Lecim na Szczecin (kolejna zimowa życiówka)
Sobota, 1 lutego 2014
Kategoria Nielicho
kilosy: | 233.50 | gruntow(n)e: | 2.00 |
czasokres: | śr. km/h: |
Rekord (życiowy) dla stycznia, dla zimy i dla roweru - 15 letni góral, ważący tyle, co 2 kolarki (sic!), czyli poniekąd dystans można liczyć x2 albo i więcej, jeśli uwzględnić stare, zajechane opony Dębicy po 850 g każda (w dodatku zużyte nierównomiernie, dzięki czemu rower podskakuje cały czas, także na idealnie gładkim...).
A miałem nim jeździć tylko lokalnie i w terenie. ;]
Jazda dość katorżnicza, ale rowerek ma i swoje plusy
- więcej niż w Huraganie możliwości doboru pozycji i każda z nich jest zdecydowanie wygodniejsza
- ogumienie, któremu ZAWSZE można zaufać (w Huraganie aktualnie schodzi powietrze, a w Krossie przez ponad 37 kkm NIC się w tej materii nie dzieje).
Start o 13:40 z Morsownii, dojazd do Szczecina bodajże 7:15.
W dzień (piątek) lekko na plusie, w nocy (pt/sb) lekko na minusie... jak teraz paczę na te sobotnie +7*C, to sam się zastanawiam, po co mi to było...? :D
Ubranie wiadome, nie będę się powtarzać, ale mimo lekkiego mrozu na dłuższą metę jednak ciągle jak nie górne to dolne płetwy mi odmarzały. Ale nie było tak źle, poza tym od tego się nie umiera. ;)
Co ciekawe, miałem tylko jeden duży kryzys senności (wraz z jego pochodną - osłabieniem mięśni), około godziny czasu (mniej więcej 00:30 - 01:30), którego "przespałem" jadąc 12 km/h metodą "na cyklopa". ;) A później było już w miarę dobrze, o dziwo..
Te nocne jazdy mają jeden (kontrowersyjny) plus, że bardzo mało zdjęć mogę zrobić, dzięki czemu wpis wychodzi szybko i kompletnie, w przeciwieństwie do większości pozostałych...
Jedyne ładne zdjęcie z piątku...
Śnieżne nawiewy z pól - uwielbiam - mogę oglądać godzinami, i tak też czyniłem ;) © mors
No i już jesteśmy w Szczecinie ;)
Też się w pierwszej chwili nabrałem, że to tylko nagarnięty brudny śnieg ;) © mors
Syf jak na prowincji, a to jedno z większych miast w kraju © mors
Ponad 5% dystansu do Bieguna Północnego, to cieszy i rekompensuje brak gór. ;)
Chociaż wbrew pozorom i opiniom niektórych ;) pagórków było sporo, także takich ze znakami ostrzegawczymi. ;p
Z ciekawych motywów, to w Chwarszczanach widziałem na własne oczy jak robi się prąd siłą Myśli.
Myśla - lokalna rzeczka. :)
I inne taki-takie. ;p
Dystans na raz to 229 km, plus 4,5 km z PKP do Morsownii. Teraz się waham, czy nie dokręcać do równej "ćwiartki"... może jak się ochłodzi. ;)
Zaliczone wiele parafii ;) no i nowa diecezja. ;) Chociaż w przypadku tego województwa wolę terminologię świecką, bo ma fajny środek nazwy. ;))
A miałem nim jeździć tylko lokalnie i w terenie. ;]
Jazda dość katorżnicza, ale rowerek ma i swoje plusy
- więcej niż w Huraganie możliwości doboru pozycji i każda z nich jest zdecydowanie wygodniejsza
- ogumienie, któremu ZAWSZE można zaufać (w Huraganie aktualnie schodzi powietrze, a w Krossie przez ponad 37 kkm NIC się w tej materii nie dzieje).
