Ciepła herbata to tylko stan umysłu :) (mroźne ćwierć tysiaka do Jarocina) /Hrgn/
Sobota, 31 stycznia 2015
Kategoria Nielicho
kilosy: | 244.50 | gruntow(n)e: | 0.30 |
czasokres: | śr. km/h: |
26 godzin brutto (licząc pociągi i oczekiwania na nie), w temperaturach od -2 do +3, najczęściej +1. kilka gwałtownych śnieżyc, przeszywający wiatr, raz był też deszcz.
Miało być znacznie więcej dystansu i nowych parafii, ale wyjechałem prawie bez snu no i wyraźnie to później przeszkadzało.
A szkoda, bo w tym okresie było niby najniższe ciśnienie od ostatnich 26 (?!) lat (975hPa) i chciałem się sprawdzić w takich warunkach.
Oczywiście senność była, ale wcale nie większa niż normalnie. ;)
Ubrania - wiadomo, klasyka. ;)
Picie i jedzenie też, chociaż były liczne pokusy. ...
Gostyń - wojskowa grochówa w zimny dzień - próba charakteru... ;) © mors
Jak już wyjechali z bezpłatną grochówką, to trochę zwątpiłem, ale to tylko z pazerności.
Zero ciepłego picia i jeden ciepły posiłek - wyjątkowo, bo miałem 3h czekania na pociąg i już nie wiedziałem, jak wytopić czas. ;]
Ogólnie to nawiedziłem rejony Gostynia i Jarocina, z dojazdem na kołach i powrotem (prze)kombinowanym.
Wyjeżdżając z Ziem Odzyskanych w których bawię 99% życia można się poczuć jak w obcym kraju - tam wszystko jest na odwrót!
I choć większość terenów i domostw w Wlkp. niczym się nie wyróżnia (z wyjątkami, jak np. urozmaicony rejon Gostynia), to jednak trafiłem na kilka ciekawostek...
Stanąłem u bram samego Mroza :) Jak na zawołanie - akurat była śnieżyca... no chyba, że tam zawsze jest :) © mors
Jedna z dziwniejszych nazw... O-O © mors
Inne dziwy i kurioza:
.
Nawiedziłem też kolejny kraj ;)
.
Dokończenie ze wspomnianego Gostynia:
Fajne miasto, jak na Wlkp. ;) ma nawet sporo naprawdę stromych uliczek, tylko ta krajówka przechodząca przez ścisłe centrum (włącznie z rynkiem - omija go z 2 boków, szkoda że nie na skos ;) ). Ma też naprawdę niezłe zabytki, ale to już można sobie wygooglować. ;p
.
Dokończenie Pana Mroza - jak widać branża rolna. Szkoda, że nie jakaś "zimna". ;)
Oczywiście, chciałbym mieć takowe nazwisko. ;)
.
Śnieżna nawałnica jak szybko naszła tak szybko przeszła, więc zacząłem za nią gonić ;D
... oczywiście nie dogoniłem, za to kwadrans później zażywałem kąpieli słonecznych przy bezchmurnym niebie...
.
Wybór oczywisty ;))
Kościół w Panience:
... i osobliwy kubeł...
W każdym kuble po jednej ;) © mors
Ogólnie, poza kościołem, to wioska mała i zapyziała.
.
No i w końcu Jarocin i główny cel wycieczki. Nie czaję tego "jazzu", ale nie o mnie tu chodzi - marna próba rewanżu dla Kogoś, komu zawdzięczam wiele bezcennych dedykacji i nie tylko... ;)
Jarociński glan - skala wielkosci © mors
Przy okazji chłodów - nasz ulubiony motyw ze stopami. ;))
Robienie wiochy w środku Jarocina. ;) Było +1, więc dość ciepło. ;) © mors
.
