Upały, nawałnice i renowacje Krossa (25-27.VI.2016)
Poniedziałek, 27 czerwca 2016
Kategoria Nielicho
kilosy: | 45.12 | gruntow(n)e: | 0.90 |
czasokres: | śr. km/h: |
W sobotę w pogodzie było wszystko, oprócz śniegu i deszczu meteorytów. ;) Nawet gradobicie było. :)
Późnym wieczorem stał się cud - przez godzinę nie lało, nie wiało, nie błyskało i nie paliło, toteż udało się jednak troszku przewietrzyć.Pozbierałem z dróg połamane gałęzie i zaskoczyłem się bocianem żerującym grubo po 20stej.
Zaskoczyła mnie też GDDKiA - wyczyścili do gołej ziemi rowy w miejscach gdzie ostatnio były wypadki (masakra, praktycznie co pińcet metrów...) o co ostatnio apelowałem na tym blogu - czyżby mnie czytali? ;)
Tymczasem coraz bardziej streszczam się z renowacją Krossa, by zdążyć na 50kkm (na dziś mamy 49.706). Oto owoce prac trzech popołudni:
Jarzemko siodełka po 17 latach (i zimach!) przed i po renowacji (mimo dołożenia wszelkich starań porysowało się trochę podczas montażu części) © mors
Odnowiona jarzemko, strona B. Była rdza, a jest lustro. ;) © mors
Co prawda siodełko właściwe miejscami już w strzępach, a i jarzemko pod ręką miałem w ładnym stanie, ale to nie ważne: ma być oryginał, AD 1999. Inaczej nie przyjmą mi go do muzeum. ;)
Klimat retro był moją inspiracją, użyta farba w moim odczuciu dobrze oddaje wiek podzespołów swą barwą, natomiast jakościowo wyszło zbyt dobrze. ;]
Czyszczony był nawet gwint śruby i nakrętki, części wewnętrzne (niewidoczne) jarzemka a malowanie części niedemontowalnej bez zapaćkania siodełka o mało mnie nie wykończyło psychicznie. ;]
jarzemko potraktowane farbą antykorozyjną a po wyschnięciu, razem z śrubą i nakrętką - lakierem bezbarwnym. Ponadto śruba nasmarowana. Kilka godzin zabawy a przy montażu (na wcisk) i tak się wszystko porysowało. ;p
Drugi temat:
Osłona przerzutki po 17 latach (i zimach!) przed i po renowacji © mors
Niezła masakra... nie tylko sól tu szalała, ale i widoczne są uszkodzenia mechaniczne (głównie przytarcia o krawężniki).
Podobnie jak z jarzemkiem, najpierw kombinowałem z ręcznym wypiaskowaniem, z nikłymi efektami.
Zwłaszcza resztki farby nie chciały zejść, toteż poszedłem na całość, i odpaliłem ruską szlifierkę. Farba zeszła, a wraz z nią trochę żelaza - pojawiły się szczerby. No to znów piasek. ;p Ostatecznie jednak lepszy okazał się papier ścierny, ale szczerby były wciąż widoczne. ;p
Na szczęście ta farba jest gruba i elastyczna i wszystko ładnie kryje.
Jest to "srebrno-szary młotkowy" i efekt obijania młotkiem jest co najmniej ciekawy. Trochę awangardowy, a trochę "patynowy", co było moją inspiracją. ;] Tym razem bez lakieru bezbarwnego, efekt jest wystarczająco efektowny i efektywny.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na srebrne części przerzutki (stal chro-mo?) - one tak wyglądają od nowości, przelały się po nich hektolitry solanki, nigdy nie były odnawiane ani konserwowane i wciąż wyglądają jak nowe! Nie można by tak całego roweru zrobić?
Producentów preparatów nie podaję, bo jednak za dużo osób tu zagląda, bym reklamował za darmo. ;p
A w niedzielę kopsłem się nad Kwisę, na "katarakty", tamże mała plaża i punkt wysiadkowy kajakarzy (blisko ujścia do Bobru). Było już to nieraz na blogu, ale tym razem zaskoczyło mnie coś: więcej Czechów niż Polaków (licząc samochodami 4:3). To jednak w te stronę też można jechać? Bo już myślałem, że wyłącznie nasi w tamtą potrafią...
Tzn. pojedyncze okazy Pepików widywało się i w górach i nad Bałtykiem, ale grupowej wycieczki w nizinnym lesie i to ~120 km od granicy to zdecydowanie nigdy. Ogólnie jakoś więcej Knedlików ostatnio widuję - z dala od większych atrakcji turystycznych. Jeszcze rozumiem DW 297 (południe-północ) ale żeby po DK12 (wsch-zach), to nie mam pojęcia, po co.
A w poniedziałek tylko użytkowo, mimo uspokojonej pogody (czasobrak ;p ).
