rowerze...

A co do głosowania nad mono to wiesz, w UE przegłosowali, że marchewka to owoc a ślimak to ryba...
mors
- 23:53 niedziela, 5 lutego 2017 | linkuj
Nie każdy musi bić rekordy dystansów i walczyć na zawodach, jak Mors lubi te swoje rekordy przebiegów części - to czemu nie? Gdy gdzieś będą organizowane zawody na największego kutwę rowerowego (czyli jak przejechać najwięcej rowerem przy najmniejszym koszcie) - to od razu Morsa obstawiam wysoko u booka ;)).

Ważne, że jest zabawnie i niesztampowo, sporo ciekawiej niż codziennie przynudzanie o księżycu i cyferkach czytać ;))
wilk
- 20:57 niedziela, 5 lutego 2017 | linkuj
pozostawiając rowerową zabawkę na boku....pragnę jeszcze napisać takie małe sprawozdanie nt hamulców w Krossie :D :D


Tak czy siak dla Morsa najważniejsze było to, by bebechów w Krossie nie zmieniać.
Ok udało mu się to. Tylko niestety przez większość społeczeństwa (rowerzystów) nie zostanie to docenione. Nobla za to niedostanie. Pozostała mu jedynie satysfakcja za bycie oryginalnym i kontrowersyjnym :)

podsumowując każdy ma jakiegoś bzika :D
Katana1978
- 11:53 sobota, 4 lutego 2017 | linkuj
Czyli widać, że opłacało się podjąć tak desperacki krok. Cena wysoka, ale masz rację - w czubie takie zgubienie grupy może wiele kosztować :)

A pisząc o myśleniu "na przyszłość" kierowałem się swoimi doświadczeniami, kiedy to na długiej trasie strużka wody spływająca po plecach dostała się do gaci i wywołała tam ekhm straszliwe spustoszenie ;)
michuss
- 11:25 sobota, 4 lutego 2017 | linkuj
@Michuss
Tak mi opowiadali jadący, to dotyczyło bodajże drugiej edycji. A metoda była skuteczna bo facet dojechał w zwycięskiej grupie BBT ;)). A gdyby stanął na sikanie to by mu grupa odjechała i byłoby po zabawie, bo im szybciej jedziesz tym zysk z grupowej jazdy ważniejszy. Na ból siedzenia to niekoniecznie musi mieć wpływ, to jest indywidualna sprawa
wilk
- 10:55 sobota, 4 lutego 2017 | linkuj
@Barklu
Co innego jazda ekonomiczna, a co innego takie parametry jakie nam tu prezentuje Mors, czyli 1 hamowanie na 1000km. Bo to nie ma nic wspólnego z ekonomią jazdy, to wymaga ustawienia całej jazdy jedynie pod to by taki idiotyczny parametr uzyskać, to postawienie wszystkiego na głowie, nie wygoda jazdy jest celem, a uzyskanie kuriozalnego parametru. To rekord dokładnie takiej klasy jakby się chwalić, że 1 rolka papieru toaletowego wystarczyła nam na rok, też bardzo ekonomiczny rekord ;)))

@Mors
Możesz się produkować ile wlezie, zapętlać w swoich tłumaczeniach - ale nikogo nie przekonasz, że mono to prawdziwy rower. To jest zabawka dla zapaleńców akrobatyki, ale do dłuższych tras się nadaje. A sam jesteś tego najlepszym dowodem, skoro Twój rekord na tym to marne 50km. A już do jazdy w górach za grosz się nie nadaje, pod górę jedziesz z mnóstwem postojów, do tego tracisz całkowicie jedną z największych frajd górskiej jazdy - czyli szybki zjazd. I nie wprowadzaj kolejny raz porównań z całością populacji żeby się dowartościować. Jak Ci imponuje, że jesteś mocniejszy od 90% społeczeństwa, które na rowerze wcale nie jeździ - to o czym mamy tu gadać? Ale zdaj sobie sprawę, że w światku rowerowym (a tylko taki bierze udział w tych dyskusjach) Twoje doświadczenia z jazdy górskiej są bardzo malutkie - i dlatego jak zaczynasz się produkować jak tutaj to tylko rozbawiasz ludzi.
wilk
- 10:45 sobota, 4 lutego 2017 | linkuj
Oj Morsie Morsie :D

oficjalnie jest i tak 3:1 że mono to zabawka :P.
Nie wiem jakie zdanie ma barkulu i reszta co się tu wypowiadała :D
Może nie chcą Cię zaorać i dlatego nic nie piszą :D :D :D

