Rowerem i pieszo przez Krainę Wygasłych Wulkanów /Hrgn/
Sobota, 14 lutego 2015
Kategoria Nielicho
kilosy: | 33.00 | gruntow(n)e: | 1.50 |
czasokres: | śr. km/h: |
Prawie jak legendarny Kazik Nowak w Afryce ;) ale na szczęście w temperaturach bliskich zeru. ;)
Wysiadka z pociągu w zapyziałych Miłkowicach (podupadłe miasteczko) i prawie od razu pierwszy z genialnych inaczej pomysłów - asfaltowa polna droga, na pewno będzie z niej dobry skrót...
No i po 2 km asfalt się skończył, w szczerym polu ;] (a popylałem Huraganem).
Jakoś przemęczyłem się po błocie i kamieniach, by niewiele później popylać już międzynarodową E65, zaczynając na rogatkach Legnicy - równo z początkiem zakazu dla rowerów. ;] A pod koniec tego odcinka przyuważyłem, że równolegle szła DDR. ;]
Jak tylko minąłem Legnicę i na horyzoncie zamajaczyła Kraina Wygasłych Wulkanów, tak zaraz zapadł mrok, i tyle się napatrzyłem. ;]
Ale to jeszcze nic.
Starowinka poczciwa, nieobecna ciałem, lecz duchem i śledząca każdy mój ruch ;)) via SMS, w momencie, gdy życzyła mi bezkapciowej dalszej jazdy, "bo co by było"... w tym samym momencie wykrakała! ;p
Kapeć jak ta malowana lala, w parafii Sichów, ciemna noc, a ja oczywiście bez jakiegokolwiek oprzyrządowania...
Nawet miałem wziąć uszczelniacz w spreju, ale się zapodział...
/wiem, kto nieco wcześniej przejeżdżał przez ten Sichów i mam na ten temat swoja teorię spiskową ;) /
No mapie nie wyglądało to najgorzej, myślałem, że można by się raz na 33 lata trochę przespacerować, ale trasę tak sobie wydłużyłem, że aż się sam sobie dziwię. ;p Pod koniec, już wśród Wulkanów, zacząłem błądzić po trasie, którą w zeszłym roku pokonałem po raz pierwszy, lecz wtedy bez problemów. :O Błądzenie po górach jest dość przyjemne, zwłaszcza, że na szczycie górki zaznałem resztek śniegu :) gdyby nie nogi, które rozbolały mnie pod koniec już nie na żarty... Łącznie ok. 19km z buta (z rowerem i pełnym plecakiem).
Toć ja płetwonogi, całe życie chodziłem tylko z z przerębla na plaże i z powrotem. ;)))
Co nie mniej warto było tyle pełznąć - celem oczywiście była traperska chata w sercu Wulkanów, gdzie jak co roku, nasza 'Almette' spędza wiele fajnych ludzi oraz mnie ;))) na urodzinowo-rowerowo-podróżniczą biesiadę, że o tzw. walentynkach nie wspomnę (ponieważ nie dotyczy ;) ).
Tego wieczoru to Ona rozdaje karty. ;))
Królowa wieczoru ;) © mors
/foto: jarekkar/
(w tle, po lewej, widoczna CZĘŚĆ ze sterty prezentów :) a to szare, całkiem po lewej, to ja ;) ).
Na grilla się spóźniłem, ale nie żałuję, bo za ciepły. ;) Za to na niebo, podczas marszu, napatrzyłem się aż nadto. ;)
Noc wśród wulkanów © mors
/fot: jarekkar albo Almette ;) /
'Libacja' to tylko taki żart - wszystko jak najbardziej na poziomie no i te niekończące się, nocne opowieści różnych (choć głównie rowerowo-podróżniczych) treści... ;).
Bożenka opowiedziała m.in. o swoich planach podróżrowerowych na wakacje - szczęka opada! :] oraz pokazywała mi swoje rowerowe blizny i obrażenia tu i tamże. ;))
Tym razem poszli my spać około 5 nad ranem... :))
PS. dotychczasowy rekord jednorazowej pieszej wędrówki poprawiłem ok. 2,5 krotnie. ;]
Wysiadka z pociągu w zapyziałych Miłkowicach (podupadłe miasteczko) i prawie od razu pierwszy z genialnych inaczej pomysłów - asfaltowa polna droga, na pewno będzie z niej dobry skrót...
No i po 2 km asfalt się skończył, w szczerym polu ;] (a popylałem Huraganem).
Jakoś przemęczyłem się po błocie i kamieniach, by niewiele później popylać już międzynarodową E65, zaczynając na rogatkach Legnicy - równo z początkiem zakazu dla rowerów. ;] A pod koniec tego odcinka przyuważyłem, że równolegle szła DDR. ;]
Jak tylko minąłem Legnicę i na horyzoncie zamajaczyła Kraina Wygasłych Wulkanów, tak zaraz zapadł mrok, i tyle się napatrzyłem. ;]
Ale to jeszcze nic.
Starowinka poczciwa, nieobecna ciałem, lecz duchem i śledząca każdy mój ruch ;)) via SMS, w momencie, gdy życzyła mi bezkapciowej dalszej jazdy, "bo co by było"... w tym samym momencie wykrakała! ;p
Kapeć jak ta malowana lala, w parafii Sichów, ciemna noc, a ja oczywiście bez jakiegokolwiek oprzyrządowania...
Nawet miałem wziąć uszczelniacz w spreju, ale się zapodział...