Późnym wieczorem stał się cud - przez godzinę nie lało, nie wiało, nie błyskało i nie paliło, toteż udało się jednak troszku przewietrzyć.Pozbierałem z dróg połamane gałęzie i zaskoczyłem się bocianem żerującym grubo po 20stej.
Zaskoczyła mnie też GDDKiA - wyczyścili do gołej ziemi rowy w miejscach gdzie ostatnio były wypadki (masakra, praktycznie co pińcet metrów...) o co ostatnio apelowałem na tym blogu - czyżby mnie czytali? ;)
Tymczasem coraz bardziej streszczam się z renowacją Krossa, by zdążyć na 50kkm (na dziś mamy 49.706). Oto owoce prac trzech popołudni:
Jarzemko siodełka po 17 latach (i zimach!) przed i po renowacji (mimo dołożenia wszelkich starań porysowało się trochę podczas montażu części) © mors
Odnowiona jarzemko, strona B. Była rdza, a jest lustro. ;) © mors
Co prawda siodełko właściwe miejscami już w strzępach, a i jarzemko pod ręką miałem w ładnym stanie, ale to nie ważne: ma być oryginał, AD 1999. Inaczej nie przyjmą mi go do muzeum. ;)
Klimat retro był moją inspiracją, użyta farba w moim odczuciu dobrze oddaje wiek podzespołów swą barwą, natomiast jakościowo wyszło zbyt dobrze. ;]
Czyszczony był nawet gwint śruby i nakrętki, części wewnętrzne (niewidoczne) jarzemka a malowanie części niedemontowalnej bez zapaćkania siodełka o mało mnie nie wykończyło psychicznie. ;]
jarzemko potraktowane farbą antykorozyjną a po wyschnięciu, razem z śrubą i nakrętką - lakierem bezbarwnym. Ponadto śruba nasmarowana. Kilka godzin zabawy a przy montażu (na wcisk) i tak się wszystko porysowało. ;p
Drugi temat:
Osłona przerzutki po 17 latach (i zimach!) przed i po renowacji © mors
Niezła masakra... nie tylko sól tu szalała, ale i widoczne są uszkodzenia mechaniczne (głównie przytarcia o krawężniki).
Podobnie jak z jarzemkiem, najpierw kombinowałem z ręcznym wypiaskowaniem, z nikłymi efektami.
Zwłaszcza resztki farby nie chciały zejść, toteż poszedłem na całość, i odpaliłem ruską szlifierkę. Farba zeszła, a wraz z nią trochę żelaza - pojawiły się szczerby. No to znów piasek. ;p Ostatecznie jednak lepszy okazał się papier ścierny, ale szczerby były wciąż widoczne. ;p
Na szczęście ta farba jest gruba i elastyczna i wszystko ładnie kryje.
Jest to "srebrno-szary młotkowy" i efekt obijania młotkiem jest co najmniej ciekawy. Trochę awangardowy, a trochę "patynowy", co było moją inspiracją. ;] Tym razem bez lakieru bezbarwnego, efekt jest wystarczająco efektowny i efektywny.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na srebrne części przerzutki (stal chro-mo?) - one tak wyglądają od nowości, przelały się po nich hektolitry solanki, nigdy nie były odnawiane ani konserwowane i wciąż wyglądają jak nowe! Nie można by tak całego roweru zrobić?
Producentów preparatów nie podaję, bo jednak za dużo osób tu zagląda, bym reklamował za darmo. ;p
A w niedzielę kopsłem się nad Kwisę, na "katarakty", tamże mała plaża i punkt wysiadkowy kajakarzy (blisko ujścia do Bobru). Było już to nieraz na blogu, ale tym razem zaskoczyło mnie coś: więcej Czechów niż Polaków (licząc samochodami 4:3). To jednak w te stronę też można jechać? Bo już myślałem, że wyłącznie nasi w tamtą potrafią...
Tzn. pojedyncze okazy Pepików widywało się i w górach i nad Bałtykiem, ale grupowej wycieczki w nizinnym lesie i to ~120 km od granicy to zdecydowanie nigdy. Ogólnie jakoś więcej Knedlików ostatnio widuję - z dala od większych atrakcji turystycznych. Jeszcze rozumiem DW 297 (południe-północ) ale żeby po DK12 (wsch-zach), to nie mam pojęcia, po co.
A w poniedziałek tylko użytkowo, mimo uspokojonej pogody (czasobrak ;p ).