Ta wiocha to jeszcze nic - z Jarocina wyjechałem pociągiem aż do Poznania (zupełny brak pociągów do mojej diecezji!) a tamże, mając 3h do odjazdu pociągu do Nowej Soli, z nudów zacząłem się pętać, ale nie na rowerze (mors w dużym mieście i to po ciemku - no bez przesady...) ale na pieszo. W dworcu za wiele nie ma do zwiedzania, więc się wbiłem z cokolwiek ufajdanym rowerem (przez obrotowe drzwi :D) do kompleksu galerii handlowych. :D Pasowałem tamże jak wół/mors do karety - nie wiedziałem, ze to takie snobistyczne przybytki (Svarovski i te klimaty). ;]
I choć wiele osób wyglądało aż nienaturalnie w swym wyegzaltowaniu i prze-stylizowaniu, to jednak ja się najbardziej wyróżniałem. ;] Na szczęście pojawiła się ochrona i zachęciła mnie do niezwłocznego zaprzestania wiochy. ;p
.
A w New Salt City przywitał mnie deszcz/śnieg/deszcz ze śniegiem przy +1. Najpierw zmoczył mnie i drogi, a później MOMENTALNIE się rozchmurzyło, chwycił mróz i wszystko ściął. Na drogach żywy lód, a przede mną jeszcze 40 km na kolarce... dobrze, że pod wiatr, to przynajmniej miałem bezpieczne prędkości. ;)
Przyznam, że ścięło mi też trochę jedno kolano. ;p
Oraz że nazajutrz pobolewało mnie gardło, ale to dopiero po wypiciu napoju prosto z lodówki pod sam koniec trasy. To była już lekka przesada. ;p
I jeszcze taka anegdota (z puentą). Jadę o 5 w nocy przez Głogów, miasteczko może i nie małe (80k), ale takiego ruchu i to w sobotę w życiu nie widziałem! Byłby to szczegół, gdyby nie fakt, że przejechałem całe miasto bez tylnej lampki o_O tzn. miałem właczoną, ale sama się wyłączyła i pomógł jej dopiero "twardy reset". Ciekawe, jak długo tak jechałem... - sprawdzajcie swoje tylne lampki jak najczęściej!
Ponadto w tymże Głogowie odcięło mi centralne ogrzewanie, wszystkie płetwy mi zgrabiały na cacy i nie bardzo chciały odtajać. O_O
Poza tym dziwnym incydentem przez resztę trasy było w sam raz (czyt.: przyjemnie rześko). :)
PS. bodajże trzeci dystans życia. Jak na styczeń to może być. ;)
Miało być znacznie więcej dystansu i nowych parafii, ale wyjechałem prawie bez snu no i wyraźnie to później przeszkadzało.
A szkoda, bo w tym okresie było niby najniższe ciśnienie od ostatnich 26 (?!) lat (975hPa) i chciałem się sprawdzić w takich warunkach.
Oczywiście senność była, ale wcale nie większa niż normalnie. ;)
Ubrania - wiadomo, klasyka. ;)
Picie i jedzenie też, chociaż były liczne pokusy. ...
Gostyń - wojskowa grochówa w zimny dzień - próba charakteru... ;) © mors
Jak już wyjechali z bezpłatną grochówką, to trochę zwątpiłem, ale to tylko z pazerności.
Zero ciepłego picia i jeden ciepły posiłek - wyjątkowo, bo miałem 3h czekania na pociąg i już nie wiedziałem, jak wytopić czas. ;]
Ogólnie to nawiedziłem rejony Gostynia i Jarocina, z dojazdem na kołach i powrotem (prze)kombinowanym.
Wyjeżdżając z Ziem Odzyskanych w których bawię 99% życia można się poczuć jak w obcym kraju - tam wszystko jest na odwrót!
I choć większość terenów i domostw w Wlkp. niczym się nie wyróżnia (z wyjątkami, jak np. urozmaicony rejon Gostynia), to jednak trafiłem na kilka ciekawostek...
Stanąłem u bram samego Mroza :) Jak na zawołanie - akurat była śnieżyca... no chyba, że tam zawsze jest :) © mors
Jedna z dziwniejszych nazw... O-O © mors
Inne dziwy i kurioza:
.