A poza tym wychodzi to że jakbyś zwiedził trochę PL to byś już z 10x zmieniał te klocki w Krossie, bo jeżdżąc wokół chatki nie używając hamulców to żaden wyczyn :D :D :D
Katana1978
- 10:43 sobota, 4 lutego 2017 | linkuj
Serio? Ktoś na BBT zlał się w spodenki, żeby nie zgubić grupy? Ależ desperacja i, prawdę mówiąc, brak umiejętności patrzenia w przyszłość, no, chyba, że zrobił to tuż przed metą, gdzie mógł dokonać ablucji :D

mors, przykro mi, ale też zaliczam się do grupy, dla której mono to zabawka do akrobacji, a nie rower ;)
michuss
- 10:23 sobota, 4 lutego 2017 | linkuj
@wilk: Ale przecież oszczędne używanie hamulców jazda właśnie taka, by jak najwięcej energii wykorzystać na jazdę, nie tracąc jej w klockach - zupełnie inaczej niż w ostrym kole, gdzie siłę trzeba przyłożyć nawet do hamowania. Nie porównuj eco-drivingu do jazdy rajdowej, bo zupełnie różne rodzaje jazdy, i uwierz mi, aby osiągnąć jak najmniejsze spalanie w mieście też trzeba być dobrym kierowcą, tylko po prostu pod innym względem niż rajdowcy. Tak samo jak rajdowcy nie muszą się znać na eco-drivingu. Z rowerem tak samo: czym innym jest umiejętność jazdy z maksymalną możliwą na danym odcinku prędkością i hamowanie na granicy przyczepności, a czym innym - jazda "niskoenergetyczna", w tym miejska, taka by np. przejechać całą Piotrkowską bez zatrzymania, dostosowując tempo do sygnalizacji świetlnych. W tym drugim przypadku osiągnięcie efektu bez hamowania wcale takie proste nie jest, ale jego nauka jak najbardziej pożądana - w końcu w jeździe do pracy nie chodzi o to, aby się zmęczyć, a wręcz przeciwnie.
@mors: akurat w Warszawie są strome uliczki, i taka Tamka to jest zupełnie inny typ jady niż góry. W górach masz po prostu długi zjazd na którym czasem faktycznie nie trzeba hamować jeśli nie ma ostrych serpentyn, w mieście masz innych uczestników ruchu i skrzyżowania, więc czasem wyhamować trzeba, a bez hamulców się nie da jak rower sam przyspiesza. Z resztą Łódź też jest trochę pagórkowata, sumaryczne przewyższenia to 116m, czyli 2,5 raza więcej niż dużo większa Warszawa. Inna sprawa, że w górach są i takie drogi, na których hamujesz co chwilę - polecam np. odgałęzienie Drogi Sudeckiej do Szwedzkich Skał z betonowymi rynnami co kilkadziesiąt metrów, spróbuj tam nie hamować: http://barklu.bikestats.pl/1334820,Cmentarz-ofiar-obozu-jenieckiego-i-Szwedzkie-Skaly.html
barklu
- 06:50 sobota, 4 lutego 2017 | linkuj
Sama jesteś jak w Warszawie ;) chyba ominęłaś najlepsze, poza tym pamiętaj, że zdjęcia wypłaszczają, a porównanie liczb 10:25 i długości podjazdów mówi samo za siebie...

Specjalnie się czepiałem ile wlezie :) żeby wykazać Ci, jak łatwo wmanewrować kogoś w niewiarygodność na byle błędzie stylistycznym. ;p Przy czym śmiem twierdzić, że mój słowotok jest dużo bardziej uporządkowany niż Twój...

Koleś ze zdjęcia ewidentnie się ściga: może z czasem, może z cieniem, ale jednak. ;p
Mono z hamulcami - wiele tak ma, w sumie to prawie wszystkie które nie są przeznaczone wyłącznie do akrobacji. Moje nie mają, choć ten 36" ma odpowiednie otwory do montażu hamulców, które montuje się w droższych modelach (mój to najtańsze z 36").
Praktycznie standardem jest, że górskie mono (MUni - Mountain Unicycle) mają hamulce - tymczasem tak się składa, że ja zjeździłem w górę i w dół Tatry i Karkonosze bez hamulców. Wilku, jesteś tu jeszcze? :))

Tak czy owak: są mono z hamulcami, są z przerzutkami (w piaście), są z pomocniczymi kierownico-podporami oraz - żeby już całkiem Cię pogrążyć :D - istnieją MONOCYKLE DWUKOŁOWE :DDDDD
https://www.google.pl/search?q=giraffe+unicycle+two+wheels&rlz=1C1AOHY_plPL709PL709&oq=giraffe+unicycle+two+wheels&aqs=chrome..69i57.1576j0j9&sourceid=chrome&ie=UTF-8

i co teraz, ekspertko? ;ppp
mors
- 22:24 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
hahaha :D nie widzę :) widzę 1 kolesia a nie tłum kolesi :P.
Ale łapiesz mnie za słówka że ręce i cycki opadają. Wiarygodne nie jest dla kogoś kto np nie wczytuje się w twojego bloga, dla kogoś kto wszedł na twój blog pierwszy raz..... Ja podczytuję Cię parę miesięcy więc skłonna jestem sobie wyobrazić że to co piszesz jest możliwe - więc osobiście Ci wierzę....

