Huraganem pod wiatr (powrót z Wlkp.)
Niedziela, 13 września 2015
Kategoria Nielicho
kilosy: | 62.00 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Do Poznania pociągiem, tamże do przesiadki 40 minut, a wiadomo, co można zrobić na poznańskim dworcu przez 40 minut: kupić bilet i odnaleźć peron. ;D
No może nie 40, ale niewiele mniej: jeden automat biletowy nie działał, po przebrnięciu podwójnej kolejki do drugiego - zawiesił się w połowie mojego operowania, a później już tylko kolejka do tradycyjnego okna kasowego i ekspedycja poszukiwawcza pod tytułem "właściwy p(i)eron. :)
Później Zielona Góra, tamże dogorywające winobranie, msza (z rowerem bez zapinania i w stroju kolarskim ;] ) i chowanie się po krzakach do późnego popołudnia, bo taki gorąc się porobił, że nie szło jechać z plecakiem...
Niektórym to było za gorąco nawet i bez plecaków - w Zielonej widziałem kobietę w średnim wieku odzianą w górę od stroju kąpielowego, a w P-niu - małolatę w staniku sportowym. A to ci wrzesień. ;)
Pocztówka z Zielonej:
Klimat PRL-u Żuczek oddawał doskonale, albowiem nie mógł odpalić. :)
Pod wieczór wyruszyłem "heroicznie" do Morsownii - połowa trasy silny boczny, połowa czołowy. Jak cyborgi mogą tak jechać kilkaset km, to ja mogę kilkadziesiąt. ;)
Powrót szerokim łukiem (nawet nowa parafia wpadła i to z takimi podjazdami, że pierwszy raz od nie pamiętam kiedy zrzuciłem z blatu ;p ) w tempie rekreacyjno-refleksyjnym...
Po sobotnim przeczołganiu szybkiej jazdy wystarczy mi na długo. ;p
No może nie 40, ale niewiele mniej: jeden automat biletowy nie działał, po przebrnięciu podwójnej kolejki do drugiego - zawiesił się w połowie mojego operowania, a później już tylko kolejka do tradycyjnego okna kasowego i ekspedycja poszukiwawcza pod tytułem "właściwy p(i)eron. :)
Później Zielona Góra, tamże dogorywające winobranie, msza (z rowerem bez zapinania i w stroju kolarskim ;] ) i chowanie się po krzakach do późnego popołudnia, bo taki gorąc się porobił, że nie szło jechać z plecakiem...
Niektórym to było za gorąco nawet i bez plecaków - w Zielonej widziałem kobietę w średnim wieku odzianą w górę od stroju kąpielowego, a w P-niu - małolatę w staniku sportowym. A to ci wrzesień. ;)
Pocztówka z Zielonej:
Klimat PRL-u Żuczek oddawał doskonale, albowiem nie mógł odpalić. :)
Pod wieczór wyruszyłem "heroicznie" do Morsownii - połowa trasy silny boczny, połowa czołowy. Jak cyborgi mogą tak jechać kilkaset km, to ja mogę kilkadziesiąt. ;)
Powrót szerokim łukiem (nawet nowa parafia wpadła i to z takimi podjazdami, że pierwszy raz od nie pamiętam kiedy zrzuciłem z blatu ;p ) w tempie rekreacyjno-refleksyjnym...
Po sobotnim przeczołganiu szybkiej jazdy wystarczy mi na długo. ;p
Komentarze
Dziękuję :D
Ale połowy 230 nie mam zamiaru sama trzaskać :P starszapani - 20:31 środa, 16 września 2015 | linkuj
Ale połowy 230 nie mam zamiaru sama trzaskać :P starszapani - 20:31 środa, 16 września 2015 | linkuj
Czyżbym miała ten zaszczyt zrównać obie te liczby ? :D
starszapani - 20:16 środa, 16 września 2015 | linkuj
Dobra, ja już nic nie piszę, bo się okazuję prorokiem we wszystkim, poza zrozumieniem sensu tego wątku :)
Trollking - 19:57 środa, 16 września 2015 | linkuj
A to w takim razie jak najbardziej na miejscu :)))
starszapani - 19:54 środa, 16 września 2015 | linkuj
No nie tak do końca nie na miejscu, bo ja na ten przykład jutro jadę do córeczki rowerem. I może się zdarzyć, że pojedziemy razem - w sensie ona na swoim pielśim lowelku :P a ja na własnem.
