Nocne potyczki Huragana z huraganem
Środa, 18 listopada 2015
Kategoria Nielicho
kilosy: | 66.00 | gruntow(n)e: | 0.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
To była szalona noc... :)
No co tu wiele pisać...
cały czas ostry huragan, co chwilę mniej lub bardziej popadywało - dzięki temu całą noc miałem uczucie, że własnie rozpoczyna się wielka ulewa. ;]
Dodatkowo, od północy i od południa szalały niezłe burze (niezapowiadane i niespodziewane - wszak to listopad) co dodatkowo przerażało. ;]
W największe wichury koczowałem na przystankach (raz się nawet zdrzemnąłem :) ) co było marną pociechą, bo wszystkie płyty (blaszane i pleksi) tak waliły, że spodziewałem się wszystkiego.
A na drodze - jechałem tylko z wiatrem i pod wiatr - czyli bez żadnych skosów, żeby mnie nie zdmuchnęło.
Jadąc pod wiatr przerwy co 10-15km. ;]
Zaś na drodze (krajówka) TIRy raczyły mnie pięknymi prysznicami.
W końcu wygrał strach, po 33km zawróciłem (a miało być 60 w jedną stronę).
Były też innowacje: owinąłem się w pasie folią NRC, żeby nie przewiało nerek i żeby przetestować termikę.
Przy spokojnej jeździe było OK, przy mocniejszej - przegrzałem się (jak można przegrzać się temperaturą własnego ciała?!?), wręcz do oparzenia, co zaowocowało nagłą zapaścią samopoczucia, efekty coś jak połączenie silnego zatrucia, migreny i grypy. o_O Co ciekawe, po zatrzymaniu się i ochłodzeniu, szybko wszystko wróciło do normy.
A jeszcze fajna była akcja, jak zakładałem tę folię na wiosce, na wietrze - trwało to długie minuty, efekt wątpliwy, za to od podejrzanego szelesetu rozszczekały się psiska na pół parafii. ;]
No co tu wiele pisać...
cały czas ostry huragan, co chwilę mniej lub bardziej popadywało - dzięki temu całą noc miałem uczucie, że własnie rozpoczyna się wielka ulewa. ;]
Dodatkowo, od północy i od południa szalały niezłe burze (niezapowiadane i niespodziewane - wszak to listopad) co dodatkowo przerażało. ;]
W największe wichury koczowałem na przystankach (raz się nawet zdrzemnąłem :) ) co było marną pociechą, bo wszystkie płyty (blaszane i pleksi) tak waliły, że spodziewałem się wszystkiego.
A na drodze - jechałem tylko z wiatrem i pod wiatr - czyli bez żadnych skosów, żeby mnie nie zdmuchnęło.
Jadąc pod wiatr przerwy co 10-15km. ;]
Zaś na drodze (krajówka) TIRy raczyły mnie pięknymi prysznicami.
W końcu wygrał strach, po 33km zawróciłem (a miało być 60 w jedną stronę).
Były też innowacje: owinąłem się w pasie folią NRC, żeby nie przewiało nerek i żeby przetestować termikę.
Przy spokojnej jeździe było OK, przy mocniejszej - przegrzałem się (jak można przegrzać się temperaturą własnego ciała?!?), wręcz do oparzenia, co zaowocowało nagłą zapaścią samopoczucia, efekty coś jak połączenie silnego zatrucia, migreny i grypy. o_O Co ciekawe, po zatrzymaniu się i ochłodzeniu, szybko wszystko wróciło do normy.
A jeszcze fajna była akcja, jak zakładałem tę folię na wiosce, na wietrze - trwało to długie minuty, efekt wątpliwy, za to od podejrzanego szelesetu rozszczekały się psiska na pół parafii. ;]
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!