Start o 13:40 z Morsownii, dojazd do Szczecina bodajże 7:15.
W dzień (piątek) lekko na plusie, w nocy (pt/sb) lekko na minusie... jak teraz paczę na te sobotnie +7*C, to sam się zastanawiam, po co mi to było...? :D
Ubranie wiadome, nie będę się powtarzać, ale mimo lekkiego mrozu na dłuższą metę jednak ciągle jak nie górne to dolne płetwy mi odmarzały. Ale nie było tak źle, poza tym od tego się nie umiera. ;)
Co ciekawe, miałem tylko jeden duży kryzys senności (wraz z jego pochodną - osłabieniem mięśni), około godziny czasu (mniej więcej 00:30 - 01:30), którego "przespałem" jadąc 12 km/h metodą "na cyklopa". ;) A później było już w miarę dobrze, o dziwo..
Te nocne jazdy mają jeden (kontrowersyjny) plus, że bardzo mało zdjęć mogę zrobić, dzięki czemu wpis wychodzi szybko i kompletnie, w przeciwieństwie do większości pozostałych...
Jedyne ładne zdjęcie z piątku...
Śnieżne nawiewy z pól - uwielbiam - mogę oglądać godzinami, i tak też czyniłem ;) © mors
No i już jesteśmy w Szczecinie ;)
Też się w pierwszej chwili nabrałem, że to tylko nagarnięty brudny śnieg ;) © mors
Syf jak na prowincji, a to jedno z większych miast w kraju © mors
Ponad 5% dystansu do Bieguna Północnego, to cieszy i rekompensuje brak gór. ;)
Chociaż wbrew pozorom i opiniom niektórych ;) pagórków było sporo, także takich ze znakami ostrzegawczymi. ;p
Z ciekawych motywów, to w Chwarszczanach widziałem na własne oczy jak robi się prąd siłą Myśli.
Myśla - lokalna rzeczka. :)
I inne taki-takie. ;p
Dystans na raz to 229 km, plus 4,5 km z PKP do Morsownii. Teraz się waham, czy nie dokręcać do równej "ćwiartki"... może jak się ochłodzi. ;)
Zaliczone wiele parafii ;) no i nowa diecezja. ;) Chociaż w przypadku tego województwa wolę terminologię świecką, bo ma fajny środek nazwy. ;))
Komentarze
Za parafie dają odznakę, zwie się Kolarska Odznaka Pielgrzymia:))) Na Popularną nawiedzasz 25 kościołów, Brązową 45, Srebrną 135 i tak dalej aż do Wielkiej KOP:)))
Skowronek - 10:02 środa, 5 lutego 2014 | linkuj
Dopiero teraz skonstatowałem nazwę ulicy z pryzmą przy ulicy. :) Ogólnie ciężko ostatnio trybię. ;p
romulus83 - 20:58 wtorek, 4 lutego 2014 | linkuj
W Chwarszczanach była komandoria templariuszy. ;) Teraz to pewnie na lubelszczyznę uderzysz. Zasp tam mają co niemiara. :)
romulus83 - 21:34 niedziela, 2 lutego 2014 | linkuj
Ja mam 180cm i ważę z reguły koło 60-65kg, a na solidnych mrozach jeździłem ;). Masa ciała niewiele ma do marznięcia na rowerze, bo tu i tak marzną przede wszystkim stopy i dłonie, a to kwestia głównie krążenia.Tak więc zamiast pisać o tym Twoim "stałym zestawie" - kup po prostu narciarskie rękawiczki i grube zimowe buty to i będzie sporo lepiej pod tym względem
wilk - 20:51 niedziela, 2 lutego 2014 | linkuj
A tam nie liczyłeś, pewnie dlatego dodałeś wpis tuż po powrocie ;)))
Nie ma co tu być fałszywie skromnym Morsie, zasłużyłeś na okienko, to nie ma się co tak krygować. 200km w lutym to już nie jest byle co, a i trasa ciekawa, a nie jakaś pętelka, czy z 3-krotną wizytą w domu, byle natłuc określoną liczbę kilometrów. A z tymi mrozami - co to za miękkie podejście? Taki nick jak Twój zobowiązuje, nie ma to tamto! wilk - 20:23 niedziela, 2 lutego 2014 | linkuj
Nie ma co tu być fałszywie skromnym Morsie, zasłużyłeś na okienko, to nie ma się co tak krygować. 200km w lutym to już nie jest byle co, a i trasa ciekawa, a nie jakaś pętelka, czy z 3-krotną wizytą w domu, byle natłuc określoną liczbę kilometrów. A z tymi mrozami - co to za miękkie podejście? Taki nick jak Twój zobowiązuje, nie ma to tamto! wilk - 20:23 niedziela, 2 lutego 2014 | linkuj
Udany skok na okienko jak widzę, gratulacje!