starsza - dziękuję za słowa uznania, ale obawiam się, że nie było to zbyt zdrowe :P michuss - 19:47 środa, 16 września 2015 | linkuj
starsza - dziękuję za słowa uznania, ale obawiam się, że nie było to zbyt zdrowe :P michuss - 19:47 środa, 16 września 2015 | linkuj
Trollking - ale, że komentarz absolutnie nie na miejscu i bez uzasadnienia :P
starszapani - 19:41 środa, 16 września 2015 | linkuj
Naprawdę chcesz rozwinięcia? To proszę bardzo. Zaburzenia erekcji na podłożu neurogennym. To właśnie może spotkać Pana Wycinka :P
starszapani - 19:40 środa, 16 września 2015 | linkuj
Jak zaczniecie wklejać zdjęcia (wiem, tu się nie da, ale przesadzam zasadnie) tego, co mieliście na obiad po/przed kręceniem, słit focie z wymiany dętki, a na końcu zdjęcia bachor..., sorry, dzieci (czyichkolwiek) jadących na "pielśim jowejku" to...
...w sumie nie wiem co. Ale wyrażę dezaprobatę! :)
A EN57 ma jak dla mnie nie dwa jeden, ale nawet Polska - Gibraltar :) Trollking - 19:39 środa, 16 września 2015 | linkuj
...w sumie nie wiem co. Ale wyrażę dezaprobatę! :)
A EN57 ma jak dla mnie nie dwa jeden, ale nawet Polska - Gibraltar :) Trollking - 19:39 środa, 16 września 2015 | linkuj
Brawo Michuss !!!
Morsik - powinieneś brać przykład a nie opychać się batonami. Nie chcesz, żebym zaczęła przytaczać tutEj me niedzielne wersy :P starszapani - 19:27 środa, 16 września 2015 | linkuj
Morsik - powinieneś brać przykład a nie opychać się batonami. Nie chcesz, żebym zaczęła przytaczać tutEj me niedzielne wersy :P starszapani - 19:27 środa, 16 września 2015 | linkuj
Ja mogę pochwalić się nie tylko tym, że obiadek zjadłem jak należy, ale że jeszcze sam go sobie zrobiłem. :P ;)
michuss - 19:20 środa, 16 września 2015 | linkuj
Wcale wygłodniała nie jestem. Zjadłam obiadek :P A Wy?
starszapani - 19:11 środa, 16 września 2015 | linkuj
Zważywszy, że piszę to naprawdę ja, a nie eranis to chyba do Ciebie. ;)
michuss - 19:06 środa, 16 września 2015 | linkuj
Też stanę w ochronie popularnych "kibli", czyli EN57. Jak kolej zepnie na trasie dwa zespoły trakcyjne to się robią w sumie w całym składzie aż cztery komfortowe miejsca do wciśnięcia roweru. Nawet jeśli jedno będzie klasycznie zajęte przez kolejarzy z piwkami, wracających z pracy :)
Trollking - 18:21 środa, 16 września 2015 | linkuj
Temat schodzi na psy , przepraszam na robaki.Czy będziemy go dzielić na czworo ?
Jurek57 - 22:16 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Morsiku, jak chcesz mogę poszerzyć wykładzik o aspekt Wycinkowy, ale nie wiem czy chcesz go słyszeć :P
Michuss - masakra :D Ale jakaż prawdziwa !!! starszapani - 22:12 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Michuss - masakra :D Ale jakaż prawdziwa !!! starszapani - 22:12 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Jurek, styropian to nie wiem, natomiast ryż podobno miał zamaskować obecność pasożytów, które dość podobnie wyglądają, ale, jak mniemam, całkiem inaczej smakują. ;)
starsza - niechaj przemówi poeta:
Ostatnia moja deska ratunku
To list napisać do "Jestem"
Tutaj Krzyś Skiba pełen szacunku
Poradźcie, bo wpadnę w depresję
Jest taka sprawa, ona ma łupież
A ja jestem wnerwiony
Przyszła odpowiedź: "To proste chłopcze,
Zrób z tego serek topiony".
:P michuss - 22:04 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
starsza - niechaj przemówi poeta:
Ostatnia moja deska ratunku
To list napisać do "Jestem"
Tutaj Krzyś Skiba pełen szacunku
Poradźcie, bo wpadnę w depresję
Jest taka sprawa, ona ma łupież
A ja jestem wnerwiony
Przyszła odpowiedź: "To proste chłopcze,
Zrób z tego serek topiony".