Nawiedziłem też kolejny kraj ;)
.
Dokończenie ze wspomnianego Gostynia:
Fajne miasto, jak na Wlkp. ;) ma nawet sporo naprawdę stromych uliczek, tylko ta krajówka przechodząca przez ścisłe centrum (włącznie z rynkiem - omija go z 2 boków, szkoda że nie na skos ;) ). Ma też naprawdę niezłe zabytki, ale to już można sobie wygooglować. ;p
.
Dokończenie Pana Mroza - jak widać branża rolna. Szkoda, że nie jakaś "zimna". ;)
Oczywiście, chciałbym mieć takowe nazwisko. ;)
.
Śnieżna nawałnica jak szybko naszła tak szybko przeszła, więc zacząłem za nią gonić ;D
... oczywiście nie dogoniłem, za to kwadrans później zażywałem kąpieli słonecznych przy bezchmurnym niebie...
.
Wybór oczywisty ;))
Kościół w Panience:
... i osobliwy kubeł...
W każdym kuble po jednej ;) © mors
Ogólnie, poza kościołem, to wioska mała i zapyziała.
.
No i w końcu Jarocin i główny cel wycieczki. Nie czaję tego "jazzu", ale nie o mnie tu chodzi - marna próba rewanżu dla Kogoś, komu zawdzięczam wiele bezcennych dedykacji i nie tylko... ;)
Jarociński glan - skala wielkosci © mors
Przy okazji chłodów - nasz ulubiony motyw ze stopami. ;))
Robienie wiochy w środku Jarocina. ;) Było +1, więc dość ciepło. ;) © mors
.
Ta wiocha to jeszcze nic - z Jarocina wyjechałem pociągiem aż do Poznania (zupełny brak pociągów do mojej diecezji!) a tamże, mając 3h do odjazdu pociągu do Nowej Soli, z nudów zacząłem się pętać, ale nie na rowerze (mors w dużym mieście i to po ciemku - no bez przesady...) ale na pieszo. W dworcu za wiele nie ma do zwiedzania, więc się wbiłem z cokolwiek ufajdanym rowerem (przez obrotowe drzwi :D) do kompleksu galerii handlowych. :D Pasowałem tamże jak wół/mors do karety - nie wiedziałem, ze to takie snobistyczne przybytki (Svarovski i te klimaty). ;]
I choć wiele osób wyglądało aż nienaturalnie w swym wyegzaltowaniu i prze-stylizowaniu, to jednak ja się najbardziej wyróżniałem. ;] Na szczęście pojawiła się ochrona i zachęciła mnie do niezwłocznego zaprzestania wiochy. ;p
.
A w New Salt City przywitał mnie deszcz/śnieg/deszcz ze śniegiem przy +1. Najpierw zmoczył mnie i drogi, a później MOMENTALNIE się rozchmurzyło, chwycił mróz i wszystko ściął. Na drogach żywy lód, a przede mną jeszcze 40 km na kolarce... dobrze, że pod wiatr, to przynajmniej miałem bezpieczne prędkości. ;)
Przyznam, że ścięło mi też trochę jedno kolano. ;p
Oraz że nazajutrz pobolewało mnie gardło, ale to dopiero po wypiciu napoju prosto z lodówki pod sam koniec trasy. To była już lekka przesada. ;p
I jeszcze taka anegdota (z puentą). Jadę o 5 w nocy przez Głogów, miasteczko może i nie małe (80k), ale takiego ruchu i to w sobotę w życiu nie widziałem! Byłby to szczegół, gdyby nie fakt, że przejechałem całe miasto bez tylnej lampki o_O tzn. miałem właczoną, ale sama się wyłączyła i pomógł jej dopiero "twardy reset". Ciekawe, jak długo tak jechałem... - sprawdzajcie swoje tylne lampki jak najczęściej!
