"Antywyprawka" 3.1 (Tąpadła, objazd Ślęży, Dzierżoniów) /Hrgn/
Środa, 11 listopada 2015
Kategoria Nielicho, Odkrywczo
kilosy: | 68.30 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Pierwsza moja noc w folii NRC... do tej pory były tylko godzinne próby spania i choć były w niższych temperaturach, to jednak zupełnie co innego - w trakcie nocy człowiek się wierci (zwłaszcza jak go uwiera twarda ławka...) i wybebesza...
Długo nie mogłem zasnąć, kilka razy obudziłem się, a to zdrętwiała ręka, a to wiatr hulał w trzepoczącej aaspołecznie (!) folii...
Ogólnie wrażenia dość kiepskie i jeszcze te hałasowanie sąsiadom, ups! :>
Moje posłanie: łóżko z ławki, prześcieradło (60g), kołdra (60g) i poduszka (plecak i tak miałem) © mors
A inni tymczasem w apartamentach ;)
Z grubsza się wyspałem, nawet wstałem przez nikogo nieprzymuszony przed 7 nad ranem... chociaż głównie dlatego, że miałem dość. ;p
Wstałem dość odrętwiały, musiałem to rozbiegać:
Biwak na Przełęczy Tąpadła © mors
Różne poziomy osakwienia ;) © mors
W gimnastyce pomógł mi wyczesany, bardzo towarzyski pies z sąsiedztwa. Buchnął mi jabłko bo myślał, że to piłka :) i ganialiśmy sobie po polanie, z tym że ten spaślak co 3 minuty padał ze zmęczenia, sapiąc jak parowóz po tuningu. Gorszy ode mnie!
Atak "na śpiocha"
(po niektórych zostały tylko buty)
(po 2-3 minutach biegania):
Później, ok. 10 nad ranem nawiedziła nas BS-owa Lea, jednak widząc stan naszej dezorganizacji szybko powróciła do kontynuacji ze swoją ekipą MTBowców. ;)
(zdjęcia wyszły same rozmazane ;] )
W końcu i nasza ekipa ruszyła: ja dołem z uwagi na strzelający napęd, reszta górą, przez Ślężę.
Żałuję Ślęży, ale na dole też było fajnie:
Ślęża w niskich chmurach © mors
Rezerwat archeologiczny Będkowice © mors
Rezerwat archeologiczny Będkowice. Chałupy niestety zamknięte na kłódkę (to niedopuszczalne zakłamanie historii! ;) ) za to z ciekawymi wnętrzami z epoki © mors
Bardzo mi się podobały te "surwiwalowe" wnętrza. W dodatku obok jest spora baza turystyczna - duże wiaty, długie ławy na 20-30 osób), dobre palenisko - zdatne na spory zjazd (Będkowice - mała wieś między Sobótką o Tąpadłą).
W Sobótce udało mi się przechwycić 'mdudi' i 'furmana' i razem zaczęliśmy szukać reszty ekipy po całym "mieście". ;]
Jak już się zeszliśmy, to akurat zaczął padać deszcz... ostatecznie ruszyliśmy dopiero po 13. ;]
Trasę wokół Ślęży wspominam niezwykle pozytywnie - nie tylko dla nieustannie ładnych widoków, ale i ze wzgląd na moje "obładowanie" - rzędu 1 kg (większość jego objętości to folie NRC), czyli kilkanaście razy mniejsze niż u pozostałych...
Com się wymęczył w nocy to zaprocentowało w trasie, zwłaszcza na podjazdach, ta różnica mas pozwalała mi spokojnie dotrzymywać im tempa na płaskim a na podjazdach objeżdżałem nawet 'podjazdy' ;)) swojego guru ;) oraz niezwykle waleczną Jelonę (choć wystarczyło chwilę lenistwa i mnie wyprzedzała :D ).
