thewheel

Głos spod lodu ;)tutaj klika:

mors z przerębla w: Nowa Morsownia ;p
kilosy od 2011:75007.00
w tym teren:2053.70
kapcie w Krossie od 1999: 1

Wykres rokroczny, sińce od 2011:

Wykres roczny blog rowerowy mors.bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015 (chyba niedokończony) button stats bikestats.pl 2014 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2013 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl 2012 (chyba niedokończony): button stats bikestats.pl

Moje dziwolągi:

Jeszcze nieusunięci ;))

Kto szuka, ten znajdzie ;)

Zamrażarka pełna wpisów i komentów:

Linki, harpuny:

Przebudzenie Mamuta (36") i straszenie po wioskach

Sobota, 12 marca 2016
kilosy:19.32gruntow(n)e:1.00
czasokres:śr. km/h:
Kategoria 36" Kolisko, Mono, Nielicho
Właśnie wpadłem na pomysła, by 36er-a nie nazywać Słoniem (przez analogię do Żyrafy), tylko Mamutem, przez analogię do morsów. ;)
Jednakowoż sensowny byłby przydomek "Mastodont".. :)

Zimą praktycznie nie jeździłem na mono z uwagi na sól i piach - już wystarczająco dużo rowerów tym dziadostwem podniszczyłem. :/
Po tak długiej przerwie jechało się zaskakująco sprawnie i lekko - a trasa była urozmaicona, łącznie z brukiem, piachami i błotami (tylko przez największe błota troszku prowadziłem).
Dodatkowo, miałem dziś bardzo dobrą "prasę", jak rzadko kiedy. Ludzie zagadywali, a jeszcze ciekawsze były pełne konsternacji miny psów i kucyków. ;]

Na zabitej dechami wsi trafiłem na nie lada niespodziankę natury społecznej...
No nie do wiary - ktoś w końcu zrozumiał, że równouprawnienie nie oznacza wiecznego faworyzowania kobiet
No nie do wiary - ktoś w końcu zrozumiał, że równouprawnienie nie oznacza wiecznego faworyzowania kobiet © mors
Wieśniaki już nawet zrozumieli a miastowi wciąż nic z tego tematu nie rozumieją, a bynajmniej nigdy jeszcze z tym się nie spotkałem...

I jeszcze może takie o:
Doskonaliłbym
Doskonaliłbym © mors
Tu mnie się przypomina zabawny motyw, jak kiedyś INSTRUKTOR JAZDY zapytał mnie, JAK SIĘ tym JEŹDZI. ;]

Komentarze
Zgodziłbym się i z tym, ale nie chcę wywracać naszych statystyk do góry płetwami. ;p

A jeszcze dodam, że bardzo często gdy troszczę się o publiczne mienie i przeciwdziałam marnotrawstwu, to jeszcze jestem wyśmiewany:
"- co Ty się przejmujesz, Ty za to płacisz?"
:((
mors
- 19:26 poniedziałek, 14 marca 2016 | linkuj
Dzięki za słowa pochwały, ale dla mnie to oczywista oczywistość, żeby nie traktować urzędu jak prywatnego folwarku. Szef również ma takie zdanie. Niemniej jednak przez 9 lat pracy napatrzyłam się już na to i owo i wiem, że niestety nigdy (powtarzam: nigdy!) w polskich urzędach nie będzie dobrze, bo nawet jak przychodzi młoda, zbuntowana kadra, to i tak zawsze znajdzie się jakiś potomek betonu, który będzie wyciągał łapska po publiczne pieniądze. Traktowanie publicznych pieniędzy jak własne jest na porządku dziennym. Szlag mnie trafia, jak widzę, ile pieniędzy podatników jest marnotrawionych i nikt nie potrafi zrobić z tym porządku. Dużo można by na ten temat mówić. No i myślę, że zgadzamy się jeszcze rzadziej, niż na 25000 dyskusji ;p
monikaaa
- 19:19 poniedziałek, 14 marca 2016 | linkuj
@Monika: podobnych przykładów znam więcej, ale z różnych względów nie bardzo chcę pisać o szczegółach.
Szacun za szczerość, uczciwość i zdroworozsądkowe podejście!