Ponadto w tymże Głogowie odcięło mi centralne ogrzewanie, wszystkie płetwy mi zgrabiały na cacy i nie bardzo chciały odtajać. O_O
Poza tym dziwnym incydentem przez resztę trasy było w sam raz (czyt.: przyjemnie rześko). :)
PS. bodajże trzeci dystans życia. Jak na styczeń to może być. ;)
Komentarze
Nie było bo było różowe serduszko (na szczęście :D).
Michuss - potraktuję to jako komplement ;D starszapani - 21:05 czwartek, 5 lutego 2015 | linkuj
Michuss - potraktuję to jako komplement ;D starszapani - 21:05 czwartek, 5 lutego 2015 | linkuj
Toż to właśnie ja byłam skrępowana, przecie ja wstydnisia ;)
PS. Również od dawien dawna zachodzę w głowę w tej kwestyji ;D starszapani - 20:08 czwartek, 5 lutego 2015 | linkuj
PS. Również od dawien dawna zachodzę w głowę w tej kwestyji ;D starszapani - 20:08 czwartek, 5 lutego 2015 | linkuj
Już od dawna wiem, że od dawna za późno :P
Nie popadnij czasem w samouwielbienie ;) starszapani - 19:38 czwartek, 5 lutego 2015 | linkuj
Nie popadnij czasem w samouwielbienie ;) starszapani - 19:38 czwartek, 5 lutego 2015 | linkuj
Pewne osoby mnie regularnie podczytują (które serdecznie pozdrawiam z tego miejsca :P) więc i ostrożna być winnam w tym co tu wypisuję. A że wypisuję dyrdymały to tego ten... ;)
Możesz sobie poużywać słówka "dywagować", nie mam nic przeciwko, a wręcz jestem za :) To samo tyczy się "dyrdymałów" :) starszapani - 19:15 czwartek, 5 lutego 2015 | linkuj
Możesz sobie poużywać słówka "dywagować", nie mam nic przeciwko, a wręcz jestem za :) To samo tyczy się "dyrdymałów" :) starszapani - 19:15 czwartek, 5 lutego 2015 | linkuj
E tam, wcale nie rozwalam. Tak sobie tylko dywaguję, nie zawsze ostrożnie ;)
starszapani - 18:04 środa, 4 lutego 2015 | linkuj
A ja chodziłam do takiej pewnej "wyjątkowej" szkoły gdzie szóstek nie stawiano a i tak otrzymałam jedną na koniec roku w 8 klasie za udział w olimpiadzie polonistycznej :PPP Z perspektywy czasu zachodzę w głowę jak to możliwe, nawet teraz tu i ówdzie wpadnie mi ortolik tudzież inna gafa polonistyczna ;D A potem to już tak jakoś z tymi ocenami się pokulało i wyszło co wyszło ;)
Co do scenek zazdrości to nie będę takowych strzelać - przeca ja widzę, żeś się umordował niezmiernie dla dedykacji specjalnie dla mnie :) O tę jedną Panienkę zazdrosna nie będę, acz będę Cię mieć bardziej na celowniku ;) ;D Uważaj jeno ;)
Co do moich jazd, to wyszło jak wyszło, była pilna potrzeba wizyty u mamusi, a Rodzicielki zaniedbywać nie można :) Całe szczęście, że mi się autko nie popsuło wówczas jak to dzisiaj się zdarzyło....Jutro dzwonię do pana doktora z prośbą o pilną reanimację jegoż bo śniegu u mnie po pachy już i nijak się rowerem ruszyć. Najwyższy czas zmienić bolida.... starszapani - 22:25 wtorek, 3 lutego 2015 | linkuj
Co do scenek zazdrości to nie będę takowych strzelać - przeca ja widzę, żeś się umordował niezmiernie dla dedykacji specjalnie dla mnie :) O tę jedną Panienkę zazdrosna nie będę, acz będę Cię mieć bardziej na celowniku ;) ;D Uważaj jeno ;)
Co do moich jazd, to wyszło jak wyszło, była pilna potrzeba wizyty u mamusi, a Rodzicielki zaniedbywać nie można :) Całe szczęście, że mi się autko nie popsuło wówczas jak to dzisiaj się zdarzyło....Jutro dzwonię do pana doktora z prośbą o pilną reanimację jegoż bo śniegu u mnie po pachy już i nijak się rowerem ruszyć. Najwyższy czas zmienić bolida.... starszapani - 22:25 wtorek, 3 lutego 2015 | linkuj
Okolice 5 rano w Głogowie i duży ruch w tym mieście to normalka. Jest to czas wyjazdu na zmianę o 6 rano w KGHM-ie. Czy to w Hucie Miedzi Głogów, czy to w kopalniach Rudna, Sieroszowice i okolicznych. To samo jest ok. 14 i 22. Ponad połowa mieszkańców Głogowa i okolic utrzymuje się z KGHM-u więc ruch spory o tych godzinach.