3 kołowce dla dzieci to rower, hadbike i podobne do niego to rower, 1 kołowiec to zabawka i koniec tematu. 1 kołowiec mimo wszystko nie daje żadnego fizycznego i psychicznego komfortu i daleko nim nie pojedziesz .... więc po kiego taki rower :P
Ten mono z obrazka, ma podstawową rzecz - hamulce :) więc wyjątkowo uznam to za rower.

O górach - ok już nic nie piszę. Trzeba to przeżyć i wypróbować na własnym rowerze.
Nic nie mogę innego powiedzieć bo tam nie byłam - więc tu po twojemu zaorałam się hahaha :D
Allleee patrząc na foty z tych gór co byłeś to tam żaaadnych takich wielklich podjazdów i zjazdów nie widzę :P płasko jak w Warszawie ;D
Katana1978
- 22:06 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Ad. wyścigowego mono: nie dość, że było to zdjęcie już na tym blogu ze 3 razy, to jeszcze dokonałaś samozaorania, bo jednak widzisz, że się ścigają. ;p
mors
- 21:44 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
@K78: Jak to gdzie? w tym wpisie tutaj:
"jak jeździsz bez hamulców i się tym chwalisz to dlaczego nie jeździsz na ostrym. Bo takie gadanie ...to niestety mało wiarygodne jest."
bodajże trzeci raz kwestionujesz moją wiarygodność, a przeczytaj choćby tylko własne złote myśli pod tym wpisem, kręcisz, jak ultramaratończyk korbą. ;]
Np. znów brniesz, że 3-kołowce miałaś na myśli handbike, i że na nich są zawody, więc to rower. A na dziecięcych 3-kołowcach nie ma zawodów, więc to nie rowery? A jeszcze chwilę wcześniej były. ;D
No i kolejna gafa - oczywiście, że są zawody na mono: szosowe, zręcznościowe, terenowe... ale jak to przetłumaczyć komuś, kto w terenie w górach nie był nawet na zwykłym rowerze...?

A z tym porównaniem Wawy do gór to już naprawdę, Szojring-Wielgus II...
Zrozum, że nie rozumiesz, i pewnie nigdy nie zrozumiesz, co to znaczy hamować na ostrym na 25% ścianie. Z grubsza biorąc to coś jak nagłe hamowanie przed skrzyżowaniem... tyle tylko, że trwa po kilkaset metrów!!! i nie kończy się stopem, tylko odcinkami po 10-20%, przez kolejne kilometry!
Wiesz, wśród zdobywców Karkonoskiej jest takie porzekadło, że na tych krótkich odcinkach co tam są po 10% to się tam ODPOCZYWA. Czujesz klimat?

@Wilk: na pewno więcej wiem o jeździe po górach niż Ty o jeździe na mono, to raz.
Drugie: czemu porównujesz mnie do rowerowej elity, co trzaska często gęsto wielkie góry. Takich ludzi jest ułamek promila w społeczeństwie ewent. ułamek procenta wśród rowerzystów, natomiast ochoczo przemilczasz, że 99,9 ludzi nie robi tyle przewyższeń i kilometrów) co ja. Chcesz porównywać to porównuj do średniej krajowej (nie mylić ze średnią bikestatsową).

Chciałeś 50 na mono to masz:
http://mors.bikestats.pl/1501841,Rekord-na-mono-zlot-zabytkow-interwencja-MIlicji-i-inne-takie-36.html

najpierw czytamy, później się kompromitujemy. :)
mors
- 21:41 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Zobacz Morsie co dla ciebie znalazłam :) [url=http://photo.bikestats.eu/zdjecie/662789/morsowy-rowerek][img title="Morsowy Rowerek" width="320" height="320"
Katana1978
- 21:39 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Ale Morsie - nie masz prawie żadnego doświadczenia z górskiej jazdy poza mono. I nie porównuj mono z tym co rozumiemy pod nazwą "ostrego koła" - czyli czystego roweru torowego. Bo to zupełnie inna bajka, inny sposób jazdy, inne hamowanie, mimo że w obu występuje tzw. ostre koło. Rower torowy mimo wielu ułomności - to jest jednak rower, podczas gdy mono to jest zabaweczka jedynie dla entuzjastów mono, do dłuższych tras się za grosz nie nadaje co widać po tym, że nawet taki zapaleniec mono jak Ty głupich 50km nie był w stanie na tym zrobić. A na ostrym kole (oczywiście z hamulcami) w 2015 pewien Francuz przejechał TCR, prawie 4000km z dwutysięcznymi przełęczami na trasie, więc to zupełnie inna klasa sprzętu.