Jelona na podjeździe, w tle reszta sakwiarzy :) © mors
Malutka, młodziutka Jelona robi za lokomotywę na podjeździe :) © mors
Ta dziołcha jest niemożliwa. ;]
To takie uwagi na zasadzie ciekawostki - wiem doskonale, że gdyby to oni jechali na lekko a ja z połową swojego mieszkania ;) to by była ze mnie masakra. albo jeszcze gorzej...
Dość powiedzieć o ich kondycji, że ścigaliśmy (mniej lub bardziej skutecznie) ekipę trenujących szosowców, ze średnią 36. :))
Osakwiony Jacun masakruje trenującego szosowca :) © mors
No i Jacun zmasakrował szosowca a ten jeszcze mu się wiezie na kole (i na sakwach) :D © mors
(widać same toboły przed szosowcem :D )
Co dobre szybko się kończy, w Dzierżoniowie odstawiliśmy Jelonę na pociąg, a godzinę później odjechałem i ja (głównie z uwagi na zajechany napęd).
Dla zabicia czasu pozwiedzałem jeszcze Dz.:
Takie tam listopadowe wyposażenie... ;) © mors
Dzierżoniów © mors
Dzierżoniów © mors
Przygoda ogólnie powyżej oczekiwań (które miałem nieokreślone). :)
Długo nie mogłem zasnąć, kilka razy obudziłem się, a to zdrętwiała ręka, a to wiatr hulał w trzepoczącej aaspołecznie (!) folii...
Ogólnie wrażenia dość kiepskie i jeszcze te hałasowanie sąsiadom, ups! :>
Moje posłanie: łóżko z ławki, prześcieradło (60g), kołdra (60g) i poduszka (plecak i tak miałem) © mors
A inni tymczasem w apartamentach ;)
Z grubsza się wyspałem, nawet wstałem przez nikogo nieprzymuszony przed 7 nad ranem... chociaż głównie dlatego, że miałem dość. ;p
Wstałem dość odrętwiały, musiałem to rozbiegać:
Biwak na Przełęczy Tąpadła © mors
Różne poziomy osakwienia ;) © mors
W gimnastyce pomógł mi wyczesany, bardzo towarzyski pies z sąsiedztwa. Buchnął mi jabłko bo myślał, że to piłka :) i ganialiśmy sobie po polanie, z tym że ten spaślak co 3 minuty padał ze zmęczenia, sapiąc jak parowóz po tuningu. Gorszy ode mnie!
Atak "na śpiocha"
(po niektórych zostały tylko buty)
(po 2-3 minutach biegania):
Później, ok. 10 nad ranem nawiedziła nas BS-owa Lea, jednak widząc stan naszej dezorganizacji szybko powróciła do kontynuacji ze swoją ekipą MTBowców. ;)
(zdjęcia wyszły same rozmazane ;] )
W końcu i nasza ekipa ruszyła: ja dołem z uwagi na strzelający napęd, reszta górą, przez Ślężę.
Żałuję Ślęży, ale na dole też było fajnie:
Ślęża w niskich chmurach © mors
Rezerwat archeologiczny Będkowice © mors
Rezerwat archeologiczny Będkowice. Chałupy niestety zamknięte na kłódkę (to niedopuszczalne zakłamanie historii! ;) ) za to z ciekawymi wnętrzami z epoki © mors
Bardzo mi się podobały te "surwiwalowe" wnętrza. W dodatku obok jest spora baza turystyczna - duże wiaty, długie ławy na 20-30 osób), dobre palenisko - zdatne na spory zjazd (Będkowice - mała wieś między Sobótką o Tąpadłą).
W Sobótce udało mi się przechwycić 'mdudi' i 'furmana' i razem zaczęliśmy szukać reszty ekipy po całym "mieście". ;]
Jak już się zeszliśmy, to akurat zaczął padać deszcz... ostatecznie ruszyliśmy dopiero po 13. ;]
Trasę wokół Ślęży wspominam niezwykle pozytywnie - nie tylko dla nieustannie ładnych widoków, ale i ze wzgląd na moje "obładowanie" - rzędu 1 kg (większość jego objętości to folie NRC), czyli kilkanaście razy mniejsze niż u pozostałych...