@Eranis: no cóż. ;) Szacun i dla Ciebie za - jak powyżej.
Natomiast co do Twych rad to myślę, że skoro M. się ze mną zgadza, co nam się zdarza raz na 25 000 dyskusji ;) to jeszcze nie jest tak do końca źle z ludzkością. :)
Co do mych poczynań - no cóż - wiele lat dyplomacji (czyt. społecznie pożądanego fałszu) nic mi nie dało, a teraz...raczej nic nie straciłem, a przynajmniej mam swój uczciwie rozumiany honor i "kręgosłup".
mors
- 20:07 niedziela, 13 marca 2016 | linkuj
Kwiatki naturalnie kupione za nasze własne pieniądze. Jeszcze tego by brakowało, by brać na to kasę podatnika.
michuss
- 20:02 niedziela, 13 marca 2016 | linkuj
Nie wiedziałam, że chodzi o Twoje miejsce pracy, dlatego poprosiłam o przykłady. :) Grubo. U mnie w sumie też szef mógłby tak robić, ale nie robi, bo podchodzi do pracy profesjonalnie. Ale jak widać beton komunistyczny trzyma się mocno :/
monikaaa
- 18:25 niedziela, 13 marca 2016 | linkuj
Przykładów dyskryminacji M jest olbrzymia ilość, aż szkoda SZCZępić klawiatury.
Ot, chociażby zacznijmy od naszego dzieciństwa: każdemu malczykowi wbija się do głowy, że MUSI świętować tzw. Dzień Kobiet oraz że MUSI być dżentelmenem.
W życiu nie spotkałem się natomiast z analogiczną edukacją dziewcząt, a chciałem tylko zauważyć, że jakkolwiek szlachetne jak i zarazem archaiczne ideały dżentelmeństwa dotyczyły dawnymi czasy tylko DAM. A czy ktoś wpaja małolatom, że "MUSZĄ" być damami? Nie, one wyłącznie "muszą" walczyć o swoje prawa, czyt. przywileje...

Albo przykład z życia dorosłego - nieraz się słyszy porzekadło: "facet jest od zarabiania pieniędzy, a kobieta od wydawania". Jak to jest równouprawnienie, to ja jestem Murzynek Bambo.
Sentencja wygłaszana niekiedy publicznie, przez inteligentne osoby w dodatku bez cienia zażenowania, mimo że w swej istocie jest tak porażająco karykaturalna, jak staroświeckie "baby do garów", które dziś uchodzi(łoby) za skrajne zacofanie, prymitywizm i dyskryminację, a osoba to głosząca spotkałaby się ze społecznym ostracyzmem, zwłaszcza ze strony beneficjentek nowego porządku rzeczy...
mors
- 18:16 niedziela, 13 marca 2016 | linkuj
@J57: za wszystkich nie odpowiem, bo nie wiem, ale faktem jest, że "puszczone" tego dnia kobiety dostają wynagrodzenie - od podatników! - za nicnierobienie.
Skądinąd nicnierobienie dla części z nich to codzienność. ;]

@Alienkaaa: o przepraszam bardzo, a kto pierwszy (i nadal!) zablokował komciowanie dla "nieznajomych"?? ;p;p Zawsze najbardziej mi dowalasz wtedy, gdy naśladuję Ciebie, to jest przeurocze. :DDD

Ja się z żadnymi urzędnikami nie solidaryzuję.
("my stoimy tam, gdzie wtedy. Oni - tam gdzie wtedy stało ZOMO" hehehe ;)) )
I mam nadzieję, że nie jestem Twoim bratem. ;))))

W rozważaniach o urzędniczym półświatku należy koniecznie wyróżnić dwa sorty. ;)
Pierwszy to ten, który czuje na plecach oddech "ulicy". Są to akurat wszystkie te urzędy, które nadmieniłaś.
Jest jeszcze drugi (i ostatni) sort - to urzędy, które są "samowystarczalne", że tak to elegancko ujmę. :D Tam, to już jest naprawdę "państwo w państwie"...

Moją instytucję przecież znasz ;p i wiesz również, że nigdy jej nie ujawniałem i tak też pozostanie. ;p
Co do prezentów - owszem, chłopy się zrzucajo. Ale w drugą stronę to już nigdy.
Natomiast decyzją szefa wszystkich szefów (a przeżyłem już kilku) kobiety są puszczane wolno, albo - dla rozmycia odpowiedzialności - rzeczony ceduje taką możliwość na bezpośrednich przełożonych tych kobiet, co de facto na jedno wychodzi.