Tak więc trudno tu zestawiać Twoje doświadczenia z jazdy górskiej - bo tych na prawdziwym rowerze prawie nie masz. Ile zrobiłeś tras z przewyższeniem koło 2000m? Bo to jest mniej więcej poziom gdzie można mówić o górskiej trasie. Bo jakbyś miał - to nie rajcowałbyś się rekordami życia klocków, bo taki zjazd z Karkonoskiej starlby ich więcej niż 5 lat jeżdżenia w Twojej płaskiej okolicy. Podobnie jak jazda w dużym mieście, gdzie co 500m masz światła, gdzie sypią masę soli na ulicach (drastycznie skracającej życie wszystkich komponentów roweru).
wilk
- 20:59 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
No i Mors się zdenerwował....Nigdy nie napisałam że Ci nie wierzę.
A jeśli tak to znajdź mi to :)

3 kołowe rowery które miałam na myśli nazywają się handbike. Nie wiem czy wiesz są nawet maratony dla niepełnosprawnych na takich rowerach....
A na 1 kołowych maratonów nie ma - bo to nie rowery.

Ja nie widzę różnicy w górach a podjazdach w Wawie ?! ok liczby liczbami - ale ja miałam na myśli że tu u mnie zaraz za skończonym zjazdem są światła lub normalne skrzyżowanie. Często trzeba po prostu stanąć bo inaczej zostaniesz potrącony. Czy w górach też tak jest ? - Zjeżdżasz z górki wprost na skrzyżowanie ?
Katana1978
- 20:27 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
@barklu: no chociaż jeden logiczny głos...

@K78: gubisz się w zeznaniach jak członkowie Nowoczesnej gdy ich lider opuścił. :D
Raz mi wierzysz, a raz nie, raz rower musi mieć 2 koła, a za chwilę może mieć 3, raz rozkminiasz o "lekkim hamowaniu" a raz o nie hamowaniu w ogóle, a już porównywanie Wa-wy do legendarnych ścian w górach to już naprawdę, kompromitacja klasy Wilka do potęgi Petru. :D:D:D
Zrozum te parę liczb, jeśli optycznie nie widzisz różnicy: w Wawie masz nachylenia w porywach 10% na króciutkich dystansach, a w Tatrach i Karkonoszach zjazdy bywają po 25%, a odcinków powyżej 10% są całe kilometry, np. zjazd/podjazd z Przeł. Karkonoskiej to prawie całe 9km powyżej 10%, a przewyższenie wynosi niemal 900 m w pionie, czyli tyle, ile Ty razem ze swoimi ostrokołowymi kolegami nie zrobicie pewnie w miesiąc...
Jeśli jeszcze nie widziałaś, to odpal sobie moje wpisy z kategorii Tatry i mono tudzież Karkonosze i mono, bo tymi tekstami o hamowaniu piętami po Wawie to się samozaorałaś...

@Wilk: ale komu Ty tłumaczysz, jak się hamuje na ostrym? Mi? <lol>
Wiesz dobrze, że zjechałem na mono Przeł. Karkonoską, ścianę Między Gliczarowami, Okraj, Morskie Oko, kilka razy Gubałówkę z każdej strony i inne takie, więc nie konkuruj z Kataną o absurdalność porównań do Wawy...

I tak jak pisałem: sama moja wioska ma 50 m przewyższenia, a w promieniu 20 km dochodzi do 130 m, czyli sporo jak na niziny i znacznie więcej niż w Wawie, więc znów się zaorałeś.
A porównanie do gór jest zupełnie od czapy, bo wiadomo, że lubuskie w górach nie leży, a 99% rowerzystów i tak robi mniej podjazdów niż ja.
PS. rekord na tym sprzęcie to 65km/h, na zjeździe od Zamku Czocha do Leśnej, może kojarzysz...

