Deszczowy stalking i ruiny mokolotywowni
Sobota, 5 listopada 2016
Kategoria Nielicho
kilosy: | 29.41 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tak to jeszcze prognozerzy mi nie podpadli. ;p
Miało padać, to siedziałem w domu, choć nie padało. Ale jak wyjechałem, to zaczęło. Ale miało być minimalnie, więc jechałem dalej, choć było coraz gorzej. ;p Zdrowia mi nie szkoda ;) ale roweru i owszem, więc zacząłem koczować na przystanku - częściowo już przemoknięty. Miało niebawem przestać, a nie przestawało. O ile jazdę w deszczu da się wytrzymać to po kilku godzinach w bezruchu było nieciekawie. ;p Więc w końcu ruszyłem z powrotem, ale wtedy zaczęło lać jeszcze bardziej. ;]
I nie tylko deszcz był dziwny - już na rogatkach miasta wjechałem w leśny skrót... i się zgubiłem. xD A jak wyjechałem, to w zupełnie nieoczekiwanym miejscu, no czary-mary normalnie. ;] Później jeszcze zeskoczyłem z krawężnika tak niefortunnie, że nieomal bym se zwichnął stopę, a wisienką na torcie był koniec deszczu pod samym domem. ;]
Gdyby nie zdjęcia z wycieczki to sam bym pomyślał, że mi się to wszystko śniło.
Wyburzanie mokolotywowni w czasach renesansu infrastruktury kolejowej © mors
Wyjazd z terenów PKP. Ja tu widzę aż dwa symbole jednocześnie: betonowy słup to symbol zacofania kolei a sam znak symbolizuje faworyzowanie drogownictwa przed kolejami ;) © mors
Jest z nią trochę zadymy, miłośnicy próbowali ją uratować poprzez wpisanie na listę zabytków - jak widać bezskutecznie.
A ja próbuję zrozumieć jaki sens był budować ją w 1988, u schyłku rozwoju kolei, by od samego początku zaczynała podupadać. Ostatecznie zamknięto ją w 2010 r. i "już" 6 lat później rozpoczęła się likwidacja fizyczna - akurat na początku epoki renesansu infrastruktury kolejowej. Wszystko bez sensu...
Miało padać, to siedziałem w domu, choć nie padało. Ale jak wyjechałem, to zaczęło. Ale miało być minimalnie, więc jechałem dalej, choć było coraz gorzej. ;p Zdrowia mi nie szkoda ;) ale roweru i owszem, więc zacząłem koczować na przystanku - częściowo już przemoknięty. Miało niebawem przestać, a nie przestawało. O ile jazdę w deszczu da się wytrzymać to po kilku godzinach w bezruchu było nieciekawie. ;p Więc w końcu ruszyłem z powrotem, ale wtedy zaczęło lać jeszcze bardziej. ;]
I nie tylko deszcz był dziwny - już na rogatkach miasta wjechałem w leśny skrót... i się zgubiłem. xD A jak wyjechałem, to w zupełnie nieoczekiwanym miejscu, no czary-mary normalnie. ;] Później jeszcze zeskoczyłem z krawężnika tak niefortunnie, że nieomal bym se zwichnął stopę, a wisienką na torcie był koniec deszczu pod samym domem. ;]
Gdyby nie zdjęcia z wycieczki to sam bym pomyślał, że mi się to wszystko śniło.
Wyburzanie mokolotywowni w czasach renesansu infrastruktury kolejowej © mors
Wyjazd z terenów PKP. Ja tu widzę aż dwa symbole jednocześnie: betonowy słup to symbol zacofania kolei a sam znak symbolizuje faworyzowanie drogownictwa przed kolejami ;) © mors
Jest z nią trochę zadymy, miłośnicy próbowali ją uratować poprzez wpisanie na listę zabytków - jak widać bezskutecznie.
A ja próbuję zrozumieć jaki sens był budować ją w 1988, u schyłku rozwoju kolei, by od samego początku zaczynała podupadać. Ostatecznie zamknięto ją w 2010 r. i "już" 6 lat później rozpoczęła się likwidacja fizyczna - akurat na początku epoki renesansu infrastruktury kolejowej. Wszystko bez sensu...