rmk - 19:48 wtorek, 3 lutego 2015 | linkuj
6? Owszem, dostałem. Jednak z bólem serca muszę przyznać, że z ocenowych nowości moją pierwszą zdobyczą była ta z przeciwległego krańca skali, którą to otrzymałem za wyklaskanie rytmu piosenki ludowej p.t. (pamiętam jak dziś) "Cebula staniała". Rzecz miała miejsce w czwartej klasie... :(
michuss - 16:04 wtorek, 3 lutego 2015 | linkuj
Relacja jak zwykle przepełniona rozkosznemi wprost dykteryjkami. Do tego obfita dokumentacja foto i pokaźny dystans. Przyznaję Ci więc najbardziej pożądany stopień z czasów mojej podstawówki - pięć z wykrzyknikiem... :P
michuss - 11:15 wtorek, 3 lutego 2015 | linkuj
Kawał świata objechałeś. Panienka na mrozie, dobre. Nic tylko przywdziać przyduże jarocińskie kamasze i udać się na wojskową grochówkę :)
Może zamiast zmieniać nazwisko na początek spraw sobie koszulkę teamową? :) Goofy601 - 09:50 wtorek, 3 lutego 2015 | linkuj
Może zamiast zmieniać nazwisko na początek spraw sobie koszulkę teamową? :) Goofy601 - 09:50 wtorek, 3 lutego 2015 | linkuj
No dziękuję po stokroć za dedykacje :))) W istocie, to moje ulubione pantofelki :D Ale ale...bywają i czasy, że i obcasik potrafię wzuć ;D
Pees....bardzo ładny dystans, ale zachodzę w głowę czy jest on spowodowany w obawie o wykres jeno, czy bardziej jest wynikiem chęci przegonienia mnie w styczniowych statystykach ;D W skrytości ducha pozwolę sobie mniemać, iż to pierwsze jest prawdziwe :) starszapani - 22:29 poniedziałek, 2 lutego 2015 | linkuj
Pees....bardzo ładny dystans, ale zachodzę w głowę czy jest on spowodowany w obawie o wykres jeno, czy bardziej jest wynikiem chęci przegonienia mnie w styczniowych statystykach ;D W skrytości ducha pozwolę sobie mniemać, iż to pierwsze jest prawdziwe :) starszapani - 22:29 poniedziałek, 2 lutego 2015 | linkuj
Wiesz ja mam bliżej do znacznie bardziej ruchliwej DK11, więc DK12 wydaje mi się na odcinku Jaro - Gostyń wymarłą drogą powiatową. ;) Mój ostatni wpis, jest pewnym uzupełnieniem dla Ciebie. Tak wyszło. ;)
Do Panienki ma bliżej, a to Ty wyrwałeś ja pierwszy. :)
Co do wielkości domów, zgodzę się. U mnie głównie popruskie czworaki (z czasów zaborów jeszcze), większe od naszych polskich, z tego samego okresu. Ale pomiędzy O. a Jaro jest Radliniec. 13 identycznych gospodarstw poniemieckich. Wzorcowa wieś germańskich kolonizatorów powstała wiosną 1940r. na zgliszczach polskiej wsi, która spłonęła w tajemniczych okolicznościach w listopadzie, lub grudniu 1939r. Przyznaję, domy mieszkalne większe, od tych późniejszych, wybudowanych po wojnie. Zresztą te drugie można policzyć na palcach jednej ręki. romulus83 - 17:24 poniedziałek, 2 lutego 2015 | linkuj
Do Panienki ma bliżej, a to Ty wyrwałeś ja pierwszy. :)