Dobry kierowca? Zależy czy wyścigowy, czy ekonomiczny.
Wyścigowy używa hamulców jak najpóźniej i jak najkrócej to możliwe, a oszczędny - jak najrzadziej, nadążasz? ;)

I jeszcze ten kuriozalny w Twoim przypadku wątek o męczeniu nóg na stromym zjeździe na ostrym kole - a od kiedy priorytetem dla Cb jest jak najmniejszy wysiłek? Bo skoro tak, to minąłeś się z powołaniem, powinieneś zostać motocyklistą, a jeśli już rower, to tylko po bułki i latem po parku...
mors
- 19:52 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Są tacy co na BBT żeby im grupa nie uciekła lali w gacie bez stawania ;)). Za takie poświęcenie to należy stawiać pomniki, a nie za jakieś tam klocki hamulcowe ;))
wilk
- 19:31 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
co tam bebechy rowerowe, rekord dystansu "bez sikania" jest nie do pobicia :D :D :D :D
Katana1978
- 17:58 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Etam żadna sztuka. Wystarczy obserwować co się dookoła dzieje i umieć przewidywać sytuacje na drogach. O to cała filozofia lekkiego hamowania :)
Katana1978
- 17:55 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Tylko po co komu taka sztuka jak jazda bez hamulców? ;) Samochodem też się da jeździć hamując jedynie silnikiem, ale że jak ktoś tak jeździ - to bynajmniej nie znaczy, że to mistrz kierownicy, prawdziwi rajdowi kierowcy z hamulców korzystają cały czas. Bo prawdziwą umiejętnością to jest umieć dobrze używać hamulców, tak żeby granicę ryzyka móc przesunąć daleko do przodu. Dużo większą sztuką (no i bez porównania praktyczniejszą) jest umieć bardzo szybko zjeżdżać z użyciem hamulców niż jak stara babcia wytracać prędkość bez ich używania.

Co to mi za dziadowski rekord ileś tys km bez zmiany klocków? To ja wolę raz na 5tys zmieniać, tylko w międzyczasie pojechać ileś razy po 60-70km/h, bo to daje dużo więcej frajdy i adrenaliny niż rajcowanie się ile jakaś część w rowerze wytrzymała.
wilk
- 17:53 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Żeście się uczepili tych hamulców...
Nauczyć się jeździć bez gwałtownych hamowań to faktycznie trochę jest sztuka, szczególnie przy wolnobiegu, gdzie nie można tak jak na ostrym używać nóg, tylko po prostu z daleka zwalniać. Taki trochę rowerowy eco-driving ;) I nie oznacza to, żeby hamulce od razu demontować, bo może być awaryjna sytuacja (np. wymuszenie pierwszeństwa), w której się przydadzą, a kurier na ostrym się nie wyrobi. Ja na tej samej zasadzie wożę w mieszczuchu przedni hamulec - tandetny plastikowy V-brejk, używany średnio raz na kilka miesięcy, jako dodatkowa pomoc gdy samo torpedo się nie wyrobi (i ostre by się nie wyrobiło tym bardziej). I co najmniej raz ten dodatkowy hamulec uratował mnie przed kolizją.
barklu
- 17:24 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
hahahahahaa :) ale ok wyjaśniłeś mi jedną rzecz, najdłuższa eksploatacja Krossa i jego bebechów .
Ok - to przyznaję jest ciekawe i oryginalny pomysł na bloga :)))
Niby parę razy to podkreślałeś ale jakoś uważałam że to za mało istotne :D
Myślałam że najważniejsza jest po prostu jazda i bycie w top przede mną :D :D :D

1 kołowce są bardzo niepraktyczne i dlatego nie są popularne. A nie dlatego że ludziom nie chciało się nauczyć na nich jeździć.
Nie maja koszyczka sklepowego, bidonu, hamulca, dzwonka i miejsca na garmina :P i dlatego JA nie uznaję to za rower. :P

3 kołowce - takie rowery używają ludzie często niepełnosprawni uważam je za prawdziwe rowery jak najbardziej. Tak samo jak dziecięce trójkołowce. Dzieci od czegoś muszą zacząć :)

Dla mnie zjazd czy podjazd z wiaduktu na normalnym rowerze to nie jest problem. Bez jaj.
Tu chodziło mi o zjazd z wiaduktu rowerem bez hamulców ...
Chciałabym Cię zobaczyć na tym cyrkowym rowerku w Warszawie jak zjeżdżasz z Tamki :) zjazd dość długi i kończący się skrzyżowaniem. Nie miałbyś szans wyhamować nawet na piętach :P

W górach przyznaje rowerem nigdy nie byłam. A coś straciłam ??
Pandą jeżdżę tylko do ortodonty z synem i na wakacje. Nadal mam wszystko oryginalne prócz opon i hamulców - łącznie z tarczami :D
Katana1978
- 17:10 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Wszystko pięknie, ale fakty są takie, że więcej jak 50km nie przejechałeś ;))