:P michuss - 22:04 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Michusss - to już nie to bo nie było robali :P
A swoją drogą przypomniała mi się przypowieść pewnego Profesora od chemii po jednym z wykładów. Opowiadał jak jego kolega pracował przy produkcji serów, w tym topionych i co też za cuda tam przetapiano (mam tu na myśli różnorakie żyjątka) i jak to kamuflowano dodając do tychże kminku. Od tego czasu (a minęło go sporo) z pewną taką nieśmiałością podchodzę do tych wyrobów. starszapani - 21:59 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
A swoją drogą przypomniała mi się przypowieść pewnego Profesora od chemii po jednym z wykładów. Opowiadał jak jego kolega pracował przy produkcji serów, w tym topionych i co też za cuda tam przetapiano (mam tu na myśli różnorakie żyjątka) i jak to kamuflowano dodając do tychże kminku. Od tego czasu (a minęło go sporo) z pewną taką nieśmiałością podchodzę do tych wyrobów. starszapani - 21:59 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Chodzą słuchy że dodawano do niego styropian ?! :-)
Jurek57 - 21:59 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Czyli generalnie przez większość mej paplaniny, podpartej wszak dowodami naukowemi !!! Mam nadzieje, że wziąłeś sobie do serca me rady !!!
starszapani - 21:57 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Jurek - no właśnie już nie! Ten oryginalny paprykarz, z czasów schyłkowego PRLu (pamiętam jak przez mgłę) to był prawdziwy rarytas. Inna sprawa, że robili go z ryb zapasożyconych w stopniu znacznym, bo po zmieleniu i tak nie było już nic widać ;) Nie tak dawno temu skusiłem się na zakup puszki i... to już nie to. ;)
michuss - 21:56 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Heh, nigdy nie zapomnę Twych coraz większych oczu w trakcie mego wykładania :D Najważniejsze, żeby odnieść skutek !!!
starszapani - 21:50 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
michuss - mam pytanie !
Czy Paprykarz Szczeciński produkowany jest w Szczecinie ? "-) Jurek57 - 21:43 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Czy Paprykarz Szczeciński produkowany jest w Szczecinie ? "-) Jurek57 - 21:43 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Morsik mówisz o sobie (i czekoladzie)? Na cóż to ja Ci wykłady dawałam z gospodarki glukozowo-insulinowej. hę? :P
Michuss - najważniejsze, że smakowało :)
PS. dworca w Poznaniu unikam jak ognia !!! starszapani - 21:34 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Michuss - najważniejsze, że smakowało :)
PS. dworca w Poznaniu unikam jak ognia !!! starszapani - 21:34 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Widziałem, a nawet jechałem i musiałem przez blisko dwie godziny stać trzymając rower, albowiem miejsca przy stojakach rowerowych były zajęte przez starszych ludzi, a ja nie miałem sumienia skazywać ich na podróż na stojąco, żeby rower mógł wisieć :P Rzecz w EN57, jak już się doń wtarabanisz, nie do pomyślenia ;)
Jurek - zaryzykuję nawet stwierdzenie, że to jest odkrycie roku. Są u mnie na pierwszym miejscu jeżeli chodzi o dworcowe żarcie, tuż za nimi plasują się gorące drożdżówki z Centralnego, a za nimi "słynne, olsztyńskie zapiekanki" ;))) michuss - 21:30 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Jurek - zaryzykuję nawet stwierdzenie, że to jest odkrycie roku. Są u mnie na pierwszym miejscu jeżeli chodzi o dworcowe żarcie, tuż za nimi plasują się gorące drożdżówki z Centralnego, a za nimi "słynne, olsztyńskie zapiekanki" ;))) michuss - 21:30 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
michuss - cieszę że Ci smakowały !
Ja jestem ze samego środka "kopca" (ziemniaczanego) i powiem że wszelkie kwity , certyfikaty i inne dokumenta to tylko podłączanie się pod tradycje.
Moja babcia , moja matka piekła rogale bez tego ... wszystkiego a smakowały zawsze najlepiej !!!
A jakie robiły chruściki ? :-) Jurek57 - 21:21 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Ja jestem ze samego środka "kopca" (ziemniaczanego) i powiem że wszelkie kwity , certyfikaty i inne dokumenta to tylko podłączanie się pod tradycje.
Moja babcia , moja matka piekła rogale bez tego ... wszystkiego a smakowały zawsze najlepiej !!!
A jakie robiły chruściki ? :-) Jurek57 - 21:21 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
mors - bez wątpienia :P Ale poważnie - masz rację, że często regio oferują dużo lepsze warunki do przewiezienia roweru. Szczególnie te stare EN57 z wieszakami są niezłe.