/wiem, kto nieco wcześniej przejeżdżał przez ten Sichów i mam na ten temat swoja teorię spiskową ;) /
No mapie nie wyglądało to najgorzej, myślałem, że można by się raz na 33 lata trochę przespacerować, ale trasę tak sobie wydłużyłem, że aż się sam sobie dziwię. ;p Pod koniec, już wśród Wulkanów, zacząłem błądzić po trasie, którą w zeszłym roku pokonałem po raz pierwszy, lecz wtedy bez problemów. :O Błądzenie po górach jest dość przyjemne, zwłaszcza, że na szczycie górki zaznałem resztek śniegu :) gdyby nie nogi, które rozbolały mnie pod koniec już nie na żarty... Łącznie ok. 19km z buta (z rowerem i pełnym plecakiem).
Toć ja płetwonogi, całe życie chodziłem tylko z z przerębla na plaże i z powrotem. ;)))
Co nie mniej warto było tyle pełznąć - celem oczywiście była traperska chata w sercu Wulkanów, gdzie jak co roku, nasza 'Almette' spędza wiele fajnych ludzi oraz mnie ;))) na urodzinowo-rowerowo-podróżniczą biesiadę, że o tzw. walentynkach nie wspomnę (ponieważ nie dotyczy ;) ).
Tego wieczoru to Ona rozdaje karty. ;))
Królowa wieczoru ;) © mors
/foto: jarekkar/
(w tle, po lewej, widoczna CZĘŚĆ ze sterty prezentów :) a to szare, całkiem po lewej, to ja ;) ).
Na grilla się spóźniłem, ale nie żałuję, bo za ciepły. ;) Za to na niebo, podczas marszu, napatrzyłem się aż nadto. ;)
Noc wśród wulkanów © mors
/fot: jarekkar albo Almette ;) /
'Libacja' to tylko taki żart - wszystko jak najbardziej na poziomie no i te niekończące się, nocne opowieści różnych (choć głównie rowerowo-podróżniczych) treści... ;).
Bożenka opowiedziała m.in. o swoich planach podróżrowerowych na wakacje - szczęka opada! :] oraz pokazywała mi swoje rowerowe blizny i obrażenia tu i tamże. ;))
Tym razem poszli my spać około 5 nad ranem... :))
PS. dotychczasowy rekord jednorazowej pieszej wędrówki poprawiłem ok. 2,5 krotnie. ;]
Komentarze
OO!! A ja nawet nie zauważyłam tego wpisu:))
Ładny ten tytuł:) Dzięki, że wpadłeś:)
Jurek, też mnie rozbawiłeś z tą miotłą:)) alouette - 08:23 wtorek, 24 lutego 2015 | linkuj
Ładny ten tytuł:) Dzięki, że wpadłeś:)
Jurek, też mnie rozbawiłeś z tą miotłą:)) alouette - 08:23 wtorek, 24 lutego 2015 | linkuj
To może zaczniesz ją w końcu wozić ze sobą? Przeca zawsze masz ze sobą wielką sakwę na ramie - zmieści się niechybnie ;)
starszapani - 07:32 niedziela, 22 lutego 2015 | linkuj
Jurek - dobre ;D
Morsiasty - najpierw rozwiń "tu i tamże" to będę myśleć nad komciem ;) :P starszapani - 23:12 piątek, 20 lutego 2015 | linkuj
Morsiasty - najpierw rozwiń "tu i tamże" to będę myśleć nad komciem ;) :P starszapani - 23:12 piątek, 20 lutego 2015 | linkuj
Ja jechałem może z 8 km/h, bo szybciej błoto nie pozwalało, a relacja będzie lakoniczna, bo nie umiem się rozpisać :)
Dlaczego tak mało zdjęć? (W sumie wszystkie robił Jarek). W zeszłym roku było więcej. Też uważasz, że wystarczy po jednym zdjęciu wybranego obiektu? ;p andale - 17:31 piątek, 20 lutego 2015 | linkuj
Dlaczego tak mało zdjęć? (W sumie wszystkie robił Jarek). W zeszłym roku było więcej. Też uważasz, że wystarczy po jednym zdjęciu wybranego obiektu? ;p andale - 17:31 piątek, 20 lutego 2015 | linkuj
Jestem zawiedziona skromną liczbą zdjęć :( Natomiast polecam się na przyszłość w sprawie krakania ;D
starszapani - 05:54 piątek, 20 lutego 2015 | linkuj
Morsie, kilometry przechodzone z rowerem liczą się potrójnie, albo nawet poczwórnie. Ale coś, za coś - V śr. jest wówczas zawstydzająca, ale Ty nie podajesz, więc spoko:)
yurek55 - 21:18 czwartek, 19 lutego 2015 | linkuj
Biedny Mors, gdyby nie Starowinka nie pobiłbyś chodzonego rekordu. ;)
P.S. Ja we wtorek znalazłem u siebie na posesji resztki śniegu, a ostatnio biały puch spadł u mnie półtora tygodnia temu. :) romulus83 - 20:48 czwartek, 19 lutego 2015 | linkuj
P.S. Ja we wtorek znalazłem u siebie na posesji resztki śniegu, a ostatnio biały puch spadł u mnie półtora tygodnia temu. :) romulus83 - 20:48 czwartek, 19 lutego 2015 | linkuj
Ja przejechałem już ponad 100 km i błoto nie odpadło. Dopiero dzisiaj je zeskrobałem :P
Moja lakoniczna relacja będzie 2 marca :) andale - 20:32 czwartek, 19 lutego 2015 | linkuj
Moja lakoniczna relacja będzie 2 marca :) andale - 20:32 czwartek, 19 lutego 2015 | linkuj
Po rowerze nie było widać, żeś w jakiekolwiek błoto się wpakował :D
andale - 20:18 czwartek, 19 lutego 2015 | linkuj
Kilometry podałeś przejechane, czy przedreptane też?
yurek55 - 20:07 czwartek, 19 lutego 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!