Zdaj sobie sprawę, że poważnych rowerzystów tymi statystykami ilości hamowań tylko rozśmieszyć możesz. To mówi jedynie o tym gdzie jeździsz - małe miasta i co najwyżej łagodne górki, gdzie nie trzeba hamować. Bo na prawdziwej górze, gdzie się rozpędzasz do 60km/h i są zakręty (jakich to gór są w Polsce setki) - to już Twój system bierze w łeb, nie ma mowy by przy 60km.h wchodzić w zakręty bez hamowania na rowerze z tak kiepskimi oponami jak Twoje, nawet na wyczynowych oponach ze świetnym gripem to już ryzyko. Podobnie jak i w wielkim mieście, gdzie hamować trzeba cały czas. A w Warszawie nie jest tak płasko jak Ci się wydaje, bo jest skarpa wiślana, którą wiele ulic przecina, średnio koło 7% na nich jest, a są warianty skarpy po 10% (jak podjazd pod Uniwersytet Warszawski), ja na każdej swojej trasce do Góry Kalwarii (generalnie płaskiej) zaliczam dwa podjazdy pod skarpę właśnie po 10-11%, bez hamulców żadnego być nie zjechał, bo są z zakrętami, a jak puścisz hamulce to zaraz masz ponad 40km/h na liczniku. Nawet ostrokołowcy hamują (nawet ci co nie montują hamulców obręczowych), na ostrym kole hamuje się pedałami, stawiając nogami opór, po prostu trzeba trochę techniki i nie da się gwałtownie hamować. Byłem na torze w Pruszkowie (gdzie jeździ się na rowerach bez tradycyjnych hamulców) i bawiłem się trochę takim rowerem, hamowanie jest upierdliwe ale wykonalne, tyle że nie można hamować gwałtownie.

A jazdy na mono nie ma co tu mieszać, mono to nie jest rower do prawdziwej jazdy, tylko do akrobacji i ćwiczenia równowagi, widać najlepiej po tym ile robisz kilometrów na dwukołowych, bo sam najlepiej wiesz, że jechanie na tym 50km to byłaby męka, podczas gdy na normalnym rowerze to betka. Rajcować się, że zjechałeś mono 20% bez hamowania to się można dopóki się nie spytamy jaką miałeś średnią prędkość na tym zjeździe, przy 15-20km/h to trudno to zjazdem nazwać, zjazd to średnia minimum 30-35km/h, taki zjazd zajął Ci z 10 razy tyle czasu co na normalnym rowerze i zamiast na nim odpocząć to tylko umęczyłeś nogi.
wilk
- 16:40 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
@Wilczyca1978: to żeś się wysiliła...
Nie wiedziałem, że jesteś wyrocznią co do definiowania rowerów.. szkoda jeszcze tylko, że zapomniałaś dopisać koszyczka do elementów koniecznych w prawdziwym rowerze. ;p Bo pewnie wiele osób by dopisało..

Prawda jest taka, że jednokołowce powstały równolegle do dwukołowców, ale nie zrobiły kariery, bo ludzie byli zbyt leniwi, by nauczyć się ja opanować. I to wg Cb definiuje, który jest prawdziwy? A trójkołowce? Prawdziwe czy nie? ;pp

Jeśli dla Cb zjazdy z wiaduktów to poważne sprawy to aż szkoda gadać... tylko widać, że nigdy nie jeździłaś w górach po ściankach 20%+
A po dużych miastach też czasem jeżdżę, nie zawsze po lesie ;) - byłem m.in. w Wawie i to na mono. Naprawdę wiem, co to są skrzyżowania, za to Ty nie bardzo wiesz, co to są góry...

I czego nie rozumiesz z tym hamowaniem??
Nie rozumiesz, razem z Wilkiem, słowa "unikać" hamowania? I że jednak przez 18 lat połowę klocków gdzieś zużyłem?
W Waszych główkach mieszczą się tylko dwa pojęcia: hamować normalnie albo wcale??
To tak samo inteligentne, jak gdybym ja rozkminiał: ta katana to jeździ codziennie do pracy rowerem, na samochody pomstuje, czyli zapalona rowerzystka. Ale jednak parę razy w roku samochodem jedzie... cóż za fałsz i niewiarygodność!
ech..
Jeśli po kilku latach czytania tego bloga jeszcze nie zauważyłaś, to moją inspiracją jest długookresowa eksploatacja Krossa i jego podzespołów w niezmienionej formie. Dlatego dożywotnio będę jeździł na Dębicach i dlatego nigdy go nie przerobię na "ostre".
A normalnego ostrego też nie planuję kupować, bo mam już 3 i to o wiele ciekawsze. ;p
I zdecyduj się, czy wierzysz w moje opowieści, bo kolejny raz się plączesz w zeznaniach...