Choć jeśli startowałeś o 13.40, a dojechałeś na 7 - to bardziej pod 31.I to podchodzi ;))
Z takim zamiłowaniem do jazdy zimą - to mieszkasz w najgorszym miejscu w Polsce, dolnośląskie to najcieplejszy rejon naszego kraju, na zachodzie to popierdółka nie zima w porównaniu do ściany wschodniej ;)) wilk - 16:37 niedziela, 2 lutego 2014 | linkuj
Choć jeśli startowałeś o 13.40, a dojechałeś na 7 - to bardziej pod 31.I to podchodzi ;))
Z takim zamiłowaniem do jazdy zimą - to mieszkasz w najgorszym miejscu w Polsce, dolnośląskie to najcieplejszy rejon naszego kraju, na zachodzie to popierdółka nie zima w porównaniu do ściany wschodniej ;)) wilk - 16:37 niedziela, 2 lutego 2014 | linkuj
Zbieranie gmin wydaje się być zbyt prozaiczne dla Morsa. Jeśli dobrze rozumiem zbiera parafie :P
Dystans iście morsowy :D Szczere gratulacje (wyczynu i powrotu na główną ;) )
Pozdrawiam. Goofy601 - 22:59 sobota, 1 lutego 2014 | linkuj
Dystans iście morsowy :D Szczere gratulacje (wyczynu i powrotu na główną ;) )
Pozdrawiam. Goofy601 - 22:59 sobota, 1 lutego 2014 | linkuj
Zapomniałeś, że dystans można liczyć w sumie x3, bo jeździec (czym ostatnio się chwalił) cherlawy jakiś.
Gratuluję wycieczki. Kiedy profil na zaliczgminę zakładasz? Już miałbyś kilka niezłych zdobyczy...
To co, widzimy się na kwalifikacji do BBT? Hipek - 20:49 sobota, 1 lutego 2014 | linkuj
Gratuluję wycieczki. Kiedy profil na zaliczgminę zakładasz? Już miałbyś kilka niezłych zdobyczy...
To co, widzimy się na kwalifikacji do BBT? Hipek - 20:49 sobota, 1 lutego 2014 | linkuj
Czyli wychodzi na to, że kolejny zawodnik do BBT trenuje :-)
limit - 16:51 sobota, 1 lutego 2014 | linkuj
Fajny tytuł wpisu, sam bym kiedyś uderzył na Szczecin ale mam tam ponad 400 km..
Harda wycieczka, gratulejszyn! TomliDzons - 16:03 sobota, 1 lutego 2014 | linkuj
Harda wycieczka, gratulejszyn! TomliDzons - 16:03 sobota, 1 lutego 2014 | linkuj
Gratuluję życiówki i odporności na warunki atmosferyczne. Jednak aby "zaliczyć" Szczecin trzeba dojechać do Wałów Chrobrego. Podjuchy to zapyziała dzielnica i tam nic nie ma. Zapraszam ponownie. :-)
James77 - 15:46 sobota, 1 lutego 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!