Co do wielkości domów, zgodzę się. U mnie głównie popruskie czworaki (z czasów zaborów jeszcze), większe od naszych polskich, z tego samego okresu. Ale pomiędzy O. a Jaro jest Radliniec. 13 identycznych gospodarstw poniemieckich. Wzorcowa wieś germańskich kolonizatorów powstała wiosną 1940r. na zgliszczach polskiej wsi, która spłonęła w tajemniczych okolicznościach w listopadzie, lub grudniu 1939r. Przyznaję, domy mieszkalne większe, od tych późniejszych, wybudowanych po wojnie. Zresztą te drugie można policzyć na palcach jednej ręki. romulus83 - 17:24 poniedziałek, 2 lutego 2015 | linkuj
Panienka... kto w ogóle takie nazwy powymyślał heh a Twój avatar miazga, na mistrzów jak znalazł :D
gustav - 16:50 poniedziałek, 2 lutego 2015 | linkuj
A bazylika na Św. Górze w Gostyniu to gdzie? ;) Przeoczyć nie mogłeś. Co roku w lipcu w Podrzeczu koło Gostynia odbywa się czterodniowe militarne widowisko pod nazwą Strefa Militarna. Widocznie gostyńscy rekonstruktorzy zimą też mają manewry. :)
Mróz to branża mięsna. Jest jeszcze Biegun, który ma (miał?) sklep w Pozku na pl. Wielkopolskim.
P.S. Jakie są różnice pomiędzy naszymi diecezjami, że czujesz się jak za granicą? romulus83 - 00:28 poniedziałek, 2 lutego 2015 | linkuj
Mróz to branża mięsna. Jest jeszcze Biegun, który ma (miał?) sklep w Pozku na pl. Wielkopolskim.
P.S. Jakie są różnice pomiędzy naszymi diecezjami, że czujesz się jak za granicą? romulus83 - 00:28 poniedziałek, 2 lutego 2015 | linkuj
Pogratulować dystansu. 1 panienka we wsi Panienka :)
daniel3ttt - 20:59 niedziela, 1 lutego 2015 | linkuj
Dwadzieścia sześć godzin i dwieściepięćdziesiąt kilometrów. My do Wrocławia jechaliśmy dwieściedziesięć przez dwadzieścia cztery godziny. Więc się da ;))))
rmk - 20:53 niedziela, 1 lutego 2015 | linkuj
Ja tam czekam na ciąg dalszy i dedykacje dla mnie :)))
starszapani - 15:47 niedziela, 1 lutego 2015 | linkuj
Ten Mróz - to akurat firma mocno z kolarstwem związana, jej właściciel (od jego nazwiska jest ta nazwa) długo sponsorował najmocniejszą w Polsce grupę kolarską
wilk - 12:17 niedziela, 1 lutego 2015 | linkuj
Trasa przez Gostyń, i Borek, a wcześniej pewnie Leszno, i Wschowa. Spodziewałem się, że z tego kierunku nadjedziesz. :)
romulus83 - 11:07 niedziela, 1 lutego 2015 | linkuj
"Mróz" = rzeźnik ! = 244 km
"Mróz"= kolarstwo !!! :-) Jurek57 - 08:37 niedziela, 1 lutego 2015 | linkuj
"Mróz"= kolarstwo !!! :-) Jurek57 - 08:37 niedziela, 1 lutego 2015 | linkuj
Bardzo pięknie!
Czekałam na taki "cios" styczniowy nadchodzący z Twej strony.
No i się doczekałam :-) lea - 07:04 niedziela, 1 lutego 2015 | linkuj
Czekałam na taki "cios" styczniowy nadchodzący z Twej strony.
No i się doczekałam :-) lea - 07:04 niedziela, 1 lutego 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!