Monocyklem na Łysą Polanę i nazad (Tatry i mono, sezon II, odc. 2)
Czwartek, 19 lipca 2012
Kategoria Mono, Nielicho, Tatry i mono
kilosy: | 42.21 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Tak coś czułem przez ostatnie 4 lata (!) że mam coś tęgiego do wciepania... a to tylko wciąż niepobity osobisty rekord dystansu dziennego na monocyklu (tym małym, 24" !) w dodatku po Tatrach, więc zrozumiałe, że mogło umknąć. ;))
Na szczęście takich tras się nie zapomina. Pamiętam ją w szczegółach, ino nie chce mi się tyle pisać. ;p
Traska z Toporowej Cyrhlii do Łysej Polany (i Słowacji) i nazad, z kilkoma zboczeniami tu i tamże.
Fotek ino kilka, reszta może za kolejne 4 lata. ;)
Takie tam widoczki z dojazdu na Łysą Polanę © mors
Monocyklem po zakorkowanych serpentynach © mors
/na zdjęciu w drodze powrotnej - bez korków. Na dojeździe korek pokrywał prawie całą serpentynę.../
Monocyklem za granicę © mors
Monocyklem wgłąb Słowacji (w tle Polska) © mors
Szkoda szczępić ryja, i tak tego się nie da opisać.
Mogę tylko dopowiedzieć 2 fakty: - te 42 km to 22.816 pełnych obrotów korbą (ostre koło - czyli zero zjazdów na luzie i hamowanie mięśniami nóg).
- zmęczenie nie było największym problemem (czas jazdy: ok. 8 godz., wliczając mnóstwo zdjęć, posiłki i 2 zgony) - najgorsze były uda, starte przez siodło całkiem, aż do krwi..
...ale było warto! :)
Na szczęście takich tras się nie zapomina. Pamiętam ją w szczegółach, ino nie chce mi się tyle pisać. ;p
Traska z Toporowej Cyrhlii do Łysej Polany (i Słowacji) i nazad, z kilkoma zboczeniami tu i tamże.
Fotek ino kilka, reszta może za kolejne 4 lata. ;)
Takie tam widoczki z dojazdu na Łysą Polanę © mors
Monocyklem po zakorkowanych serpentynach © mors
/na zdjęciu w drodze powrotnej - bez korków. Na dojeździe korek pokrywał prawie całą serpentynę.../
Monocyklem za granicę © mors
Monocyklem wgłąb Słowacji (w tle Polska) © mors
Szkoda szczępić ryja, i tak tego się nie da opisać.
Mogę tylko dopowiedzieć 2 fakty: - te 42 km to 22.816 pełnych obrotów korbą (ostre koło - czyli zero zjazdów na luzie i hamowanie mięśniami nóg).
- zmęczenie nie było największym problemem (czas jazdy: ok. 8 godz., wliczając mnóstwo zdjęć, posiłki i 2 zgony) - najgorsze były uda, starte przez siodło całkiem, aż do krwi..
...ale było warto! :)
Komentarze
Uda...ło się, to najważniejsze. Dla mnie kosmos. Brawo.
Trollking - 17:47 piątek, 5 sierpnia 2016 | linkuj
... starte uda ... recepta jest prosta ! Zakładaj obciski ! To one idą na pierwszy ogień. :-)
Jurek57 - 10:49 piątek, 5 sierpnia 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!