Niby nic, a...
Niedziela, 2 lutego 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 38.00 | gruntow(n)e: | 0.10 |
czasokres: | śr. km/h: |
Jazda z nieoczekiwanym towarzystwem...
Przykolegował się i "popsuł" mi statystyki wycieczek solo ;) © mors
Tak normalnie stał na ulicy i czekał na mnie, a wtedy pobiegł ze mną (kilkaset metrów, ale statystyki popsuł ;) ).
Wycieczka jak wycieczka, ale co mnie zaskoczyło, to że zupełnie nic nie czułem po wczorajszych 233 km, no może tylko oczy (pomimo uczciwego odespania).
Dotąd, po dwusetkach nazajutrz czułem się kapciowato i trochę pobolewało to i owo, a już na pewno było wszystko czuć, a teraz nic, wręcz świeżo. Fakt, że jechałem wczoraj powoli i spokojnie, ale to także pewnie przez utrzymujący się wciąż śnieg (pomimo odwilży 24h). ;) Się stopi i morale spadnie, a latem zmarnuje się resztki tej szczątkowej formy z zimy...
Jako ciekawostkę podam, że wjazd (i zjazd!) monocyklem na Przełęcz Karkonoską był WIELOKROTNIE bardziej męczący niż 233 km na starym, (t)opornym góralu. A względem monocyklowego Okraju, Gubałówek czy Morskiego Oka - nieporównywalnie trudniejszy...
Przebieg dziś żaden (objazd wiosek + do kościoła), a i tak umocniłem się jeszcze na top 1 open - niechcący i nie bez zaskoczenia.
W sumie mógłbym się dziś pokusić na długi dystans i zdobycie potrójnego okienka... ale przejechałem tyle, na ile miałem natchnienie.
Wczoraj też.
Co z Wami, wymiatacze? ;))
Przykolegował się i "popsuł" mi statystyki wycieczek solo ;) © mors
Tak normalnie stał na ulicy i czekał na mnie, a wtedy pobiegł ze mną (kilkaset metrów, ale statystyki popsuł ;) ).
Wycieczka jak wycieczka, ale co mnie zaskoczyło, to że zupełnie nic nie czułem po wczorajszych 233 km, no może tylko oczy (pomimo uczciwego odespania).
Dotąd, po dwusetkach nazajutrz czułem się kapciowato i trochę pobolewało to i owo, a już na pewno było wszystko czuć, a teraz nic, wręcz świeżo. Fakt, że jechałem wczoraj powoli i spokojnie, ale to także pewnie przez utrzymujący się wciąż śnieg (pomimo odwilży 24h). ;) Się stopi i morale spadnie, a latem zmarnuje się resztki tej szczątkowej formy z zimy...
Jako ciekawostkę podam, że wjazd (i zjazd!) monocyklem na Przełęcz Karkonoską był WIELOKROTNIE bardziej męczący niż 233 km na starym, (t)opornym góralu. A względem monocyklowego Okraju, Gubałówek czy Morskiego Oka - nieporównywalnie trudniejszy...
Przebieg dziś żaden (objazd wiosek + do kościoła), a i tak umocniłem się jeszcze na top 1 open - niechcący i nie bez zaskoczenia.
W sumie mógłbym się dziś pokusić na długi dystans i zdobycie potrójnego okienka... ale przejechałem tyle, na ile miałem natchnienie.
Wczoraj też.
Co z Wami, wymiatacze? ;))
Komentarze
"że zupełnie nic nie czułem po wczorajszych 233 km" - ewidentnie objaw przedawkowania endorfin :-)
Jakbyś zrobił sobie ze 2-3 dni przerwy to by Cię pewnie kopnęło odstawienie :-] limit - 20:49 niedziela, 2 lutego 2014 | linkuj
Jakbyś zrobił sobie ze 2-3 dni przerwy to by Cię pewnie kopnęło odstawienie :-] limit - 20:49 niedziela, 2 lutego 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!