Com się wymęczył w nocy to zaprocentowało w trasie, zwłaszcza na podjazdach, ta różnica mas pozwalała mi spokojnie dotrzymywać im tempa na płaskim a na podjazdach objeżdżałem nawet 'podjazdy' ;)) swojego guru ;) oraz niezwykle waleczną Jelonę (choć wystarczyło chwilę lenistwa i mnie wyprzedzała :D ).
Jelona na podjeździe, w tle reszta sakwiarzy :) © mors
Malutka, młodziutka Jelona robi za lokomotywę na podjeździe :) © mors
Ta dziołcha jest niemożliwa. ;]
To takie uwagi na zasadzie ciekawostki - wiem doskonale, że gdyby to oni jechali na lekko a ja z połową swojego mieszkania ;) to by była ze mnie masakra. albo jeszcze gorzej...
Dość powiedzieć o ich kondycji, że ścigaliśmy (mniej lub bardziej skutecznie) ekipę trenujących szosowców, ze średnią 36. :))
Osakwiony Jacun masakruje trenującego szosowca :) © mors
No i Jacun zmasakrował szosowca a ten jeszcze mu się wiezie na kole (i na sakwach) :D © mors
(widać same toboły przed szosowcem :D )
Co dobre szybko się kończy, w Dzierżoniowie odstawiliśmy Jelonę na pociąg, a godzinę później odjechałem i ja (głównie z uwagi na zajechany napęd).
Dla zabicia czasu pozwiedzałem jeszcze Dz.:
Takie tam listopadowe wyposażenie... ;) © mors
Dzierżoniów © mors
Dzierżoniów © mors
Przygoda ogólnie powyżej oczekiwań (które miałem nieokreślone). :)
Komentarze
Fajny pies. :) Przy najbliższej okazji pobiegaj z huskym. Nie będziesz narzekał na jego zmęczenie. :)
Raptem 35 km ode mnie jest gród w Lądzie (znanym z cysterskiego opactwa). Bramę otwierasz jak chcesz, po chatach chodzisz jak chcesz. Ale te rekonstrukcje trochę kiepskie. W Biskupinie bardziej się postarali. :) romulus83 - 22:58 czwartek, 3 grudnia 2015 | linkuj
Raptem 35 km ode mnie jest gród w Lądzie (znanym z cysterskiego opactwa). Bramę otwierasz jak chcesz, po chatach chodzisz jak chcesz. Ale te rekonstrukcje trochę kiepskie. W Biskupinie bardziej się postarali. :) romulus83 - 22:58 czwartek, 3 grudnia 2015 | linkuj
Tak, 8,5 tys to u mnie też standardowy przebieg do przeskakiwania.
barklu - 18:39 poniedziałek, 16 listopada 2015 | linkuj
Jakbyś miał 3 biegi z przodu, to na najniższym by dało radę - raczej nie przeskakuje, a koszenie i tak zmasakrowanego łańcucha można olać. Z ciekawości: po ilu km zaczął przeskakiwać?
Szosowiec musiał się poczuć niemal jak za TIRem, idealny tunel aerodynamiczny ;) barklu - 11:23 niedziela, 15 listopada 2015 | linkuj
Szosowiec musiał się poczuć niemal jak za TIRem, idealny tunel aerodynamiczny ;) barklu - 11:23 niedziela, 15 listopada 2015 | linkuj
Na pierwszej fotce z psem czworonóg wygląda jakby nie jabłko go interesowało a z grubsza Twoje wnętrzności :)
Trollking - 15:26 piątek, 13 listopada 2015 | linkuj
Wszystkie kości mnie bolą, jak patrzę na Twoje luksusowe legowisko na ławce pod NRC. A także od razu robi mi się zimno! :))
Kot - 09:21 piątek, 13 listopada 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!