Poznaniacy - dziękuję za dogłębne wyjaśnienia ;) Kupowałem te smakołyki na dworcu, w którejś z cukierni. Smakowały przepysznie, ale pewnie były niecertyfikowane... ;/ michuss - 21:21 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Poznaniacy - dziękuję za dogłębne wyjaśnienia ;) Kupowałem te smakołyki na dworcu, w którejś z cukierni. Smakowały przepysznie, ale pewnie były niecertyfikowane... ;/ michuss - 21:21 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Chciałam jeno zaprzestać wypisywania głupot u siebie...no u Ciebie w sumie też. No ale co by to był za blog jakby mych komciów zabrakło? Zachodzę w głowę.... :D
starszapani - 21:18 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Michuss - co roku są certyfikaty odnawiane. Jeśli konsumowałeś w City Center to jest szansa, że trafiłeś na odpowiedni. Jakaś tam :)
A tal realnie to fajny łap na turystów, ale nie da się ukryć, że smaczny. A już na pewno lepki :) Trollking - 21:17 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
A tal realnie to fajny łap na turystów, ale nie da się ukryć, że smaczny. A już na pewno lepki :) Trollking - 21:17 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Prawdziwe rogale świętomarcińskie powinny mieć certyfikat. Kiedyś sprzedawano je tylko w święto Św. Marcina. Od iluś lat sprzedawane są na pęczki z tygodniowym czy nawet 2-tygodniowym wyprzedzeniem, a nawet można je dostać w ciągu roku. I to jest bez sensu bo prawdziwy rogal winien być pieczony (i jedzony) tylko raz do roku. Nie ta jedna tradycja, niestety, zanika....:(
Co do tuczenia - jeden taki prawdziwy rogalik z masą z białego maku i bakaliami potrafi mieć nawet 1000 kalorii :D starszapani - 21:16 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Co do tuczenia - jeden taki prawdziwy rogalik z masą z białego maku i bakaliami potrafi mieć nawet 1000 kalorii :D starszapani - 21:16 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
starsza - skoro w mieście Wzmiankowanego nie tylko nie zatrzymuje się żaden inter-szit, ale nawet przezeń nie przejeżdża to musi być synonimem luksusu :P ;)
Trollking - z tego co pamiętam to jadłem te certyfikowane, chociaż o żaden dowód ekspedientki nie prosiłem. Na przyszłość będę się miał na baczności. I masz rację - słodkie to to jak cholera, ale smaczne przynajmniej tak samo o ile nie bardziej. michuss - 21:06 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Trollking - z tego co pamiętam to jadłem te certyfikowane, chociaż o żaden dowód ekspedientki nie prosiłem. Na przyszłość będę się miał na baczności. I masz rację - słodkie to to jak cholera, ale smaczne przynajmniej tak samo o ile nie bardziej. michuss - 21:06 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
To chyba tylko z początków Twej kariery tutejże ;P Można to zawsze zmienić ;D
starszapani - 21:06 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Tylko 4 komcie? Nie może być :P
Co Ty tak cięgiem z temi inter szity? Lansik? ;) starszapani - 20:57 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Co Ty tak cięgiem z temi inter szity? Lansik? ;) starszapani - 20:57 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Winobranie w Zielnej to wynalazek z przełomu XX i XXI wieku .
Pamiętam czasy (mile) kiedy w tym szacownym mieście "sączyłem" wino owocowe raz ze szklanki raz z gwinta .
To były czasy .... ! :-) Jurek57 - 16:32 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Pamiętam czasy (mile) kiedy w tym szacownym mieście "sączyłem" wino owocowe raz ze szklanki raz z gwinta .
To były czasy .... ! :-) Jurek57 - 16:32 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Michuss - ale rogale tylko te certyfikowane, nie z dziwnymi nazwami typu "Rogale Marcina" lub "Poznańskie Rogale". Nie nie nie :) poza tym faktycznie, to można zjeść raz na pół roku, bo jeden zapewnia ilość cukru na taki okres czasu :)
Mors - a ja się pochwałę, że nawet obalałem kubeczek wina marki na zdjęciu. No cóż, bardziej był w tym PRL niż czar, ale... ;) Trollking - 12:28 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Mors - a ja się pochwałę, że nawet obalałem kubeczek wina marki na zdjęciu. No cóż, bardziej był w tym PRL niż czar, ale... ;) Trollking - 12:28 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Pisałem nie tak dawno, że na poznańskim dworcu zjada się rogale marcińskie. Drogie to to, nie powiem, ale raz na te kilka miesięcy warto sobie zafundować odrobinę luksusu. :P
michuss - 06:51 wtorek, 15 września 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!