Komentarze
Tak, tam była ewidentna winy maszynisty, prawdopodobnie wynikająca z przepracowania... Dwudziesta piąta godzina w pracy... Brr, aż nie chcę myśleć co by było teraz, gdyby nie wprowadzono limitów.
Trollking - 19:56 poniedziałek, 7 listopada 2016 | linkuj
Kiedyś ten limit dla drużyn trakcyjnych też był, co przy stałej obsadzie lokomotyw oznaczało częste podmiany lokomotyw na węzłowych stacjach.
Wyrabianie nadgodzin też istniało. Skutki bywały różne. Najgorsze w przypadku takim jak słynna katastrofa z 1980 roku, która wydarzyła się w pobliżu Brzozy kolo Torunia. oelka - 13:15 poniedziałek, 7 listopada 2016 | linkuj
Wyrabianie nadgodzin też istniało. Skutki bywały różne. Najgorsze w przypadku takim jak słynna katastrofa z 1980 roku, która wydarzyła się w pobliżu Brzozy kolo Torunia. oelka - 13:15 poniedziałek, 7 listopada 2016 | linkuj
Oelka - moje doświadczenia i kontakty z drużynami konduktorskimi uświadomiły mi jak dobrze im zrobił kodeks pracy i limit godzin. Każdy ma swój rejon od punktu a i b do c i d, potem już pojawia się inna załoga. A i spóźnienia to czasem błogosławieństwo jeśli się nie ma planów - nadgodziny dodatkowo płatne. I to w terminie :) A tak poza tym to moja ulubiona "mundurówka", zaraz po strażakach.
Mors - smutne widoki wklejasz :( a co do pogodynek to wiesz - nie wierz nigdy... :) Trollking - 20:39 niedziela, 6 listopada 2016 | linkuj
Mors - smutne widoki wklejasz :( a co do pogodynek to wiesz - nie wierz nigdy... :) Trollking - 20:39 niedziela, 6 listopada 2016 | linkuj
Ta imponująca (ale kiedyś!) brama wpisuje się w symbolikę.
michuss - 18:13 niedziela, 6 listopada 2016 | linkuj
Jak to w PRL-u bywało. Planowano w latach 70. a brakowało materiałów, mocy przerobowych, więc budowa ruszyła w 1988 a rok później świat się zmienił na zupełnie inny.
I zupełnie inaczej wygląda obsługa trakcyjna na kolei. W latach 80. jeszcze lokomotywy miały jak w czasach typowo parowozowych stały przydział drużyn trakcyjnych, długość obsługiwanych odcinków często była taka jak dla parowozów, gdzie limit wyznaczały wodowania i nawęglania lokomotyw.
Wreszcie istnienie lokomotywowni było też często wymogiem potrzeb planów "W" Układu Warszawskiego.
Obecnie lokomotywy jadą z pociągiem po kraju, maszyniści zmieniają się po drodze w miarę jak wypracowują limit godzin.
Lokomotywa może do lokomotywowni zjeżdżać tylko na przeglądy.
Takich modernizacji w drugiej połowie lat 80. XX wieku było kilka i żadna chyba nie została ukończona. oelka - 02:36 niedziela, 6 listopada 2016 | linkuj
I zupełnie inaczej wygląda obsługa trakcyjna na kolei. W latach 80. jeszcze lokomotywy miały jak w czasach typowo parowozowych stały przydział drużyn trakcyjnych, długość obsługiwanych odcinków często była taka jak dla parowozów, gdzie limit wyznaczały wodowania i nawęglania lokomotyw.
Wreszcie istnienie lokomotywowni było też często wymogiem potrzeb planów "W" Układu Warszawskiego.
Obecnie lokomotywy jadą z pociągiem po kraju, maszyniści zmieniają się po drodze w miarę jak wypracowują limit godzin.
Lokomotywa może do lokomotywowni zjeżdżać tylko na przeglądy.
Takich modernizacji w drugiej połowie lat 80. XX wieku było kilka i żadna chyba nie została ukończona. oelka - 02:36 niedziela, 6 listopada 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!