Komentarze
Gdzie masz w ramie łączenia aluminium ze stalą? Ja słyszałem, że to co najwyżej powoduje totalne zapieczenie elementów, ale nie działa jakoś niszcząco I jak widzę, jest megarange - tajemnica podjazdów rozwiązana ;)
barklu - 18:36 sobota, 2 lipca 2016 | linkuj
na pewno nie ściema. Na własnym Jubilacie wypróbowałam :) całą kierownicę miałam zardzewiałą (stał na balkonie) a po coli wyglądała jak nowa. Serio
Katana1978 - 10:23 piątek, 1 lipca 2016 | linkuj
A coli tam nie możesz wlać :P od razu rdza by odpadła :)
Katana1978 - 08:07 piątek, 1 lipca 2016 | linkuj
Myślę, że niekoniecznie... z tym nieplanowo i tragicznie, to nie karbon który nie daje znaków, że coś złego się dzieje. I Stal i Aluminium wcześniej dają znać, że za jakiś czas diabli je wezmą... A trochę rdzy... co z tego... ważne by nie dolewać tam więcej wody ;)
amiga - 06:44 piątek, 1 lipca 2016 | linkuj
:) Ten sprzęt się nie zniszczył a to, że gdzieniegdzie zrobił się rudy... Ważne że dalej jest ok a teraz wygląda nieźle...
amiga - 14:39 czwartek, 30 czerwca 2016 | linkuj
MLJ, jakie kup, jakie kup? Kross powinien morsiastemu podarować nowiutkiego, prosto spod igły. Ale kto wie czy Rzeczony by taki podarek przyjął... ;)))
michuss - 13:34 czwartek, 30 czerwca 2016 | linkuj
17 lat to dużo jak na rower. Oczywiście 17lat+50000 km. (niektórzy w rok tyle robią ;p)
ramborower - 13:01 czwartek, 30 czerwca 2016 | linkuj
Wygląda to wspaniale. Ja kiedyś, jak to powiedzieć, "renowałem" ;) stół zabiegowy (!) właśnie przy użyciu farby w kolorze młotkowym. Efekt był więcej jak udany - z czegoś, co wyglądało jakby zaraz miało trafić na złom powstało pełnosprawne urządzenie ;)
michuss - 09:18 czwartek, 30 czerwca 2016 | linkuj
Kawał dobrej roboty :)... Aż dziw bierze, że to tyle wytrzymało, chociaż wiem... nie zaczynam tematu... bo u Ciebie nawet opony wytrzymują po kilka razy więcej.
amiga - 07:35 czwartek, 30 czerwca 2016 | linkuj
Cytat: "Nie można by tak całego roweru zrobić?"
Można i to nie tylko rower, ale i inne produkty. Jednak nie bez kozery powstało określenie "planowane starzenie".
Wszystko zaczęło się od kartelu Phoebusa, którego celem było ograniczenie jakości żarówek, tak by nie świeciły dłużej niż 1000 godzin.
Obecnie przykładem zabiegu skracającego żywot urządzeń jest instalowanie kół zębatych z delikatnego materiału czy niewymienialnych baterii w elektronice. malarz - 04:06 czwartek, 30 czerwca 2016 | linkuj
Można i to nie tylko rower, ale i inne produkty. Jednak nie bez kozery powstało określenie "planowane starzenie".
Wszystko zaczęło się od kartelu Phoebusa, którego celem było ograniczenie jakości żarówek, tak by nie świeciły dłużej niż 1000 godzin.
Obecnie przykładem zabiegu skracającego żywot urządzeń jest instalowanie kół zębatych z delikatnego materiału czy niewymienialnych baterii w elektronice. malarz - 04:06 czwartek, 30 czerwca 2016 | linkuj
Też kiedyś miałam taką osłonę na przerzutkę (pierwszy mtb "no name- made in China) - rocznik o ile dobrze pamiętam 1993.) ale stwierdziłam że to obciach z takim czymś jeździć. Kładłam też nacisk na wagę roweru :))))))) (stalowa rama hahaha) więc zbędny bubel poszedł do kosza.
Skoda że nie mam foty tego roweru - tak go zajechałam że opony były przezroczyste.
Potem wziął go mój cioteczny brat - ale do niczego się już nie nadawał i wrzucił go do betonu....(a ja wtedy kupiłam sobie już Silvera) Katana1978 - 21:44 środa, 29 czerwca 2016 | linkuj
Skoda że nie mam foty tego roweru - tak go zajechałam że opony były przezroczyste.
Potem wziął go mój cioteczny brat - ale do niczego się już nie nadawał i wrzucił go do betonu....(a ja wtedy kupiłam sobie już Silvera) Katana1978 - 21:44 środa, 29 czerwca 2016 | linkuj
A wszystkie biegi działają Ci na tej przerzutce ? :)
Miałam coś podobnego w moim pierwszym mtb i to była jakaś masakra, niby działało ale nigdy nie wiadomo było kiedy przestanie działać i dlaczego ... Katana1978 - 21:37 środa, 29 czerwca 2016 | linkuj
Miałam coś podobnego w moim pierwszym mtb i to była jakaś masakra, niby działało ale nigdy nie wiadomo było kiedy przestanie działać i dlaczego ... Katana1978 - 21:37 środa, 29 czerwca 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!