@Wilkołak: porównywałem się do ogółu społeczeństwa, a w szczególności do swojego POkolenia.
I dlaczego wymyślasz i ustalasz jakieś normy dystansu "dużego"?
Raz, że nie wiesz nawet, o czym piszesz (w sensie jazdy na mono) a dwa, że jakbym przejechał 90, to byś podniósł poprzeczkę do 100. ;p
mors
- 15:51 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Myślałam o tym i odpowiedź jest bardzo prosta.
W latach 90 inaczej wyglądała produkcja części (nie tylko rowerowych) i dlatego taka żywotność. Teraz kupując w tych czasach rower podobnej klasy to daję głowę że nie dałbyś rady na 1 hamulcach 18 lat pojechać z takim dystansem...(hamując lub nie)

No i powiem Ci że Wilk ma trochę racji.
To nie jest tak że on czy ja chcemy Cię ośmieszyć czy coś (przynajmniej ja nie chcę)
Ja po prostu tak jak Kaczor - białe to biała, a czarne to czarne.

Jak jeździsz bez hamulców i się tym chwalisz to dlaczego nie jeździsz na ostrym. Bo takie gadanie ...to niestety mało wiarygodne jest. (Trochę Cię znam i mimo wszystko Ci wierzę). No ale jak prowadzisz jakieś statystyki i traktujesz to serio - to pokaż że naprawdę bez hamulców jeździsz :).


W Warszawie jest bardzo dużo zjazdów i podjazdów (np wiadukty) i taki ostrokołowiec bez doświadczenia mógłby się zabić. Do tego dochodzą blachosmrody gdzie czają się na każdym kroku i w dupie mają pierwszeństwo rowerzysty. Także twoje Karkonosze uważam za bezpieczniejsze - najwyżej wyląduje się w krzakach.

A te rowerki 1 kołowe to nie uznaję jako jazdę na rowerze.
Bo to nie rower tylko zabawka :) - taka jest prawda.

Prawdziwy rower ma :
2 koła
2 hamulce
dzwonek
oświetlenie.
Katana1978
- 15:26 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Jak się Morsie chcesz porównywać z babciami czy panami z czerwonymi nosami spod budki z piwem - to ja nie mam więcej pytań ;)). Ale na portalu gdzie jest wielu zaawansowanych rowerzystów to jednak musisz trochę bardziej się wysilić, żeby zaimponować ;)

Co do rekordu Guinnessa - ja pisałem nie o samym rekordzie dystansu na mono (ten jest jak piszesz ponad 500km), tylko o rekordzie dystansu bez dotknięcia ziemi (a w przypadku mono to znacznie podnosi skalę trudności) i ten wynosi 169km. No i nie uszedł mojej uwagi brak odpowiedzi na to ile tych tras powyżej 50km na mono zrobileś. Czy brak odpowiedzi mam potraktować jako równoznaczny z tym, że żadnej? ;))
wilk
- 13:23 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
Sam jesteś tej klasy. :D
Nie wymyślaj limitu 50 km, bo większość społeczeństwa nigdy w życiu nie przejechała więcej niż 20-30 na raz. A nawet i dla większości ostrokołowych lanserów dłuższe trasy to rzadkość.

Wymyślam sobie własne wyzwania i inspiracje, co dowodzi, że nikogo nie naśladuję. Jak bym powtarzał czyjeś zajawki to też by było niedobrze... ;p

Ztcw to rekord świata na mono wstecz to 109 km, a w przód to 527 - wolałbyś nie wiedzieć, jaki to trud...
mors
- 13:07 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
I ileś zrobił tras powyżej 50km na mono? To długość przejeżdżanych tras mówi nam czy to prawdziwy rower czy przyrząd cyrkowy. Jak lubisz rekordy Morsie - to mierz się z tymi prawdziwymi, bo takie jak jazda bez hamulców to rekordy tej klasy jak dystans bez sikania.