Gdy podnoszę w kadrach, że pogwałcone zostają fundamenty Kodeksu Pracy - odpowiadają mi tylko kaprawe uśmieszki beneficjentek Systemu.
Uświadamianie i emancypowanie chłopów natomiast, przynosi jeszcze gorsze skutki - jedyne co osiągam to ich przekonanie, że sobie żartuję. Zupełny brak racjonalnego, trzeźwego(sic!) myślenia, nawet jak podać temat na tacy...
mors
- 18:11 niedziela, 13 marca 2016 | linkuj
U mnie ewentualne prezenty, czy to na Dzień Kobiet, czy Dnia Mężczyzny, czy choćby z okazji imienin szefa - ZAWSZE są finansowane z własnych pieniędzy pracowników.
monikaaa
- 17:17 niedziela, 13 marca 2016 | linkuj
Tutaj wesprę Morsa w dociekliwości !
Czy te wszystkie "prezenty" były fundowane z własnych kieszeni (pań , panów) czy z kasy podatnika ?
Jurek57
- 17:05 niedziela, 13 marca 2016 | linkuj
W naszym urzędzie jedynym bonusem dla pań były tulipany. Poza tym dzień jak każdy.
michuss
- 12:00 niedziela, 13 marca 2016 | linkuj
Z racji tego, że Morsowi przeszedł foch na alienów, pozwolę sobie wypowiedzieć się nt. obchodzenia Dnia Kobiet i Mężczyzn.

Jako przedstawicielka braci urzędniczej protestuję przeciwko czarnemu PR-owi, który tu uskuteczniłeś wobec urzędów państwowych. :P

"Jednym z wielu szczytów absurdu jest fakt, że np. w urzędach państwowych (przynajmniej w niektórych)" - no fajnie, że doprecyzowałeś, ale i tak myśl generalna jest taka, że w urzędach państwowych w Dniu Kobiet kobiety nic nie robią. O wiele lepiej brzmiałoby, gdybyś napisał, że "w niektórych urzędach państwowych...". :P W każdym razie nie wiem w których urzędach puszczają kobiety do domu zaraz po podpisaniu listy. Chyba w Urzędach Gmin na jakichś ostrych zadupiach. W moim rodzimym mieście nie uskutecznia się takich praktyk w żadnym z urzędów (miasta, starostwie, skarbówce, ZUS-ie, SKO itd.). I tak naprawdę nie znam żadnego urzędu (a mam kontakty w urzędach w całym powiecie plus większe okoliczne miasta, jak np. Wrocław) gdzie stosuje się takie praktyki. Więc może podaj konkretne przykłady, bo zaraz okaże się, że masz tylko wyobrażenie na temat tego jak obchodzi się Dzień Kobiet w urzędach nie poparte żadnymi dowodami. :> Mam rację? :P 8 marca to dzień jak każdy inny. W "moim" urzędzie Panie dostały wiązankę tulipanów, pudełeczko Rafaello i na tym zakończyło się świętowanie. Miły gest ze strony Panów i tyle. Panowie z kolei dostali dwa dni później po butelce wina. :P Więc u nas pamięta się również o Panach. Wszystko zależy od ludzi i tego jakie mają podejście do danego tematu. Także proszę nie generalizować, że mężczyźni są traktowani po macoszemu. :P
monikaaa
- 11:29 niedziela, 13 marca 2016 | linkuj
O proszę, jaka światła kobieta. Kto by pomyślał. ;))
Zgadza się wszystko, oprócz ostatniego zdania. ;>

Jednym z wielu szczytów absurdu jest fakt, że np. w urzędach państwowych (przynajmniej w niektórych) puszcza się kobiety (dziwnie zabrzmiało... :> ) ósmego marca do domu zaraz po podpisaniu listy i odebraniu upominków tudzież po biesiadzie.
Po pierwsze takie akcje za pieniądze podatników?
Po drugi - w jakikolwiek sposób nie jest obchodzony Dzień Mężczyzny, co w jawny, jednoznaczny i rażący sposób narusza fundamentalne wartości i zapisy Kodeksu Pracy jak również Konstytucji głoszące PO PRÓŻNICY, o obowiązku równego traktowania i zakazu dyskryminacji ze względu na płeć (między innymi).
Żeby było śmieszniej, ciągle i nieustannie, od ponad 100 lat, mówi się (szczególnie ustami feministek, acz nie tylko) o potrzebie równego traktowania K i M - o ironio - w pracy! O_O
mors
- 23:58 sobota, 12 marca 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!