Rekord Guinnessa na monocyklu to 169km przejechanych bez dotykania ziemi - kiedy się zmierzysz z najmocniejszymi monocyklistami? ;)). Zbierz na BS grupkę chętnych co będą weryfikować prawdziwość przejazdu, wytycz trasę - i do dzieła!
wilk
- 10:37 piątek, 3 lutego 2017 | linkuj
@Wilk: sam jesteś śmieszny, jeśli nie widzisz różnicy między płaską Wa-wą a najlepszymi ściankami Tatr i Karkonoszy, ani między "sprzętem rehabilitacyjnym" z kierownicą i zbędnym kołem, a sprzętem PRAWDZIWIE CZYSTEJ FORMY. :)
A co do przebiegów: moje 2 kkm na mono to więcej, niż większość narodu przejeżdża w życiu na konwencjonalnych rowerkach..

@K78: to pomyśl jeszcze o moich klockach - czemu po 52 kkm starły się dopiero o połowę. ;p PS. sama jesteś jak każdy. ;ppp
mors
- 23:14 czwartek, 2 lutego 2017 | linkuj
Ja Morsie myślę, że ty normalnie hamujesz jak wszyscy co mają rowery z hamulcami.
Podświadomie naciskasz klamkę od hamulca, a świadomość wyplata Ci figla i myślisz że rower sam się zatrzymał :D
Katana1978
- 21:18 czwartek, 2 lutego 2017 | linkuj
Ja mówię o rowerze do normalnej jazdy, a nie przyrządach cyrkowych na których się robi śmieszne przebiegi ;)). Pękasz widzę Morsie jazda na prawdziwym rowerze bez hamulców najwyraźniej Cię przerasta ;))
wilk
- 18:26 czwartek, 2 lutego 2017 | linkuj
@Wilk: sam jesteś bezsens. Skoro przez ostatnie 2kkm hamowałem 2 razy, a przez 52 kkm zużyłem połowę klocków, to jednak używam.

Warszawscy ostrokołowcy?? Z asekuracją w postaci drugiego (zbędnego) koła i ze zbędną kierownicą?? Litości!!! Powiedz mi, o "wszechwiedzący", ilu z nich zjechało na ostrym z Przełęczy Karkonoskiej to poklikamy dalej o kozakach. ;ppp

@K78: sama jesteś hyc do przodu. ;) A trzy monocykle to co? ;ppp Lekki jak piórko? Mój monocykl 24" waży 5,9 kg, mimo zarówno rama jak i koło jest zrobione z bardzo masywnej stali. ;ppp

@MLJ: na mieście bywa trudno o rów. ;)
mors
- 16:25 czwartek, 2 lutego 2017 | linkuj
No właśnie Morsie, jaki ma sens jeżdżenie z hamulcami jak się ich nie używa? To jak jeżdżenie z kaskiem wożąc go na bagażniku ;). Jak już takiego twardego grasz - to na 100%, a nie zawsze jednak tylko wersja light i zawsze masz ten hamulec w odwodzie. W samej Warszawie to masz kilkuset ostrokołowców co w ogóle hamulców nie mają, a to jazda typowo wielkomiejska - więc jeszcze wiele przed Tobą by najlepszym dorównać ;))
wilk
- 12:31 czwartek, 2 lutego 2017 | linkuj
Taki jesteś hop do przodu z tym hamowaniem - a dlaczego nie zafundujesz sobie ostrego koła :) ? taki oficjalnie nie ma hamulców i rowerek lekki jest jak piórko. Nie byłoby nawet z czego go odchudzać :)
Katana1978
- 20:52 środa, 1 lutego 2017 | linkuj
@Evita: o, Ty jedna mnie rozumiesz! ;)

@daniel3tt: chyba jak stół z powyłamywanymi nogami ;p -sama moja wioska ma 50m przewyższenia i to licząc drogowo, nie pagórkowo. ;> A w średniej okolicy przewyższenia dochodzą do 130m. ;p

@y55: kłami ;) teraz, jak jest śnieg na poboczach, to jest w miarę łatwo, wystarczy łapać pobocze ;]

@malarz i T-king: dzięki, ale nie ma za co. ;)
mors
- 08:03 środa, 1 lutego 2017 | linkuj
Nie hamuj (się)! To Cię ograniczy! ;-) Za pobicie siebie gratki ;)
Evita
- 07:27 środa, 1 lutego 2017 | linkuj
Chyba płasko u ciebie jak naleśnik. Górek tam nie macie żebyś sobie coś pohamował:)
daniel3ttt
- 23:07 wtorek, 31 stycznia 2017 | linkuj
Pewnie hamujesz butami. :)
yurek55
- 21:29 wtorek, 31 stycznia 2017 | linkuj
Gratuluję styczniowego rekordu dystansu :)
malarz
- 21:04 wtorek, 31 stycznia 2017 | linkuj
Braku (za)hamowań gratulować nie zamierzam, za to styczniowego dystansu - owszem :)
Trollking
- 20:16 wtorek, 31 stycznia 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!